DRUKUJ
 
Michał Gryczyński
W tym znaku zwyciężysz
Przewodnik Katolicki
 


Znak zwycięstwa


Jako symbol chrześcijański krzyż został rozpowszechniony po sennej wizji, którą przeżył w 312 r. cesarz Konstantyn Wielki. A było to w noc przed bitwą z Maksencjuszem na moście Muliwijskim, nieopodal murów Wiecznego Miasta. Konstantyn ujrzał wtedy płonący krzyż i napis: „In hoc signe vinces”, to znaczy „W tym znaku zwyciężysz”. Nazajutrz, na jego rozkaz, na tarczach jego żołnierzy zostały wymalowane krzyże. I wkrótce okazało się, że symbol śmierci stał się symbolem zwycięstwa, bo Konstantyn pokonał Maksencjusza. Rok później cesarz ogłosił edykt wolnościowy, kładący kres prześladowaniom religijnym.

Znak krzyża, najpopularniejszy gest liturgiczny, był początkowo kreślony kciukiem na czole albo piersiach, w kształcie litery T lub X. W VI w. upowszechniło się żegnanie trzema palcami – jako wyraz wiary w Trójcę Świętą – a od XII w. całą dłonią: od czoła do piersi i od lewego ramienia do prawego. Po soborze trydenckim praktyka ta została usankcjonowana liturgicznie.

W jednej ze swych katechez założyciel jezuitów św. Ignacy Loyola tak ją objaśniał: „Czyniąc znak krzyża świętego dotykamy ręką głowy, co oznacza Boga Ojca, który od nikogo nie pochodzi. Kiedy potem dotykamy ręką ciała (brzucha), oznacza to Syna Jego, Pana naszego, który pochodzi od Ojca i zstąpił do łona Przenajświętszej Dziewicy Maryi. Kiedy znów kładziemy rękę na jednym i na drugim ramieniu, oznacza to Ducha Świętego, który pochodzi od Ojca i od Syna. A kiedy nasze ręce składamy razem, oznacza to, że trzy Osoby są jedną istotą. Kiedy zaś znaczymy krzyżem nasze usta, oznacza to, że w Jezusie, Zbawicielu naszym i Odkupicielu, jest Ojciec i Syn i Duch Święty, jeden jedyny nasz Bóg, Stwórca i Pan, i że Bóstwo nigdy nie było oddzielone od ciała Chrystusa w (czasie) jego śmierci”.

Krzyż jak pieczęć

Krzyż – pradawny – symbol słońca, ognia i życia już w starożytnym Egipcie był symbolem życia, wieczności i nieśmiertelności bóstw. Jako narzędzie kary pojawił się wśród Persów, Partów i Kartagińczyków. Z relacji Herodota wiadomo np., że w VI w. przed Chrystusem Persowie ukrzyżowali trzy tysiące mieszkańców Babilonu.

W Imperium Rzymskim ukrzyżowanie było śmiercią haniebną, przeznaczoną wyłącznie dla niewolników i najcięższych przestępców, m.in. morderców, zdrajców czy świętokradców. Dopiero Męka Zbawiciela, który przez swój Krzyż dokonał dzieła Odkupienia świata i człowieka, sprawiła, że krzyż stał się symbolem poświęcenia i ofiary, zmartwychwstania i życia wiecznego. Okrutna kara ukrzyżowania została zniesiona w 337 r. przez cesarza Konstantyna Wielkiego.

Krzyż towarzyszy nam na wszystkich drogach życia, od chrztu aż po śmierć. Dla pierwszych chrześcijan znak krzyża kreślony na czole był swoistą pieczęcią przynależności do Chrystusa. A my znakiem krzyża błogosławimy pokarmy i kreślimy go na każdym bochnie chleba. Krzyż jest znakiem rozpoznawczym chrześcijańskich świątyń, cmentarzy i przydrożnych kaplic, wisi na ścianach naszych domów i na piersiach wielu ludzi wierzących, rozpoczyna oraz kończy wszystkie nasze modlitwy. Czcimy go publicznie i prywatnie. Widnieje nie tylko na flagach wielu państw, np. skandynawskich, ale i użyczył swej formy licznym odznaczeniom państwowym, nazywanych Krzyżami: Virtuti Militari, Walecznych, Niepodległości, Powstańczym, Wielkim, Komandorskim, Oficerskim, Kawalerskim czy Zasługi.

W obronie krzyża

Krzyż bywa często znakiem sprzeciwu, choć w istocie jest symbolem pojednania. Wystarczy spojrzeć na jego skrzyżowane ramiona: belka pionowa łączy nas z Bogiem, a pozioma – z innymi ludźmi.

Św. Efrem Syryjczyk pisał, że „krzyż jest zmartwychwstaniem umarłych, nadzieją chrześcijan, podporą kulawych, pociechą ubogich, hamulcem bogatych, upokorzeniem pysznych, nauczycielem młodzieży, spiżarnią ubogich, nadzieją strapionych”.

I właśnie dlatego trudno nie protestować wobec mnożących się prób zdeprecjonowania krzyża zarówno przez tych, którzy walczą z nim programowo, jak i tych, którzy niefrasobliwie próbują sprowadzić go do rzędu amuletu albo ozdoby biżuteryjnej. Nazbyt dobrze bowiem pamiętamy czas walki o obecność krzyża w urzędach publicznych, szpitalach czy szkołach.

Michał Gryczyński
 
strona: 1 2