DRUKUJ
 
Paweł Teperski OFMCap
Zbawienie za darmo
Głos Ojca Pio
 


Niepomierny zysk

Swego czasu prawie przez rok posługiwałem w sanktuarium Ojca Pio w San Giovanni Rotondo. Ówczesny gwardian, br. Nazario Vasciarelli, angażował mnie również w prace związane z promocją sanktuarium. Miałem więc możliwość przyglądania się, w jaki sposób można zachęcić nowe osoby, aby odwiedziły miejsce życia i śmierci Ojca Pio. Kiedy patrzy się na rzeczywistość wyłącznie z ekonomicznego punktu widzenia, wówczas wszystko trzeba przeliczać na złotówki czy euro i kontrolować, czy inwestycje się spłacają i są równoważone przez przychody. Jednakże w instytucji takiej jak Kościół cel jest diametralnie odmienny.

Wizyta pielgrzyma w sanktuarium niekoniecznie musi być dochodowa. Czasami jest – to fakt – ale w wielu przypadkach właśnie struktura dotuje pielgrzyma. Gdy na skutek swojej wizyty dana osoba odnajdzie na nowo wiarę, spotka się z Bogiem w sakramencie pokuty i pojednania, porzuci grzeszne życie, wchodząc na drogę praktykowania przykazań i uczciwego życia – czy w tym przypadku możemy mówić o jakimkolwiek rachunku finansowym? Taka sytuacja jest warta każdych pieniędzy! Na szczęście Pan Bóg troszczy się również o instytucję Kościoła i dziś nie trzeba zamykać sanktuariów ze względu na deficyt finansowy. Ale nie o to przecież chodzi.

Sytuacja warta każdych pieniędzy

Osobiście wielokrotnie byłem świadkiem nawróceń, które dokonywały się w San Giovanni Rotondo. Ludzie bardzo często zjawiali się tam jedynie w charakterze osoby towarzyszącej, czasem przyjeżdżali z ciekawości, a niekiedy jedynie z próżności, aby móc później pochwalić się wśród znajomych, że oni już byli u Ojca Pio. Motywacja to z ludzkiego punktu widzenia bardzo prymitywna czy nawet naganna, życie pokazuje jednak, że Pan Bóg radzi sobie nie tylko z naszymi czystymi intencjami, ale również z tymi mniej szlachetnymi i wzniosłymi. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

Pamiętam, ile emocji wzbudziła we mnie idea przygotowania musicalu o życiu i śmierci Ojca Pio. Sanktuarium zamówiło go i wystawiło gratis dla obecnych wówczas na placu dwudziestu tysięcy pielgrzymów. Wśród nich znalazło się również zaprzyjaźnione ze mną małżeństwo z trójką dzieci. Najstarszy chłopak, znużony zwiedzaniem tylu świętych miejsc jednego dnia, najchętniej oddaliłby się z sanktuarium, gdyby nie fakt, że po prostu nie było gdzie pójść. Został więc na musicalu i ku memu zdziwieniu właśnie on najbardziej spośród nas był poruszony tym, co zobaczył i usłyszał. W spektaklu wykorzystano właściwie jedynie teksty z listów i oficjalnych biografii świętego, które bardzo dobrze znałem, gdyż nieraz do nich sięgałem. Jednakże dla tego nastolatka było to pierwsze spotkanie ze Świętym Pio. On po raz pierwszy zobaczył i usłyszał, co Stygmatyk ma do powiedzenia; co więcej, dotarło do niego to, co przez niego ma mu do powiedzenia sam Chrystus. Gdyby nie ten musical, prawdopodobnie ten młody człowiek nigdy nie sięgnąłby po lekturę religijną, mało interesującą dla ludzi w jego wieku.

Zrozumiałem wówczas, że Pan Bóg chce i wykorzystuje wszystko, by dotrzeć do człowieka z dobrą nowiną o śmierci i zmartwychwstaniu swego Syna. Oczywiście Kościół jest powołany do głoszenia Ewangelii w prostocie i ubóstwie. Nie pokładam też nadziei w nowoczesnych i drogich środkach przekazu. Pan Jezus wybrał prostą i skromną formę mówienia ludziom o Bogu, gdyż to nie tyle forma przekazu, co autentyczność mówiącego sprawia, że przyciąga on do Kościoła i Boga.

Za i przeciw

Wracając do postawionego na wstępie pytania: Czy Kościołowi potrzebny jest PR?, należy na nie odpowiedzieć dwojako. Nie – jeśli widzimy w nim przedsięwzięcie nastawione tylko na poklask i uznanie, sukces i ekonomiczny zysk. Tak – jeśli zobaczymy w tej funkcji rolę służebną, która polega na informowaniu społeczeństwa o działaniach podejmowanych przez Kościół.

Cóż z tego, że kapucyni w wakacje organizują wspaniałe Spotkanie Młodych w Wołczynie i kilkanaście serii rekolekcji w górach, jeżeli nikt o tym na skutek braku informacji nie usłyszy, w związku z czym nie będzie miał też szansy, aby z tych propozycji skorzystać. Stąd strona http://www.kapucyni.pl jest próbą dotarcia do ludzi, poinformowania ich. Taką rolę spełnia również wydawany przez nas w formie elektronicznej i rozsyłany drogą e-mailową bezpłatny Biuletyn Informacyjny Kapucynów, który można zamówić na naszej stronie internetowej.
Public relations ma więc w Kościele misję podwójną: jedna to proste informowanie o tym, co się u nas dzieje, co robimy i do czego pragniemy zaprosić; druga natomiast jest dużo poważniejsza, bo chodzi o głoszenie śmierci i zmartwychwstania naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Media w tym momencie stają się jedynie narzędziem, środkiem przekazu, formą komunikacji, możliwością dotarcia do drugiego człowieka z dobrą nowiną o Bogu, który go kocha. Stąd też public relations doskonale wpisuje się w podstawową misję Kościoła - głoszenie nadziei, którą daje Bóg w osobie naszego jedynego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.

Paweł Teperski OFMCap

 
 
strona: 1 2