DRUKUJ
 
Krzysztof Wons SDS
Bóg, który żyje w mojej pamięci
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Jednakże historia młodszego syna uczy nas, że sami nie uzdrowimy naszej pamięci. Musimy wtulić naszą głowę - jak syn - w "łono" Ojca, w łono Jego miłości i miłosierdzia. Musimy niejako powrócić do łona Ojca Stwórcy, z którego wyszliśmy nieskazitelni. Musimy przypomnieć sobie nasz obraz i podobieństwo, który żyje w pamięci naszego Ojca. Aby tak się stało, nasza zraniona pamięć potrzebuje łaski uzdrowienia. Musimy o nią prosić. Modlitwa o uzdrowienie naszej pamięci jest kolejnym krokiem na drodze uzdrowienia obrazu samego siebie (J. McManus). Może nam w tym pomóc zwłaszcza modlitwa Słowem Bożym. Będzie nam pomagała patrzeć na naszą przeszłość oczami Boga. Powoli uwolnimy się od naszego sposobu patrzenia i zaczniemy patrzeć na swoją historię życia z perspektywy Boga. Tym właśnie jest zdrowa pamięć. Uzdrowienie pamięci nie polega bowiem na tym, że wymazane zostanie z niej to, co w naszej historii było trudne, a pozostaną tylko miłe zdarzenia i doświadczenia. Nie. Nasza pamięć będzie zdrowa o tyle, o ile będzie się "zbiegała" z pamięcią o Bogu. Zaczniemy wtedy patrzeć Jego oczyma. Przypomnimy sobie Jego działanie. Spostrzeżemy to, że jesteśmy "dziełem Jego rąk", że jest to przeszłość bardziej Boga niż nasza (W. Stinissen).

Oczywiście, proces uzdrawiania naszej pamięci może być nieraz długi. Będzie dokonywał się powoli, przez cierpliwe i hojne trwanie na modlitwie Słowem Bożym przy boku kierownika duchowego. Nieraz jak starzec Symeon, do końca naszych dni wyczekiwać będziemy obietnicy Zbawiciela. Stąd należy strzec się pokusy zniechęcenia. Często w naszym życiu duchowym popełniamy błąd zniecierpliwienia. Chcielibyśmy, żeby uzdrowienie dokonało się w jednej chwili. Nieopatrznie chcemy wymusić u siebie uczucia wewnętrznego pokoju i radości, zwłaszcza wtedy, gdy cierpienie jest bardzo bolesne, gdy czujemy się jak marnotrawny syn. Nie wolno przyśpieszać tego procesu. Bóg zawsze zdąży ze swoją łaską. Do nas należy decyzja o powrocie. Ważne jest to, żebyśmy zdecydowali się wrócić do naszej przeszłości, nie uciekać od niej, nie zapominać o niej, nie tłumić jej w sobie.

Bezpieczne i uzdrawiające wracanie do przeszłości dokonuje się "w ramionach Ojca". Znamienne jest zachowanie ojca wobec wracającego syna . Najpierw ojciec rzuca mu się na szyję, obejmuje go, a następnie pozwala synowi mówić: wypowiedzieć to, co nosi w sobie, od czego sam nie może się uwolnić. Do nas należy pierwsza decyzja: zaprosić Boga do naszej przeszłości, do tych wszystkich miejsc, które nie pozwalają nam dzisiaj patrzeć na siebie i Boga z pełna wolnością. Chodzi o to, żeby nasze urazy i zranienia przestały być miejscem cierpienia, a stały się miejscem spotkania z Bogiem, który leczy. Bóg - jedynie On - jest najlepszym "diagnostykiem" i lekarzem. Wie kiedy i jak odkryć przed nami rany przeszłości i jedynie On może je uleczyć. Pięknie opisuje ten delikatny moment D. Ange w swojej książeczce "Zraniony Pasterz". Jest to szczególny moment spotkania chłopca o "chorej pamięci", Emanuela, z Pasterzem, poetycką personifikacją Jezusa.
 

[Pasterz] powiedział tonem poważnym, niemal zatroskanym:
- Jesteś bardziej chory niż myślisz. Zobaczyłem to już wczoraj wieczorem w twoich oczach.
Nie mogłem ci tego jednak powiedzieć, bo wpadłbyś w panikę. Teraz nie chcę niczego przed tobą ukrywać. To, co ci dolega, jest poważne. Wiesz, dusza też choruje na raka. Nie zdajesz sobie z niczego sprawy, aż nagle choroba wybucha i toczy do końca. (...)
- Chciałbym cię o coś prosić: przejdźmy razem ponownie drogę twego życia...
- Ależ... co masz na myśli?
- Pójdź ze mną jeszcze raz wszędzie tam, gdzie żyłeś, gdzie cierpiałeś, gdzie cię skrzywdzono.
- Zwariowałeś? To wszystko jest już skończone! Po co babrać się w błocie?
- Emanuelu, wiesz dobrze, że jest wiele miejsc, których tak naprawdę nie pozostawiłeś za sobą. Wiążą cię z nimi łańcuchy ze stali. Nie pozwalają ci one iść dalej twoją drogą z sercem czystym i wolnym. Zagradzają ci przyszłość.
- Boję się. Otworzysz rany, przywołasz leki...
- Znam te drogi lepiej od ciebie. Nie byłeś jeszcze wtedy ze mną, ale ja już byłem z tobą. Zaufaj, teraz będzie zupełnie inaczej.
- Ale dlaczego nie przekreślić przeszłości tutaj, teraz, jednym ruchem ręki?
- Muszę uzdrowić każdą ranę, tam gdzie ją zadano. Zejść do korzeni, aby uleczyć ból, zaradzić złu. Mam swój szczególny sposób uzdrawiania, znam się na tym. Pozwól mi to zrobić.
- Czuj się jak u siebie!
- To ja zapraszam cię do ciebie [2]!
 

Droga do uzdrowienia obrazu siebie samego wiedzie w sposób konieczny przez uzdrowienie naszej pamięci. To chora pamięć sprawia, że chory staje się nasz obraz Boga i obraz siebie. Albo żyjemy jak "intelektualiści", którzy nie są w stanie dostrzec misterium Boga bliskiego, który ukryty w naszej codzienności nigdy nie wypuszcza nas z naszych rąk, albo poranieni naszą przeszłością urazowo patrzymy na obraz naszej teraźniejszości i przyszłości. Nie potrafimy sobie przebaczyć, bo nie czujemy się przebaczeni. Żyjemy nie pojednani z naszą przeszłością.

Jezus, który opowiada przypowieść, chce nam powiedzieć, abyśmy nie uciekali przed bolesnymi wydarzeniami przeszłości. Przynosi nam słowa Boga Ojca: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy". Jesteśmy zaproszeni do uzdrowienia naszej pamięci, która pozwoli nam lepiej głębiej zobaczyć nas samych i nasze życie. Pozwoli nam zobaczyć Boga obecnego we wszystkich wydarzeniach życia. Zdrowa pamięć pomoże nam zauważyć ojca, który codziennie o nas myśli, tęskni i czeka.

Krzysztof Wons SDS


Przypisy:

[1] A. Grün, Nie bądźmy dla siebie bezwzględni, Wrocław 1998, s. 94.
[2] D. Ange, Zraniony Pasterz, Kraków 1993, św. 51-52.

 
strona: 1 2 3 4