DRUKUJ
 
ks. Tomasz Schabowicz
Moja Eucharystia – mój Chrystus – moje życie
Mateusz.pl
 


Teraz pytajnik z wykrzyknikiem: co ja na to?!

W aklamacji (wspólnej odpowiedzi) po przeistoczeniu przypominamy sobie: „Głosimy śmierć Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje Zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale".

Zależnie od osobistego przyjmowania i doświadczania prawdy o Chrystusie niszczącym grzech, jestem i ciągle mam stawać się jej świadkiem. Mój Zbawiciel wchodzi w moją nędzę człowieczą i daje mi lekarstwo, bo „w Jego ranach jest nasze zdrowie".

Mój Zbawca zabiera by zniszczyć to co złe, a daje mi radość życia. Włącza mnie w swoje zwycięstwo nad grzechem, śmiercią i szatanem, umacniając do odnoszenia moich małych zwycięstw nad sobą.

Jakby tego było mało, kieruje mnie ku pełni życia, ku zbawieniu. Mam niebo już na ziemi! Bo mam Boga prawdziwie obecnego. Choć jeszcze na razie nie mogę Go zobaczyć, już mogę się Nim cieszyć i ufać że kiedyś... Tu już pozostaje mi tylko pokornie milczące uwielbienie...

„Chleb Żywy"

Chrystus choć daje w Najświętszym Sakramencie tyle radości i spełnienia, to wcale nie obiecuje łatwego życia. Wręcz przeciwnie. Zaprasza do zmagania się, do zaparcia się siebie – pozbycia się egoistycznego widzenia siebie i ludzi, do wzięcia swego krzyża i naśladowania Go. Zaprasza do pełni miłości. Kochać i być kochanym jest przecież sensem mojego życia. Ale jakie to trudne! No i nie da się przecież żyć bez pokarmu umacniającego codziennie siły. Dlatego właśnie On sam stał się Chlebem. Nie tylko wskazuje i zachęca. Sam to podejmuje i wchodząc ze mną w Komunię (jedność, a nawet tożsamość), daje mi siebie. Już św. Paweł to wiedział że „jeżeli Bóg z nami, to któż przeciwko nam?". Bóg staje się moim pokarmem. Bym mógł naprawdę żyć. Spełnia się i ciągle mogę urzeczywistniać pawłowe „żyję ja, już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus".

Pan Jezus dając siebie, zdał się zupełnie na moje „chcę – wierzę" lub „nie chcę – nie przyjmuję". Niektórzy znaczenie deklaracji „wierzę" wywodzą od łacińskiego znaczenia tego słowa. Credo („wierzę") od cor do („daję serce"). Skutecznie zatem działa mój Zbawiciel przemieniając mnie w siebie, jeśli wierząc daję Mu naprawdę moje serce – siebie.

Komunię Świętą przyjmuje się we wspólnocie. Obecność innych obok, czasem może nieznośnych dla mnie, przypomina że Komunia oznacza zjednoczenie wszystkich wiernych w Chrystusie. Zatem ci wszyscy tłoczący się do ołtarza to naprawdę moi bracia i siostry. A czy można pozostać obojętnym na rodzeństwo? Zapraszając do siebie Chrystusa, który ukochał wszystkich bez wyjątku, nie mogę inaczej! A ponieważ niełatwo to wprowadzić w czyn, ufam że On będzie kochał we mnie. Trzeba bym Mu tylko pomagał nie próbując Go zastępować.

Bóg – Chrystus jest całkowicie i rzeczywiście dla mnie. Nie dość że wydaje się za mnie, to jeszcze ofiarowuje mi aktywny i ciągle aktualny udział w pełni szczęścia. A jakby jeszcze było mało, to daje mi siebie samego, bym w Nim i z Nim mógł znosić to wszystko co jest moim krzyżem.

I co? Nie warto chcieć?

ks. Tomasz Schabowicz
 
strona: 1 2