DRUKUJ
 
Kazimierz Trojan SJ
Sposoby przeżywania wartości - dojrzewanie postaw
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Dla nas, osób poświęconych Bogu, Bóg jest Centrum, Absolutem, a Chrystus wzorem ludzkiego życia, kimś najważniejszym w naszym życiu, czyli On jest dla nas jedyną wartością.
 
Teraz mówimy o wartościach, które mają w sobie pewną siłę pociągającą: są to tendencje wrodzone do działania dla rzeczy, które są ważne same w sobie. One prowadzą do autotranscendencji (wykraczania poza siebie).
 
Dziecko, w pierwszych miesiącach życia jest motywowane tylko przez „ważne dla mnie”, charakterystyczne dla potrzeb, i tylko z biegiem czasu pojawia się „ważne samo w sobie”, charakterystyczne dla wartości. Bo potrzeby prowadzą do działania bez specjalnego wysiłku, natomiast w działaniu dla wartości jest obecny osąd racjonalny, czyli potrzebna jest decyzja do działania, co już nie zawsze jest takie łatwe, bo wymaga zapominania o sobie (transcendencja). Nawet jeśli zawsze obydwie kategorie są obecne w motywacjach człowieka, to zwykle jedna z tych kategorii przeważa nad drugą. Tutaj kolejny raz widzimy znaczenie wychowania, czy samowychowywania w procesie przeżywania wartości.
 
Jednakże nie zawsze dochodzi do oceny racjonalnej i nieraz odczuwana emocja prowadzi do natychmiastowego działania (dziecko zwyczajnie reaguje w taki właśnie sposób, bez udziału racjonalnego rozważania)
 
Doświadczenie (spostrzeżenie – poprzez zmysły) emotywnie mocne, które wchodzi do pamięci, naznacza wolę „nastawiając” ją do określonych działań i wtedy nawet rozum ma trudności z obiektywizacją danych doświadczenia (np. gdy ktoś nam „wszedł za skórę”; w ten sposób może być zafałszowana pamięć). Przypominam sobie osobę, które jeszcze jako dziecko topiła się. Jak bardzo później bała się ona wody i jak wielkiego wysiłku potrzebowała, by w końcu ten lęk przezwyciężyć i nauczyć się pływać!
 
Jak wspomniałem, powtarzany sposób postępowania rodzi przyzwyczajenia, które ułatwiają dany sposób reagowania (wady, cnoty). Stąd mamy nasze własne sposoby postępowania, które są jak gdyby naszymi normami, naszymi własnymi „przykazaniami”, bardziej lub mniej obiektywnymi, którymi się kierujemy w naszym życiu.
 
W miarę dojrzewania, gdy człowiek staje się bardziej świadomy wartości, przezwycięża poczucie zobowiązania i działa nie tyle pod przymusem (nawet wewnętrznym), co raczej w sposób bardziej świadomy i wolny. Takiemu „przekraczaniu”, stawaniu się kowalem własnego losu może towarzyszyć jakieś nieokreślone poczucie winy wynikające z faktu „łamania dotychczasowego prawa”, prawa które dotychczas było jedynym odnośnikiem dla konieczności takiego a nie innego postępowania. Wartości, które przyjmuje stają się dla niego przewodnikiem, drogowskazem, wedle którego ustawia on swoje życie. Wtedy poczucie obowiązku postępowania w dany sposób nie wynika z potrzeby przystosowania się do nakazów, lecz z potrzeby realizowania wartości, które mają w sobie charakter imperatywny.
 
Postawy rodzą się już od wczesnego dzieciństwa. Mogą się one tworzyć po to, by człowiek łatwiej zaspokajał swoje potrzeby, ale także mogą się one tworzyć (zwłaszcza gdy dziecko zaczyna już rozumować) jako skutek realizowania wartości. Różne postawy mogę być wyrazem jednej potrzeby, np. potrzeba otrzymania uczucia może się wyrażać w mojej delikatności wobec innych, pomaganiu im, chęci przypodobania się w różny sposób. Są one czymś pośrednim między potrzebami a wartościami: mogą wyrażać i jedne i drugie, np. chęć opiekowania się innymi, słabszymi(przykładowo: dziećmi upośledzonymi). Może to być postawa wynikająca z poczucia wartości, jaką jest miłość, ale może to też być postawa wynikająca z potrzeby otrzymania uczucia: jeśli okaże mu dziecku życzliwość, to ono będzie się tuliło do mnie i to ja otrzymuję uczucie, zaspokajam swą własną potrzebę, a nie realizuję daną wartość. Zatem potrzebna tu jest pewna przestroga: sama postawa, na zewnątrz dobra, jeszcze nie znaczy, że dany człowiek żyje wartościami. Mówi się tutaj o ambiwalencji postaw (nie wszystko złoto, co się świeci).
 
Nie zawsze zresztą w swym działaniu człowiek realizuje daną wartość jako wartość. Może wpadać w iluzje. Może czynić coś dlatego, że to jest ważne samo w sobie (wyrażenie wartości), ale też dana wartość obiektywna może mieć dla niego funkcję utylitarną (ktoś np. sprowadza poszukiwane lekarstwo z zagranicy nie dlatego, żeby pomóc chorym, ale dlatego, żeby dobrze na tym zarobić; dlatego wyznacza cenę tak wysoką, jak tylko to możliwe: czyni rzecz dobrą, ale dla niego ma to funkcję utylitarną i gdyby dobrze nie zarobił, to wcale by się chorymi nie interesował). Wartości mogą mieć też dla danej jednostki funkcję obronną wobec własnego ja (realizuję daną wartość nie dlatego, że to jest ważne samo w sobie, ale w ten sposób np. zyskuję uznanie, mogę więc bardziej cenić samego siebie, ponieważ inni mnie cenią; tak czasem rodzi się powołanie). Mówi się jeszcze o funkcji poznawczej w realizowaniu wartości (zaspokojenie własnej ciekawości, np. badania medyczne prowadzone dla zaspokojenia własnej ciekawości; ważna jest też hierarchia wartości).
 
Pierwsze postawy wobec wartości obiektywnych dziecko przyjmuje w sposób bierny od rodziców. Jeżeli np. dziecko podkreśla, że dana zabawka kosztowała tyle a tyle, to niewiele mówi o zabawce, natomiast mówi o systemie wartości, jaki przekazują mu rodzice, którzy akcentują cenę jako istotną wartość przedmiotu. Dopiero później, gdy już samo myśli racjonalnie i spotka się z innymi hierarchiami wartości, następują przetasowania, nieraz dokonujące się w burzliwy sposób, by w końcu przyjąć własną skalę wartości. Osiągnąwszy dojrzałość umacnia się ją i usztywnia. W wieku dojrzałym rzadko, i tylko z wielkim trudem, następuje modyfikacja własnego systemu wartości. Raczej będzie to próba bronienia go za wszelką cenę.
 
I jeszcze jedna sprawa, która może przybliżyć nam trudności w przeżywaniu wartości jako wartości. W każdym działaniu ludzkim są obecne trzy komponenty, trzy aspekty: uczuciowy (także element podświadomy), poznawczy i wolitywny. Może być tak, że uczuciowo i poznawczo jednostka uznaje wartość jako wartość i jest pociągana przez nią, ale braknie decyzji do przekroczenia samego siebie, do transcendencji i wartość nie jest realizowana. Np. siostra, która lubi pomagać i chce pomagać, ale nie pomaga, bo bała się, że inne będą mieć zbyt dobre zdanie o niej (słyszałem o takiej) i to byłoby wedle niej brakiem pokory. Stąd ten element wolitywny jest bardzo ważny w formacji samego siebie. Potrzebne jest wyrzeczenie, zdecydowanie się na rzeczy trudne, na realizowanie wartości, czyli na transcendencję.
 
Może też być sytuacja odwrotna, kiedy uczuciowo dana wartość nas nie pociąga – i częściej tak bywa – ale uznając ważność danej wartości, podejmujemy działanie nawet wbrew osądowi intuitywnemu i wtedy trzeba przezwyciężać siebie (autotranscendencja), by daną wartość zrealizować. Na poziomie duchowym będzie to zaparcie się siebie, wyrzeczenie.
 
Kazimierz Trojan SJ   
 
strona: 1 2 3