DRUKUJ
 
O.Tomasz Kwiecień OP
Doskonalsi od aniołów
Głos Ojca Pio
 


- Często nasze europejskie liturgie są bardzo skostniałe i statyczne, różnią się też nieco od tych, które przyjęto w Ameryce Południowej czy w Afryce, gdzie na Mszach Świętych odbywa się taniec i wyraźnie uzewnętrznia się radość. Jeden z polskich teologów stwierdził nawet, że nasze Eucharystie przypominają kondukt pogrzebowy…
 
Gdyby był to przynajmniej pochód, wówczas byłoby już całkiem nieźle. Najczęściej po przyjściu do świątyni, siadamy w ławce, gdzie w bezruchu, jakby w tle,  trwamy przez jakiś czas.
Mówiąc o spontaniczności i radosnym, żywym przeżywaniu Mszy Świętej, nie musimy odwoływać się do liturgii afrykańskich, ponieważ w Polsce tradycyjna liturgia bizantyjsko-słowiańska jest pełna ruchu i dynamiki. Pełnego rozumienia liturgii uczyłem się, często uczestnicząc w liturgiach tego obrządku. Tam zauważyłem, że podczas celebracji ksiądz niejako tańczy.
 
- Tam właśnie Ojciec odkrył i docenił modlitwę ciałem?
 
W naszym dominikańskim sposobie sprawowania liturgii cielesność odgrywa dość znaczącą rolę. W chórze zakonnym podczas modlitwy często wstajemy, siadamy, kłaniamy się itp. Codziennie po nieszporach uczestniczymy w procesji do obrazu Matki Bożej.
Dla mnie przełom w zrozumieniu istoty liturgii stanowiły studia w Rzymie, gdzie w sobotnie wieczory chodziłem do kolegium rosyjskiego na Wieczernię. Tam zauważyłem wielką różnicę pomiędzy celebracją nieszporów w obrządku bizantyjsko-słowiańskim a rzymsko-katolickim. Nasze łacińskie nieszpory wyglądają tak, że celebrans po rozpoczęciu wspólnej modlitwy siada na miejscu przewodniczenia, którego już później nie opuści nawet na sekundę, chyba że pójdzie okadzić ołtarz. W rycie bizantyjsko-słowiańskim ksiądz ciągle jest w ruchu: okadza cały kościół, całuje ikony, wchodzi za ikonostas, wychodzi na zewnątrz, otwiera królewską bramę… W swojej modlitwie bizantyjski kapłan jest podobny do św. Dominika, który obchodził świątynię, witał i wizytował ołtarze podczas modlitwy. Chyba nie można zaprzeczyć, że tak wypełnianej modlitwie brak duchowości?
 
- Nie obawia się Ojciec, że może pojawić się niebezpieczeństwo przeakcentowania roli ciała na modlitwie? 
 
Nie mam obaw przed posługiwaniem się ciałem w liturgii pod warunkiem, że nie będzie to radosna twórczość. Tylko ona może doprowadzić do odwrócenia uwagi od Pana Boga, a skupienia jej wyłącznie na sobie; na tym, by dobrze się czuć podczas liturgii. Niebezpieczeństwo pojawia się wówczas, kiedy mówimy: wymyślmy coś, aby zaangażować ciało w liturgię. Tylko nie owo „wymyślmy”! Trzeba „przyjrzeć się” wszystkiemu, co ludzie robili przez dwa tysiące lat w trakcie wspólnej modlitwy i wykorzystać ich doświadczenia.
Tradycja zachodnia w liturgii czy modlitwie ma swoje sposoby posługiwania się ciałem. Zawarte w niej postawy są dobre, ponieważ przez pokolenia je sprawdzano. Nie widzę powodów, aby w naszych świątyniach tańczyć w rytm bębenka, ale dostrzegam wiele powodów, aby wskrzesić procesje, które w średniowieczu stanowiły typowy wyraz chrześcijańskiej pobożności. Dawniej procesje nie były „smutnym szuraniem nogami” jak w kondukcie pogrzebowym, a niestety w ten sposób często towarzyszymy Panu Jezusowi podczas uroczystości Bożego Ciała. W średniowieczu ludzie idący w procesji krok taneczny – poddany pewnym ograniczeniom – dostosowywali do melodii.
 
- Niekiedy czyniony na czole znak krzyża jest tylko zewnętrzną formą czy gestem, który mało angażuje ducha. Co zrobić, aby duch towarzyszył ciału?
 
Po prostu myśleć. Świadomie czyniony znak krzyża przemienia. Niekiedy jednak również mechaniczne wykonywanie tego gestu nie jest takie złe, ponieważ w naszym życiu i ludzkiej emocjonalności pojawiają się różne trudne sytuacje. Bywa, że taki gest to jedyna dostępna w danej chwili forma modlitwy. Gdy przeżywamy trudności i wewnętrzne rozbicie, kiedy jesteśmy biedni, poranieni, pobici – powtarzając za Stachurą „cali zbudowani z ran” – pozostaje nam tylko bić pokłony, czynić znaki krzyża (czasami nawet bezmyślnie).
Myślę, że w chrześcijańskiej pobożności nadal nie ufamy ciału. Oczywiście, ciało jest trudne, zwłaszcza w jego seksualnym aspekcie, ale pamiętajmy, że Syn Boży przyjął ludzkie ciało i stał się człowiekiem.
 
- Zastanawia mnie jedna sprawa: w niebie święci nie mają ciała, a modlą się w sposób doskonały. Czy wykorzystanie ciała podczas modlitwy jest koniecznie potrzebne? Przecież często kojarzymy modlitwę raczej z duszą…
 
Nie powinniśmy duchowości kojarzyć z duszą, lecz z Duchem Świętym. Aniołowie modlą się na sposób anielski, a ludzie powinni modlić się po ludzku. Natomiast święci oczekują na zmartwychwstanie ciał.
 
 
strona: 1 2 3 4