DRUKUJ
 
Jędrzej Majka
Uwaga sekty!
Wychowawca
 


Ewa Kosińska - psycholog, terapeuta w Poradni Psychologicznej dla Dzieci i Młodzieży z Zaburzeniami Psychicznymi, współautorka poradnika psychologicznego "Sekty - religijny supermarket":
Młody człowiek, tak samo jak każdy, potrzebuje dobra. Dorosły zazwyczaj potrafi samodzielnie odnaleźć drogę do tego dobra, natomiast młody człowiek dostrzega wokół siebie wiele zła. W telewizji, w trzydziestominutowym programie informacyjnym, przez dwadzieścia dziewięć minut słuchamy o morderstwach i przemocy. Dlatego młody człowiek jest łasy na hasło: szukajmy dobra. Młodzież idzie na samo słowo "dobro". Dla nich nie jest ważne, co kryje się pod tym słowem, nie analizują tego, czy to "dobro" jest prawdziwym dobrem.
Moja córka na młodzieżowym obozie wakacyjnym trafiła na próby dezintegracji osobowości prowokowane przez wychowawców (obóz był pod hasłem "warsztaty artystyczno-teatralne"). Na tym obozie młodzież musiała wykonywać ćwiczenia, które są typowe dla różnych grup manipulujących. A kiedy córka odmówiła wykonywania "ćwiczeń", to zwrócono jej uwagę, że poprzez takie zachowanie odbiera innym energię, a jej koleżanki i koledzy będą przez nią słabsi. Mówiono tam również, że rodzice nie są dobrzy, gdyż zniewalają i ograniczają wolność dzieci. Córka uciekła z obozu z sześcioma innymi dziewczętami. Pozostałe bały się każdego następnego dnia, lecz chęć pobycia w całkowitej "wolności" - bez zasad moralnych - zwyciężyła. Poinformowani rodzice tych dziewcząt uznali, że to moje wydumane obawy i wręcz śmiali się z przytaczanych faktów, uznając je za wymyślone. Mówili, że ich dzieci są zachwycone wychowawcami i proponowanymi zajęciami.

B. Gałecka: Młody człowiek poszukuje ideału, jednak dziś autorytet zastąpiony jest idolem. Pójście za autorytetem zastąpione jest fascynacją. W związku z tym nastąpiło pomylenie pojęć. Dawniej w rodzinie było nie tylko oparcie, ale i wzorce. A dziś rodzice obecni są tylko fizycznie. W tej chwili młodzież nie ma się na kim wzorować. Młody człowiek powinien usiąść z rodzicami do stołu i porozmawiać, tak jak my tutaj.

J. Rostworowski: Nikt lepiej od rodziców nie powie dziecku: jesteś już samodzielny. Kochający rodzice wiedzą najlepiej, czy dziecko jest już samodzielne.

Media podejmują temat sekt wówczas gdy dochodzi do jakiejś tragedii. Dowiadujemy się o zbiorowych samobójstwach wyznawców Szczepu Dawidowego czy Świątyni Słońca, albo o walentynkowym wyjeździe organizowanym przez wyznawców Moona, czy w końcu o rytualnym morderstwie, jak to miało miejsce w Rudzie Śląskiej...

o. R. Plich: Media żyją z sensacji. Jednak problem pojawia się wtedy, kiedy ten cel osiągany jest kosztem prawdy. Są w telewizji takie programy, nie będą podał ich nazwy, w których z reguły odmawiamy uczestnictwa. Mamy bowiem smutne doświadczenia. Taki program kończy się słowami, że człowiek jest wolny i miał prawo tak wybrać... A z tym się nie zgadzam.
Kontakt młodzieży z subkulturą i wartościami, które ona prezentuje, może być czymś niebezpiecznym. Jednak dla młodzieży dobrze ukształtowanej nie musi być to kontakt niebezpieczny.

J. Rostworowski: My nie potrafimy dobrze zdiagnozować całej sytuacji. Dotyczy to przede wszystkim szkół. Przeprowadzane są różnego rodzaju ankiety i badania, które podają dziwny, a czasem nawet śmieszny obraz sytuacji. Dlatego jednym z ważniejszych kroków w najbliższej przyszłości będzie stworzenie narzędzi do właściwego diagnozowania. Jeśli wiemy, co mamy leczyć i gdzie pomagać, to jest to pierwszy krok na dobrej drodze. Dużo osób zajmuje się sektami, ale nie umieją pomóc. 

Czy sekty pojawiają się wtedy, kiedy tradycyjne Kościoły przeżywają jakiś kryzys, stają się nieatrakcyjne dla młodego człowieka?

o. R. Plich: Młodzi ludzie nie są w tym wieku konsekwentni. Poza tym występuje u nich naturalna fascynacja tym, co jest tajemnicze i niesamowite. Można tu postawić pytanie, a nawet zarzut względem nas, duszpasterzy. Jak my prezentujemy naszą wiarę młodym ludziom? Atrakcyjność wszelkiego typu grup, w tym satanistycznych czy okultystycznych, polega na tym, że stanowią substytut dla młodego człowieka, który jest spragniony tajemnicy i fascynującji.
Dzisiejsza liturgia w Kościele katolickim jest sprawowana w sposób rutynowy i szybki. Liturgia jest pozbawiona przeżycia misterium, stąd też tej misteryjności szuka się gdzie indziej. Młody człowiek zainteresuje się satanizmem, bo on da mu poczucie misteryjności, da mu to, czego nie daje Kościół katolicki. ...Dlatego powinniśmy zrobić rachunek sumienia.

ks. A. Zwoliński: Widzę trzy powody czy też źródła tej fascynacji. Po pierwsze, jest to normalna młodzieżowa kontestacja tego, co tradycyjne.
Po drugie, brak międzyludzkich kontaktów, świadectwa w wierze. Nasze spotkania są rutynowe. Nauczyciel jest wychowawcą i potrafi w ciągu lat edukacji nie spotkać się indywidualnie ze swoim uczniem ani razu. Wychowawca nie wie, czym się zajmuje jego uczeń, o czym myśli. W to miejsce wchodzi największy "oszust". Tak jak w XIX wieku był nim alkoholizm, tak dzisiaj wchodzi największy "oszust" naszych czasów czyli media elektroniczne. Nie ma bardziej odczłowieczonych spotkań jak "ekranowe". Media elektroniczne dają tylko pozór spotkania z człowiekiem. Przykładem może być to, jak ludzie przeżywają losy "wymyślonej" osoby z serialu wenezuelskiego. Płaczą nad jej problemami, a nie widzą człowieka za ścianą swego mieszkania. Nauczyciele potrafią przez całą przerwę rozmawiać w pokoju nauczycielskim o kolejnym odcinku, a zdarza się, że nie mają pojęcia, co dzieje się z ich uczniem.
Po trzecie, młodzież twierdzi, że się nudzi. Tu jest nudno, dlatego podpaliliśmy tego człowieka chorego na cukrzycę i wrzuciliśmy do studzienki. Tak było w Piotrkowie Trybunalskim. Dlatego czternastoletnie dziewczyny zamordowały staruszkę we Wrocławiu. Bo: Tu jest nudno. Brak "zagospodarowania" młodości rodzi nerwowe poszukiwania zapisania jej byle jaką treścią.


 
strona: 1 2 3 4