DRUKUJ
 
ks. Jakub Szcześniak
On przypomni wam wszystko
Pastores
 


Różne przekonywania o grzechu
 
Duch jest zatem adwokatem (gr. Parakletos, czyli łac. ad-vocatus – „wezwany do”) stającym po naszej stronie, kiedy oskarża nas diabeł, który „jest kłamcą” (J 8,44). Dlatego obok tego określenia pojawia się jeszcze jedno imię Ducha Świętego: Duch Prawdy. Właśnie to drugie imię Ducha Świętego pojawia się u Jana w ścisłym powiązaniu z pierwszym określeniem Ducha Świętego jako Pocieszyciela i Adwokata/Obrońcy. To ważne wskazanie dla naszej modlitwy. Św. Jan napisze później: „Umiłowani, nie każdemu duchowi dowierzajcie, ale badajcie duchy, czy są z Boga” (1 J 4,1). Kiedy wchodzimy w modlitwę, szukając szczerej więzi z Jezusem, jakże często na jej progu spotykamy oskarżyciela, który chce przekonać o grzechu, ale inaczej, niż czyni to Duch Święty. Przekonać tak, jak przekonał Judasza o grzechu, który wyznając swoją winę wobec arcykapłanów i starszych, usłyszał: „Co nas to obchodzi? To twoja sprawa” (Mt 27,4). Charakterystyczne jest to, że w Ewangelii według św. Jana w tekście greckim zawsze występuje słowo daimonion (jego polskim odpowiednikiem jest raczej „demon”, a nie „zły duch”, co pojawia się w przekładzie np. J 7,20; 8,48; 10,20-21). Określa się nim bóstwo, które chce być jak Bóg. W ten sposób Ewangelista podkreśla, że prawdziwe życie duchowe należy tylko do Boga. Kiedy bowiem mówi się: „zły duch”, można odnieść wrażenie, że istnieje jakieś życie duchowe pochodzące od demona. Diabeł nie daje życia. Tylko Bóg jest źródłem życia.
 
Bóg mówi prawdę. Jeśli trzeba, upomina, ale nie pozbawia dziecięctwa Bożego. Jego działanie niesie pokój i radość z przebaczenia, ponieważ jest On jedynym Pocieszycielem. Dlatego św. Paweł, który wie, co to znaczy „być zdobytym przez Chrystusa” (por. Flp 3,12), pisze: „Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!»” (Ga 4,6).
 
Po tym rozeznajemy, jaki „duch” szepce nam do serca. On, Pocieszyciel, przychodzi właśnie w chwili naszego osamotnienia, opuszczenia, jakim jest przekonanie, że nie jesteśmy godni nazywać się dziećmi Bożymi. Przychodzi powiedzieć: Bóg jest twoim Ojcem, a ty Jego dzieckiem umiłowanym, w którym „ma upodobanie” (por. Mk 1,11). Temat relacji Syn – Ojciec w Ewangelii Jana jest niezwykle mocno podkreślony. Jezus mówi w Wieczerniku apostołom o Ojcu, którego miłuje, pragnąc jednocześnie, żeby i oni byli z Nim (zob. J 14,2-3). Co więcej, pragnie przyjść do serca ucznia, aby tam „uczynić sobie mieszkanie” (por. J 14,23). Sprawia to Miłość, czyli Duch, który zstąpił na Jezusa i na Nim pozostał (zob. J 1,32-33). Św. Jan na opisanie tej rzeczywistości przywołuje czasownik, który obok znaczenia „pozostawać”, „przebywać”, „mieszkać” (meno) wskazuje również na trwanie. To Słowo aż 11 razy pojawi się w 15. rozdziale, kiedy Jezus będzie prosił, aby uczniowie w Nim trwali (dosł. mieszkali), tak jak On w Ojcu. Dla uchwycenia tej treści trzeba powrócić do 13. rozdziału, kiedy to Jezus po umyciu nóg apostołom i tragicznym wyjściu w noc Judasza, świadom bliskiego rozstania, zwraca się do nich niezwykle serdecznie, mówiąc: „Dzieci” (J 13,33). W tym słowie chce im powiedzieć wszystko, co do tej pory dla nich uczynił. Co zatem znajduje się w centrum przesłania Tego, który ma być posłany uczniom jako dar od Ojca? O czym ma przypomnieć Pocieszyciel i czego ma nauczyć? Jezus pozostawił uczniom nie tylko gesty i słowa świadczące o Jego miłości, ale sam stał się pieczęcią, jaką Ojciec odcisnął na Ewangelii, na „nowym przykazaniu” (por. J 13,34). W ten sposób uwierzytelnił to wszystko, co powiedział uczniom w Wieczerniku. Uczniowie w chwili zgorszenia i grozy męki, ukrzyżowania i strasznej śmierci Jezusa zapomnieli o wszystkich słowach i znakach miłości. W ich sercach śmierć Jezusa przynosi rozczarowanie. Nie czują się kochani przez Boga. Czują się bardziej sierotami niż Jego dziećmi, pomimo zapewnienia ze strony Jezusa, że „nie zostawi ich sierotami” (por. J 14,18) Jan Ewangelista wyrazi ten stan osierocenia słowem orfanos, które oznacza osamotnienie i opuszczenie. Od chwili pojmania Jezusa tak właśnie czują się Jego ucz­niowie.
 
Pocieszyciel jest posłany do ich serc i przypomina im fundamentalną sprawę dla życia ucznia Chrystusa: jesteśmy tak kochani przez Boga, jak ukazał nam to sam Jezus, Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie. Duch Pocieszyciel sprawia w sercach uczniów, iż czytają znaki śmierci jako znaki życia i miłości. Dlatego Apostoł Paweł powie, żenie chce „niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2,2).
 
strona: 1 2 3 4 5