DRUKUJ
 
ks. Jan Reczek, Dorota Mazur
Uzdrowienie to doświadczenie miłosierdzia
eSPe
 


Jak zaczęła się księdza historia z Odnową?
 
Przyznaję, że moje pierwsze spotkanie z tym środowiskiem było dość nieszczęśliwe. Miało miejsce jeszcze w okresie seminarium. W czasie wakacji spotkałem prywatnie przedstawicieli jednego z pierwszych w Polsce środowisk Odnowy w Duchu Świętym. Dawane przez nich świadectwo było świadectwem ludzi gorliwych, ale troszkę zapachniało postawą pt.: „To my mamy monopol na zbawienie w dzisiejszym świecie!”. Po tym spotkaniu powiedziałem sobie: „Nic przeciwko temu nie mam, ale… nie lubię jak ktoś za dużo mówi…”. Skutkiem tego przez całe lata zachowywałem dość dużą rezerwę do Odnowy Charyzmatycznej. Do dzisiaj uważam, że gorliwi, ale mało reprezentatywni ludzie z grup modlitewnych nierzadko zniekształcają obraz tego Bożego dzieła… To, że w pewnym momencie stałem się opiekunem grupy modlitewnej Odnowy, było Bożym fortelem (zawsze to szczerze wyznaję, jeśli trzeba, to także publicznie). Gdy po dziesięciu latach kapłaństwa przybyłem do Parafii Miłosierdzia Bożego w Krakowie - Wzgórzach Krzesławickich, powiedziano mi: „Weź pod opiekę grupę modlitewną. To tacy dobrzy ludzie. Spotkasz się z nimi raz na tydzień, albo dwa, pomodlisz się, pośpiewacie… Wiesz, nie będziesz miał z nimi kłopotu!”. To wszystko pachniało zachętą: „Bądź opiekunem grupy modlitewnej - nie będziesz miał za dużo roboty”. Roboty wcale się nie bałem. Bałbym się natomiast, gdybym usłyszał, że to jest grupa modlitewna Odnowy w Duchu Świętym. Na szczęście tego nie usłyszałem, a gdy po kilku spotkaniach prawda wyszło na jaw, już wiedziałem, że spotkałem grono ludzi prawdziwie pobożnych, oddanych Kościołowi, a współpraca od pierwszych chwil układała się nam bardzo dobrze.
 
Życie grupy modlitewnej wyznacza rytm spotkań. Czy są one otwarte dla każdego?
 
Tak, dla każdego, kto chce wziąć udział we wspólnym uwielbieniu Boga. Specyfiką Odnowy w Duchu Świętym jest otwarcie: ma ona za zadanie służyć każdemu - również innym ruchom, grupom i wspólnotom. Gdy ludzie z jakiejś formacji biorą udział w rekolekcjach specyficznych dla Odnowy, doświadczają ożywienia swojego charyzmatu. Z grupą modlitewną Misericordia przeprowadzaliśmy wiele rekolekcji dla osób z innych formacji: Oazy Rodzin, Straży Honorowej Serca Jezusowego, Neokatechumenatu, Żywego Różańca. Byli zapraszani po to, żeby przez przeżycie proponowanych rekolekcji doświadczyć odnowienia swojego charyzmatu, umocnienia w swojej drodze.
Do natury Odnowy należy to, że wprowadza człowieka w pewne duchowe doświadczenie, które ma go poruszyć, aby szedł dalej swoją drogą, ale w nowy sposób: ożywiony łaską. Oczywiście, jeśli ktoś nie ma praktycznie oparcia we wspólnocie wierzących, to dobrze, jeśli się zatrzyma w grupie modlitewnej. Czym innym są wspólnoty posługi czy życia, które mają swoją wewnętrzna formację. Trudno, żeby każdy sobie uzurpował prawo przyłączania się do ich drogi, która ma swój początek, koleje i cel.
 
Czy można posunąć się do stwierdzenia, że Odnowa jest swego rodzaju egzorcyzmem, który uwalnia ludzi od zniewoleń?
 
W świetle tego, że jest ona poruszeniem Ducha Świętego w ludziach wierzących, powiedzenie, że jest swego rodzaju egzorcyzmem, czyli czymś, co uwalnia człowieka, byłoby nadmiernym skrótem. W szerokim sensie moc uwolnienia związana jest z całym naszym życiem modlitwy. W każdym Ojcze nasz mamy prośbę o wolność. Zresztą rzecz znamienna, że w siedmiu prośbach, które mamy w Modlitwie Pańskiej, dwie dotyczą zmagania ze złem („abyśmy nie ulegli pokusie” oraz „Ojcze, zbaw nas ode złego”). Zatem życie modlitwy ma w sobie właściwość egzorcyzmu, tym bardziej, jeśli jest to życie głębokie, żarliwe. Ale myślę też, że nie trzeba przesadnie akcentować aspektu uwolnienia. To jest jakby skutek uboczny. Nasza prawdziwa relacja z Jezusem, zwłaszcza modlitwa uwielbienia oparta na przyjmowaniu Bożego słowa, ma wielką moc wyzwalania, odrywania od tego, co człowieka obciąża. A to się dzieje nawet wtedy, kiedy modlący się o tym nie myśli.
 
Czego dotyczy i czym jest modlitwa wstawiennicza?
 
W sensie ogólnym modlitwą wstawienniczą jest każda modlitwa w intencji bliźnich czy też wspólnoty Kościoła. Na każdej Mszy świętej mamy w Modlitwie Eucharystycznej fragment, który został nazwany w mszale modlitwą wstawienniczą. Modlimy się za cały Kościół, za pasterzy Kościoła, za cały lud Boży, bo mają do tego prawo, chociaż bezpośrednio wcale o to nie proszą. Czasem jednakże modlitwa za drugiego człowieka jest bezpośrednią odpowiedzią na jego potrzebę, a nawet na jego obecną prośbę i w tym właśnie sensie mówimy o posłudze modlitwy wstawienniczej, która rozwinęła się szczególnie w grupach modlitewnych Odnowy Charyzmatycznej. Jako posługa miłości i miłosierdzia - świadczona dla drugiego człowieka - jest przyłączeniem się do jego wołania. Bo zawsze, gdy ktoś ma świadomość, że jest w szczególnej potrzebie, pierwsza jest modlitwa osobista. Dany dar jest bardzo potrzebny jego życiu - czy to dar duchowy czy dla jego ciała. Modli się, ale nie widzi owoców, wtedy w modlitwie wstawienniczej przyłączamy się do niego, wiedząc, że Pan Bóg szczególnie błogosławi modlitwie wspólnoty. „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą - mówi Jezus - wszystkiego użyczy im mój Ojciec”. Ważne jest, że początkiem jest modlitwa osobista, bo nieraz w praktyce modlitwy o uzdrowienie zdarza się, że ktoś przybywa do modlącej się wspólnoty jak do ośrodka zdrowia. Przychodzi nawet z kartką i odczytuje: „Mnie dręczą takie choroby: dolega mi prawa nerka, wątroba, często mnie boli głowa… i to byłoby chyba na tyle”. Jesteśmy wtedy w ogromnym kłopocie, bo jak pomóc modlitwą, gdy nie jest to dla tej osoby wydarzenie zbawcze, on nie przychodzi spotkać się z Jezusem. Wtedy tłumaczę: „Słuchaj, musisz otworzyć serce na obecność Jezusa tutaj, musisz wyciągnąć swoje ręce. Nie mechanicznie, ale z głębi serca musisz zwrócić się do Niego. Dopiero kiedy będziesz się modlił, nasza modlitwa zjednoczona z twoją będzie miała moc.”
 

 
strona: 1 2 3