DRUKUJ
 
Alessandro Pronzato
Różaniec
 


Gdy byłem w seminarium, mówiła: – Ucz się, jesteś pierwszy i jedyny w rodzinie, do którego uśmiechnęło się takie szczęście… Ja jestem analfabetką, nigdy nie miałam możliwości pójścia do szkoły, ale umiem się modlić, wiesz? Pan mnie rozumie, nawet wtedy, kiedy mówię niedorzeczności.
I podzwaniała masywnym Różańcem z koralami wytartymi od przesuwania.
Zawsze dla ciebie, zapamiętaj to dobrze – mówiła surowo.
 
W tych słowach słyszało się karcący ton, prawie grożący: uważaj, by nie zdradzić, by nie zniweczyć tej modlitwy. Staraj się stanąć na wysokości zadania.
Podczas mojej pierwszej Mszy nie siedziała w ławkach przykrytych aksamitem. Dostrzegłem ją w głębi kościoła, siedziała na tym samym co zawsze miejscu, w nawie po lewej stronie. Długi czarny welon osłaniał jej pooraną zmarszczkami twarz.
Nie odrywałem od niej wzroku. Bardzo dobrze wiedziałem, że moje kapłaństwo miało związek z którymś przebytym przez nią kilometrem paciorków Różańca, zniszczonych nieustannym przesuwaniem w palcach.
 
Kilka lat później miałem ją przed sobą, leżała w wielkim żelaznym łóżku. Kiedy nadeszła chwila namaszczenia rąk nie miałem odwagi wypowiedzieć słów: „przez święte namaszczenie i przez swoje pobożne miłosierdzie, niech Pan ci przebaczy wszystkie winy, których dokonałaś dotykiem”. Słowa te wydawały mi się nie na miejscu. Czyż winą mogło być zużycie – któż może zliczyć ilu – Różańców?
 
Pochyliłem się po prostu, by ucałować te ręce, ściskające – jak zwykle – podniszczony już Różaniec. Wyszeptałem: – Dziękuję.
Amen! – odpowiedziała pogrążona w myślach babcia Józefina; tylko jej oczy zabłysły jakby w porozumieniu.
 
Nie mogę zapomnieć Różańca babci Józefiny. Ktoś być może określi to jako „przestarzały sentymentalizm”. Nie obchodzi mnie to. A poza tym, w takich czasach jak nasze, jeśli jest coś, co jest przestarzałe, to jest to z pewnością nieczułość, nie sentymentalizm.
 
Domowy nocny radar
 
Teraz moja mama.
Zdarzało się dość często, że wracałem do domu w środku nocy pijany autostradą, zmęczeniem, sennością, podróżą, która była dramatem z powodu mgły jak wata.
Kiedy tylko przekraczałem próg domu, gasła lampka w jej pokoju. Wydawało mi się, że słyszę charakterystyczny odgłos wielkiego Różańca odkładanego na szafkę.
Mogła nareszcie zasnąć z westchnieniem ulgi.
I tym razem wszystko dobrze się skończyło.
Nie straciła mnie z oczu w mrokach nocy i mgły, prowadziła mnie tym domowym radarem, kto wie, ileż razy pieszczonym drżącymi dłońmi.
 
Alessandro Pronzato
kapłan, wybitny włoski pisarz katolicki, dziennikarz, rekolekcjonista, autor ponad stu książek z duchowości chrześcijańskiej i biblijnej.
 

Przypisy
1 - Fragmenty z książki A. Pronzato, Różaniec – rozważania, Wyd. Salwator, 2001, s. 6-9.
 
strona: 1 2