logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Mirosław Pilśniak OP
[Nie] mieć dzieci i nie zwariować
List
 


Buduje relacje nie tylko z dorosłymi, ale i z dziećmi?

Tak. Uczy się także od dorosłych, co to znaczy być mężczyzną lub kobietą, ojcem lub matką.


Powiedział Ojciec, że to niezbyt dobrze, kiedy dziecko staje się centrum życia rodziców, ale jeśli po długim wyczekiwaniu pojawi się w domu taki mały brzdąc, to naturalnie cała uwaga skupi się na nim...

Dziecko oczywiście jest w centrum uwagi, bo potrzebuje troski rodziców i to jest nieuniknione. Musi być kochane, ale nie może przejmować kontroli nad rodziną. Jeżeli przejęłoby władzę, to mimo pozornego zaspokajania potrzeb zarówno dziecka, jak i rodziców, pojawia się stan patologiczny. Nie jest dobrze, kiedy dziecko staje się celem życia rodziców, ponieważ oni mają być nie tylko rodzicami, ale też małżonkami.


Co zrobić, żeby nimi pozostali?

Dzieci muszą widzieć rodziców rozmawiających ze sobą i będących dla siebie. Muszą nauczyć się szanować odrębność rodziców jako małżonków, zrozumieć, że rodzice powinni mieć też czas tylko dla siebie, że nie są ich służącymi. Ola i Marcin raz w roku zostawiają dzieci pod opieką rodziny i wyjeżdżają na tydzień tylko we dwoje. Wiedzą, że tego potrzebują, również po to, aby pozostałą część roku oddać siódemce swoich dzieci. Każdy człowiek potrzebuje chwili wyciszenia, odejścia od codziennych spraw, tak samo małżeństwo musi mieć chwile dla siebie, chwile intymności, rozumianej nie tylko jako seks, ale też jako bycie ze sobą. Można mieć dzieci i nie zwariować, ale pod warunkiem, że pielęgnuje się życie małżeńskie. Jego elementem jest także życie wiary, modlitwa osobista.


Wolno się kłócić przy dzieciach?

Wolno. Pod warunkiem jednak, że małżonkowie radzą sobie z kłótnią, tzn. nie zaczynają demonstrować takich zachowań, które będą dzieciom zagrażać. Mam na myśli rzucanie przedmiotami, trzaskanie drzwiami, używanie wulgaryzmów itp. Ważne jest także, aby dzieci widziały, jak rodzice się godzą, jak zaczynają znowu się wspierać. Znam takich małżonków, którzy po kłótni wyjaśniają dzieciom, że mają czasami różne zdania na jakiś temat i muszą pracować nad tym, żeby dojść do porozumienia. To niezwykle ważne przesłanie - dzieci dowiadują się, że między bliskimi sobie osobami czasem dochodzi do konfliktu, ale można go przezwyciężyć i się pogodzić. Dziecko odkrywa wtedy, że konflikt mu nie zagraża, że można się z kimś spierać w imię jakiegoś dobra. Będzie w stanie kiedyś postąpić podobnie, bo widziało rodziców, którzy z konfliktu wychodzą lepsi.


A czy pojawienie się dziecka w momencie kryzysu scala małżeństwo? Słyszy się nieraz: „Gdyby mieli dziecko, byłoby zupełnie inaczej. Jak zajdzie w ciążę, to wszystko się zmieni, od razu będzie lepiej".

Dziecko w naturalny sposób scala związek, ale jeżeli pojawia się jako środek zaradczy na konflikt, to zostanie nim obciążone. Trudności w relacji powinien leczyć dialog małżeński, a nie poczęcie dziecka.
Istnieje jednak w psychologii teoria, zgodnie z którą kolejność pojawiania się dzieci jest odwzorowaniem pewnego procesu rodzinnego. Pojawienie się pierwszego dziecka to przede wszystkim owoc pragnienia mężczyzny, który chciałby założyć rodzinę. Później, niejako dla równowagi, pojawia się „dziecko matki". Trzecie jest owocem walki o podtrzymanie więzi małżeńskiej, spójności rodziny, która jest już przeciążona tą dwójką. W małżeństwie rodzi się pragnienie posiadania trzeciego dziecka, mimo że małżonkowie zdają sobie sprawę ze swego ogromnego zmęczenia. To pragnienie jest jednak uzasadnione: pojawienie się kolejnego dziecka nie tylko przysparza nowych kłopotów, ale też rzeczywiście wzmacnia rodzinę.


Wygląda na to, że im więcej dzieci, tym lepiej.

Moi znajomi żartują, że liczbę posiadanych dzieci w pewien sposób ogranicza prawo o ruchu drogowym. Posiadający prawo jazdy na samochód osobowy może bowiem przewozić maksymalnie dziewięć osób. Jeżeli chce wozić więcej, musi zdobyć uprawnienia do kierowania autobusem, a to zdaje się nie jest takie łatwe.


Łatwo Ojcu mówić, nie musi Ojciec wstawać w nocy kilka razy do takiego płaczącego urwisa...

Rzeczywiście, mam tę komfortową sytuację, że mogę wspierać rodziców, pomagać im w rozwiązywaniu problemów, bawić się z ich dziećmi, ale później wracam do celi. Po 23.00 mam spokój, mój telefon zazwyczaj nie dzwoni, nikt się do mnie nie dobija. Rodzice kładą się spać po pełnym znoju dniu i nie wiedzą co się wydarzy. Pewna młoda mama, która uwielbiała filmy o komandosach powiedziała mi kiedyś, że zawsze podziwiała tych żołnierzy, ich wytrzymałość - potrafili nie spać przez kilka nocy, a potem, mimo zmęczenia, podejmowali nowe wyzwania. Kiedy urodziła dziecko, doszła jednak do wniosku, że życie takiego komandosa jest w sumie dość przyjemne i raczej lekkie, ona bowiem nie przespała nocy od trzech i pół miesiąca i cały czas jest w akcji. Ale - jak mówią małżonkowie - ten „komandoski" okres z perspektywy czasu najmilej się wspomina.

o. Mirosław Pilśniak OP
- dominikanin, duszpasterz rodzin, wykładowca teologii rodzin w Kolegium Filozoficz-no-Teologicznym oo. Dominikanów w Krakowie, prezes Fundacji „Sto Pociech" (
www.stopociech.pl)

     
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
Piotr Słabek

Dostrzegam, że odpowiedź Boga na moją modlitwę jest zawsze bardzo konkretna i objawia się w małych, nieraz pozornie błahych sprawach. Często zakres tej odpowiedzi bardzo zależy od mojej wiary, która przekłada się na dwie sprawy. Pierwsza z nich to żarliwość i intensywność modlitwy - uwaga skierowana ku Bogu, natarczywość błagania i prośby, intensywność dziękczynienia, podjęcie postu. Druga to przełamanie barier wewnętrznych - lenistwa, nieśmiałości, strachu przed tym, co nieznane, zbytniej troski o siebie czy opinie innych o mnie, przełamywanie egoizmu i wygodnictwa, rezygnowanie z obwiniania innych.

 
O. Marie-Dominique Philippe
Apokalipsa ukazuje teologię boskiej ekonomii, Jezusa obecnego w Kościele przez swego Ducha i rządzącego Kościołem; pokazuje nam drogę Kościoła pośród wielu walk. Była ona prawdziwa wtedy, gdy otrzymał ją Jan, w Średniowieczu, gdy komentował ją św. Tomasz, w XVI i XVII wieku, i wciąż, a nawet coraz bardziej, jest prawdziwa dzisiaj. Można by powiedzieć, że Apokalipsa jest napisana dla nas, ludzi przełomu tysiącleci. Przeżywamy bowiem tak potężne walki, że gdyby nie oświecała nas Apokalipsa, niczego byśmy z nich nie zrozumieli.
 
Krystyna Ostrowska
By żyć wartościami, najpierw trzeba wiedzieć, czym one są, jaka jest ich rola w naszym myśleniu, odczuwaniu, przeżywaniu, działaniu, co ułatwia, a co utrudnia urzeczywistnianie wartości oraz w jaki sposób możemy rozpoznać, jakimi wartościami kierują się ludzie w podejmowaniu decyzji i działaniu. Papież Benedykt XVI w przypomina wierzącym, że postawienie na pierwszym miejscu w hierarchii wartości Boga gwarantuje przyszłość jednostek i społeczeństw.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS