DRUKUJ
 
Jędrzej Majka
Uwaga sekty!
Wychowawca
 


o. R. Plich: Osobiście bałbym się używać słowa "sekta" względem wszystkich ugrupowań, które są przeciwne katolicyzmowi. Wydaje mi się, że to stwierdzenie można by wypowiadać względem wyznawców innych religii, którzy w swoich metodach misyjnych uciekają się do metod nieetycznych, naruszając przy tym godność tych, do których wychodzą ze swoim orędziem. Czym innym jest zachęcanie do przyjęcia swojej religii (to nie jest działanie sekciarskie), a czym innym jest działanie, w którym w sposób jednostronny mówi się o minusach przynależności do Kościoła katolickiego i jego wadach, a siebie ukazuje tylko w bardzo dobrym świetle, ukrywając ciemne strony swej działalności.

ks. A. Zwoliński: W języku hiszpańskim słowo "sekta" oznacza każdego niekatolika. Nie ma w tym jednak żadnego wydźwięku pejoratywnego. A u nas słowo "sekta" nabrało właśnie takiego znaczenia.
Ma ojciec rację. Osobiście nie używam słowa "sekta" prawie wobec nikogo, komu państwo nie udowodniło działań destrukcyjnych.

Alicja Furmanik - psycholog, Dominikańskie Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Polsce:
Na przestrzeni dwudziestu trzech lat mojej pracy z osobami, które z powodu przeróżnych kryzysów przychodzą do mojej poradni, muszę powiedzieć, że tylko raz spotkałam pacjenta, który po wejściu do gabinetu powiedział, że ma problem, ale chce rozmawiać z psychologiem o orientacji katolickiej.
Ciekawe jest to, że protestanci od małego wiedzą, że po pomoc psychologiczną mogą zwrócić się tylko do psychologa protestanckiego. Nie wolno im pójść do katolika. A w nas, katolikach, nie ma takiej odwagi mówienia tego, że jestem katolikiem. My nie mówimy, że chcemy, by nasze dziecko uczyło się w szkole, w której przestrzegane są takie a takie wartości.

Józef Rostworowski - pedagog, małopolskie kuratorium oświaty, Dominikańskie Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Polsce:
Rodzic katolicki ma prawo dopominać się pewnych wartości i ich poszanowania. Mówię to jako przedstawiciel kuratorium. Natomiast byłem świadkiem, jak przychodzili do nas przedstawiciele grup sektowych i bardzo wyraźnie dopominali się o respektowanie ich wartości.

Młodzież zachwyca się wegetarianizmem, ekologią, ruchem wyzwolenia zwierząt. Czy widzicie w tym Państwo jakieś niebezpieczeństwo, zagrożenie?

Bogna Gałecka - pedagog, Dominikańskie Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Polsce:
Jest to przede wszystkim granie na emocjach. Przed dwoma godzinami miałam spotkanie z matką, której czternastoletnia córka zjada w ciągu dnia śladowe ilości pożywienia. Tak dalece zidentyfikowała się z obrazkami w niektórych gazetach młodzieżowych, że nastąpił wstręt do jedzenia. Dziewczyna twierdzi, że nie je, bo chroni w ten sposób zwierzątka.

Co sprawia, że młodzież pociągają takie slogany?

M. Gajewski: Młodzież czuje się dzisiaj zagubiona, a grupy głoszące takie hasła dają młodemu człowiekowi możliwość zaangażowania się. Dzisiejszy świat niejako sam zagubił wartości.
W grupach ekologicznych czy ruchach proekologicznych mówiących o ochronie zwierząt i planety nie ma nic złego, natomiast niebezpieczeństwo pojawia się wówczas, kiedy ich postulaty są realizowane niewłaściwie.
Organizacja Greenpeace świadomie płaci oprawcy, żeby obdarł fokę ze skóry, a później wykorzystuje ten obraz jako film propagandowy.
Wiele organizacji działających proekologicznie nie ma do tego przygotowania. W wyniku tego robią z ekologii ekozofię, pewną formę filozofii, a idąc dalej - pewną formę religii. Tu trzeba być bardzo ostrożnym. To takie grupy bardzo często przedostają się do szkół i klubów młodzieżowych. Organizują wiele akcji pod przykrywką ekologii, a tak naprawdę ich celem jest zupełnie co innego.

J. Rostworowski: Postawiłbym tutaj tezę, że ten stopień zagrożenia jest wprost proporcjonalny do słabości rodziny. Na końcu każdego problemu wychowawczego znajduje się rodzina, która jest niewydolna. O tym bardzo dobrze wiedzą i wykorzystują to różnego rodzaju grupy, o których tutaj mówimy.

A. Furmanik: Rodzina jest najważniejsza, ale jest coś jeszcze. Wszyscy pamiętajmy, że mając trzynaście, siedemnaście lat chcieliśmy zmienić świat. I my chcieliśmy, by świat był piękniejszy i lepszy niż ten obecny.

o. R. Plich: Sam należałem do Ligi Ochrony Przyrody.

A. Furmanik: Mając piętnaście lat też nie jadłam mięsa. Chciałam zmienić świat. Pewnego dnia przyszłam do domu i ogłosiłam: Od dzisiaj nie jem mięsa. Jednak dzięki rodzinie bardzo szybko się z tego wyleczyłam.

J. Rostworowski: Łatwo jest powrócić do normalności w rodzinie, która daje młodemu człowiekowi oparcie.

A. Furmanik: Młodzi ludzie nie szukają nowego Boga, chcą zaistnieć, budują swoją tożsamość. Jest to typowe dla wieku adolescencji.


 
strona: 1 2 3 4