DRUKUJ
 
Szymon Babuchowski
Pielgrzym w czasach wygody
Gość Niedzielny
 


Bliźni uwiera

Czy jednak w pielgrzymce nie chodzi o coś innego? Czy nie powinna być ona raczej oderwaniem od zgiełku tego świata, pozwalającym na usłyszenie głosu Pana Boga? Czy wszechobecne komórki nie są właśnie symbolem dzisiejszego zniewolenia mediami; tego, że człowiek nie jest już w stanie wytrzymać sam ze sobą i z tymi uwierającymi bliźnimi, którzy akurat znaleźli się obok? Artur Nowaczewski, poeta i krytyk literacki, tak opisuje swoją pieszą pielgrzymkę do Wilna: – Nieustanna obecność innych ludzi, nieraz tak skrajnie różnych, dla mnie, zamkniętego w sobie indywidualisty, również była wyzwaniem. Obok szli zarówno starsi, słuchacze Radia Maryja, jak i rozkrzyczana gimnazjalna młodzież, studenci, inteligenci i robotnicy, a więc ludzie ze środowisk, które tylko na pielgrzymce mają okazję się lepiej poznać. Pierwsze dni były dla mnie osobistą lekcją pokory. Marsz w grupie kosztował mnie więcej sił niż kilometry połykane na górskich szlakach.

Dzisiejszy człowiek niezbyt chętnie podejmuje takie wyzwania. Komórka, internet, pilot od telewizora pozwalają uciec od niewygodnych elementów rzeczywistości. Wystarczy zmienić kanał lub wykręcić inny numer. Tymczasem pielgrzymka zmusza do zmierzenia się ze światem, odsłania nasze prawdziwe relacje – z Bogiem, samym sobą, innymi ludźmi. – Trud, zmęczenie, niepogoda weryfikują nasze chrześcijaństwo – twierdzi ksiądz Bartołd.

Dlatego przed wyruszeniem w drogę warto zastanowić się, czego tak naprawdę oczekujemy: – Jedne pielgrzymki są bardziej otwarte na nowinki, inne mniej – ocenia Krzysztof Piądłowski. – Na przykład na dominikańskich istnieją grupy ciszy. Tam wyłącza się komórki, a uczestnicy narzucają sobie większy rygor. Ale są też grupy bardzo rozśpiewane, niemal imprezowe.

– Młodzież poszukuje radosnego chrześcijaństwa, entuzjazmu, emocji, stąd na pielgrzymkach młodzieżowych więcej jest piosenek i tańców – mówi ks. Bogdan Bartołd. – Studenci zwracają już większą uwagę na słowo. Wiele pielgrzymek akademickich obywa się bez instrumentów muzycznych. Paradoksalnie, w czasach powszechnego wygodnictwa, coraz większym zainteresowaniem cieszą się grupy o charakterze pokutnym. – Ludzie szukają wyciszenia, dobrych konferencji, medytacji – zauważa ksiądz Bartołd. – Na co dzień bombardowani informacjami, hałasem, krzykiem, nagle odkrywają wartość ciszy. Wreszcie mają czas, by pomyśleć nad własnym życiem, odsłania się przed nimi cała sfera duchowa, której wcześniej nie dostrzegali.

Najlepszy sprawdzian

Ojciec Jerzy Tomziński, były generał zakonu paulinów i przeor Jasnej Góry, twierdzi, że pielgrzymka to najlepszy sprawdzian człowieka: – Dziewczyna po dwóch dniach wie, kim jest ten chłopak, który z nią idzie, czy to obibok, czy ktoś porządny. Tu kojarzą się małżeństwa, dojrzewają powołania.

Swoją pierwszą pielgrzymkę przeżył w wieku dziesięciu lat. – Nie było żadnego hotelu – wspomina. – Cała Częstochowa to był jeden wielki hotel. Mieszkańcy przyjmowali pielgrzymów. Spaliśmy w piętnastu chłopców na podłodze, w jednym pokoju. Warunki były prymitywne, myło się na podwórku, ale nikomu to nie przeszkadzało.

Na współczesnego pielgrzyma czeka o wiele więcej udogodnień niż na tego sprzed wojny, ba, nawet tego sprzed dwudziestu lat. Spanie po stodołach czy poranna toaleta w strumieniu należą już do rzadkości. Częściej miejscem noclegu są prywatne kwatery, plebanie, szkoły, pola namiotowe. Ciężkie plecaki wiezione są przez samochody, a odciski opatruje czujna służba medyczna. Czy znaczy to, że dzisiejszych pątników opanował duch wygodnictwa? – Ułatwień jest sporo, ale trzeba to wyważyć – twierdzi Krzysztof Piądłowski. – Proszę pamiętać, że większy plecak to dwa razy dłuższy czas pielgrzymki, co przy dzisiejszych krótkich urlopach byłoby trudne do realizacji. Trudno też zrezygnować ze służb porządkowych czy medycznych. Natomiast na pewno warto poczuć zmęczenie. Do zmęczonego człowieka często docierają rzeczy, których wcześniej nie zauważał. Zaczyna lepiej siebie rozumieć, dociera do głębi swoich problemów. To czas szczególnych przemyśleń i rozmów. Ważne, by w tym wszystkim było miejsce dla Pana Boga.

Szymon Babuchowski

 
 
strona: 1 2