DRUKUJ
 
Robert Krawiec OFMCap
Misja specjalna Ojca Pio
Głos Ojca Pio
 


Znienawidzona przez złego ducha działalność apostolska

Nienawiść złego ducha do Ojca Pio powodowała podejmowana przez niego działalność apostolska. "Jak wielką złość żywi do mnie ten wstrętny zwierz, szatan, z powodu kierownictwa, którego się podjąłem względem jednej duszy – pisał. Również tej biedaczce wytoczył wojnę. Kiedy ona czytała moje listy, starał się mącić jej wyobraźnię. A pewnego razu podczas czytania usłyszała: "Nie słuchaj tego kłamcy!"".

Szatan w pokusie był subtelny i chciał wejść do duszy Stygmatyka przez najmniejsze szczeliny wolnej woli. Często to, co było trucizną dla duszy świętego, przedstawiał jako dobry pokarm. Dostrzegłszy lęk Ojca Pio przed obrazą Boga (który brał się ze szczególnej wrażliwości), wykorzystywał tę słabość i starał się go przekonać o faktycznym istnieniu rzekomego odstępstwa. Kierownik duchowy, ojciec Benedykt, wiedząc o tej pokusie, wiele razy używał władzy spowiedniczej, aby wyprowadzić Ojca Pio z zasadzki.

"Bywają chwilę – pisał Ojciec Pio – kiedy atakowany jestem przez pokusy przeciw wierze. Jestem pewien, że moja wola się nie podda, ale moja wyobraźnia jest tak rozpalona i ukazuje mi pokusy w tak barwnych kolorach, że grzech nie wydaje się być czymś obcym, a nawet przyjemnym". Nieustannie przychodziły mu do głowy bluźniercze myśli, pokusy niewierności i niewiary.

Był przerażony w obliczu tak wielkiej walki, drżał, ale jednocześnie ufał, że z łaski Bożej nie upadnie. W pokusach zsyłanych przez złego ducha sam Jezus uczył go wzniosłej sztuki zwycięstwa. Dlatego każdą rodzącą się pokusę święty rozbijał o Chrystusa jak o skałę.

Szatańskie hałasy

Choć złe duchy były obecne w duchowej walce Ojca Pio, aby szydzić z jego porażek i grzechów, to równocześnie był on głęboko przekonany, że nie powinien się ich obawiać, gdyż w bojach wspierać go będą aniołowie z nieba, aby wielbić Boga i cieszyć się z klęsk złego ducha.

Raz wydawało się Ojcu Pio, że demony postanowiły z nim już na zawsze skończyć. Ustąpiły dopiero po interwencji Anioła Stróża. "Nie wiedziałem już – opowiadał Ojciec Pio – którego świętego przywołać. Zwróciłem się więc do mojego Anioła Stróża, a on dopiero po jakimś czasie zatrzepotał skrzydłami koło mojej głowy i swym anielskim głosem zaśpiewał hymn ku czci boskiego majestatu. Ostro go skrzyczałem, że kazał mi tak długo czekać, podczas gdy ja walczyłem i stale wzywałem go na pomoc".

Ojciec Gerard Salvadutto pisał, że niekiedy odgłosy tych tajemniczych walk były donośne i budziły ludzi z sąsiedztwa, którzy o pierwszej czy drugiej godzinie w nocy wychodzili z domów w Piertelcinie, aby zobaczyć, co się dzieje w górnym pokoju zakonnika koło wieży kościelnej.

"Była już późna noc – opisuje jedno z takich zdarzeń Ojciec Pio – a oni zaczęli swój atak od szatańskiego hałasu i choć na początku niczego nie widziałem, zrozumiałem jednak, kto wywoływał ten tak dziwny jazgot. Wówczas ukazali się w swoich najobrzydliwszych postaciach i zaczęli okładać mnie pięściami. Ale kiedy zobaczyli, że ich wysiłki idą na marne, rzucili się na mnie z furią, powalili na ziemię, tłukli bardzo mocno, wyrzucając w powietrze poduszki, książki, krzesła, wydając jednocześnie rozpaczliwe krzyki i wypowiadając obrzydliwe wyrazy".

Każdy gwałtowny atak złego ducha wywoływał w organizmie Ojca Pio wstrząs objawiający się obfitym zimnym potem. Zdarzało się też, że z demonicznych opresji wychodził z powykręcanymi i złamanymi kośćmi. W takich sytuacjach zawsze wzywano do klasztoru w San Giovanni Rotondo Vinzenza Fina, który przywracał sprawność wybitego stawu, nadgarstka czy obojczyka.

Pokusy i demoniczne wizje sprawiały, że młody zakonnik drżał na całym ciele, lękając się upadku i obrazy Boga. W trakcie tych pokus i wizji powierzał się z ufnością miłosierdziu Bożemu. "Córko moja – napisał do Cleonice Morcaldi – nie życzę ci, abyś zobaczyła choć jednego złego ducha, natychmiast umarłabyś".
 
strona: 1 2 3 4