DRUKUJ
 
Jacek Swięcki
Błogosławieństwa Apokalipsy, cz.II
Mateusz.pl
 


Czyniący prawdę zbliża się do światła (J 3,21)

Apokaliptyczne błogosławieństwa i przekleństwa spełniają podobną rolę jak błogosławieństwa i przekleństwa spisane w Ewangelii św. Mateusza: stanowią jądro przekazu, w świetle którego należałoby interpretować wszystko inne, co w owej księdze zapisano. Przekaz ten jest niezwykle prosty i niezwykle głęboki zarazem. Uczy nas patrzeć wzrokiem samego Jezusa na samych siebie, na nasze parafie, na otaczających nas bliźnich, a także na to wszystko, co dzieje się w naszym niespokojnym świecie. A zatem jest to prawdziwe Objawienie, które Blaskiem swej Prawdy rozświetla najbardziej skryte i mroczne zakamarki ludzkich serc, kościelnych krucht i światowych salonów. Kto pragnie żyć w prawdzie, ten zbliża się do niej, choć niekiedy powoli i z wielkim mozołem. Lecz ten, kto ma coś do ukrycia, unika jej światła.

Czy nie jest to właśnie najgłębsza przyczyna, dla której aż tylu przeszłych i współczesnych „uczonych w Piśmie” widziało i wciąż widzi w Apokalipsie jedynie przepowiednię dotyczącą przyszłych losów Kościoła oraz przerażających wydarzeń poprzedzających dzień Paruzji? W ten sposób wmawia się pośrednio czytelnikowi, że janowe Objawienie nie jest na „tu i teraz”, bo odnosi się do bliżej nieokreślonej przyszłości lub też życia pozagrobowego. Lepiej tego w ogóle nie roztrząsać, bo to za skomplikowane, za straszne i grozi rekrutacją do pierwszej lepszej sekty [33]. Lepiej to już pozostawić „specjalistom”…

Takie postawienie sprawy powoduje, że zmieniające się jak w kalejdoskopie apokaliptyczne wizje zwykliśmy odczytywać jako kolejne porcje nieszczęść spadających na biednych grzeszników, podczas gdy wspaniała nagroda dotyczy jedynie świętych, którymi to można stać się jedynie za cenę heroicznych poświęceń. W ten sposób wpadamy w coraz większy lęk przed Bogiem, tracimy doń zaufanie i dochodzimy szybko do sytuacji, w której z Jezusem łączy nas jedynie formalistycznie pojmowana praktyka religijna, traktowana jako swoiste ubezpieczenie przed potępieniem.

Tymczasem umyka nam to, co w janowym Objawieniu jest najistotniejsze: wizje te są bowiem wnikliwymi przedstawieniami rzeczywistych sytuacji, od których aż roi się wokół nas i z którymi na ogół nie potrafimy sobie poradzić. Zostały dla nas spisane, abyśmy przez ich wytrwałą kontemplację przestali się bać diabelskich straszaków i nie ulegli pokusom. I abyśmy odkryli bezgraniczne i bezinteresowne zaangażowanie Boga po naszej stronie, Jego miłość, która wlewa w nas odwagę do życia zgodnie z wezwaniem naszego chrztu. I aby wzbudzić w naszych sercach spontaniczne wołanie: Marana-tha! – Przyjdź Panie Jezu! Owszem, przyjdź definitywnie, przy końcu czasów, ale przyjdź też i teraz, do mojego życia, moich problemów, codziennych zmagań i trudnych decyzji, które muszę co rusz podejmować!

Otwierajmy zatem często karty Apokalipsy. Wczytując się w jej płomienne słowa prośmy Pana przede wszystkim o uleczenie duchowej ślepoty, która nie pozwala nam dostrzec już od teraz rozbłyskującego nad nami światła Bożego Miasta. Prośmy też o uzdrowienie głębokich ran naszych serc, które tak często prowadzą do przyjęcia fałszywych wyobrażeń o Bogu i Kościele. A Tego, który dzierży w swym ręku Siedem Duchów Bożych prośmy o Siedem Darów, zwłaszcza zaś o dar Mądrości, Rozumu i Męstwa.

Jacek Święcki

______________

[19] „Księgą życia” żydowskie władze religijne nazywały rodowody, na podstawie których można było ustalić, czy ktoś rzeczywiście należy do narodu wybranego (por. Dn 12,1). Wykreślenie z „księgi życia” oznaczało uznanie kogoś za poganina, niemającego udziału w dziedzictwie Izraela (por. Ezdr 2,62).
[20] W istocie nazwa miasta philadelphia znaczy po grecku braterska miłość! Miasto to zostało założone w połowie IIgo w. p.n.e. przez pergamońskiego króla Atalosa II na cześć umiłowanego brata Eumenesa. Teraz okazuje się, że mieszkający w nim chrześcijanie w pełni zasługują na to określenie. Gdyby tak nie było, Jezus przypuszczalnie zganiłby ich, podobnie jak to uczynił z kościołem w Sardes, na przykład w słowach: Masz imię, [które mówi], że miłujesz, a tego nie czynisz.
[21] Określenie otwarte drzwi lub brama w Nowym Testamencie bardzo często oznacza sposobność ewangelizacyjną. Dla przykładu św. Paweł pisze: Otwarła się bowiem wielka i obiecująca brama, a przeciwnicy są liczni.(1 Kor 16,9).
[22] Przed Świętym Świętych świątyni jerozolimskiej stały dwie kolumny noszące symboliczne imiona Jakin i Boaz (por. 1 Krl 7,21).
Oznaczają one przypuszczalnie stabilność i moc Bożą przekazywaną Izraelowi poprzez Prawo i Proroków. Nieprzypadkowo filarami Kościoła nazwani są Apostołowie Piotr, Jakub i Jan (por. Gal 2,9), ponieważ to im właśnie przekazana została piecza nad chrystusowym Prawem miłości oraz Proroctwem zapowiadającym Jego powtórne przyjście.
[23] Wypisanie imienia Boga oznacza uczynienie własnością samego Boga, tak jak było to w przypadku naczyń świątyni jerozolimskiej (por. Zach 14,20). Wypisanie imienia Nowej Jerozolimy to uczynienie mieszkaniem Boga zgodnie ze słowami: Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi. (Ap 21,3b)
[24] Przekleństwo to tłumaczy nader wyraziście prorok Sofoniasz: Oto wrzaskliwe miasto, które bezpiecznie mieszkało, które mówiło w swym sercu: Ja, i nikt więcej! Jakże stało się pustkowiem, lęgowiskiem dzikich zwierząt? Każdy, kto obok niego przechodzić będzie, zagwiżdże i ręką potrząśnie. (So 2,15)
Natomiast błogosławieństwa doświadczą jedynie cisi i pokorni: I zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą schronienia w imieniu Pana. (So 3,12)
[25] O bogactwie mieszkańców Laodycei świadczy fakt, że gdy w 60 r. n.e. ich miasto zostało całkowicie zrujnowane w wyniku trzęsienia ziemi, zdołali odbudować jest bardzo szybko sami, nie przyjmując nawet pomocy proponowanej przez rzymskie władze (pisze o tym rzymski historyk Tacyt).
[26] Najdosadniej określa to św. Paweł w słowach: Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa. (Flp 3,7-8) W greckim oryginale pada tu słowo skymbala, co nie oznacza wcale śmieci, ale dosłownie psie odchody!
[27] Pierwszy ze Świadków przypomina Mojżesza, drugi zaś – Eliasza. Jest to symbol wszystkich Prawodawców i Proroków działających w imieniu Boga na ziemi, których wyobrażają także dwie kolumny stojące przed Przybytkiem (zob. przypis 22 ). Apokalipsa woli jednak posłużyć się tutaj symbolem dwóch świeczników i dwóch drzew oliwnych zapożyczonych z wizji proroka Zachariasza (por. Zach 4,11-14).
[28] Odkryte już w XVIII w. zasady hebrajskiej retoryki biblijnej przypomniał i rozwinął francuski jezuita Roland Meynet w książce „Hebrajska retoryka biblijna”, WAM, 2001.
[29] Zauważmy, że Jezus w Apokalipsie sam siebie nazywa Gwiazdą Poranną (Ap 22,16).
[30] Są to dokładnie te same pokusy, którymi diabeł usiłował zwieść Jezusa poszczącego na pustyni na początku swej mesjańskiej misji (por. Mt 4,1-11 i Łk 4,1-13).
[31] Babilon oczywiście nie był morskim portem, ani też morską potęga, więc lament żeglarzy wygląda w tym miejscu nieco dziwnie… Apokalipsa nawiązuje tu jednak do proroctwa przeciw Tyrowi, wielkiemu fenickiemu portowi morskiemu (por. Ez 27,3-4 i 25-34). Tu należy sobie przypomnieć, że międzynarodową renomę zapewniły niegdyś królowi Salomonowi właśnie porty zbudowane przez Fenicjan z Tyru (por. 1Krl 9, 26 – 10,1).
[32] Pismo św. ogromnie często upodobnia bałwochwalstwo, do nierządu (por. Jer 2,20 i Jk 4,4). Wynika to być może z tego, że w świątyniach starożytnych bożków uprawiano nader często tzw. nierząd sakralny ze specjalnie do tego wyznaczonymi kapłankami. Należy ponadto zauważyć, że w wielkich starożytnych imperiach królowie zazwyczaj kazali uznawać siebie za bogów.
[33] Niestety sam się kiedyś przekonałem, że nie ma, niestety, w tych słowach ani cienia przesady… Otóż zdarzyło mi się uczestniczyć w pewnym kursie ewangelizacyjnym, na którym pewna wspólnota ewangelizacyjna zapoznawała uczestników ze swoją metodą codziennego czytania Nowego Testamentu. W pewnym momencie zauważyłem, że w ich planie rozważań zabrakło Apokalipsy św. Jana. Zapytałem, dlaczego o niej zapomniano. Tego nie czytamy – odpowiedziano mi – bo to za trudne i za bardzo… starotestamentalne. Nas interesuje miłość Boża, a nie Boży gniew.

 
strona: 1 2 3 4 5 6