DRUKUJ
 
Krzysztof Osuch SJ
Chrzest Jezusa – kontemplacja ewangeliczna
Mateusz.pl
 


On umrze tą śmiercią, która należy się (mnie) grzesznikowi, który bezceremonialnie, lekkomyślnie albo namyśle zrywa więź ze swym Stwórcą o Ojcem. Właśnie o tym mówi św. Paweł: Chrystus umarł za nas jako za grzeszników w oznaczonym czasie, gdyśmy byli jeszcze bezsilni, a nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Bóg zaś, okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami (Rz 5,6-8).
 
Pytajmy: jakich uczuć doświadczał Jezus, solidaryzując się z grzesznikami? Były to zapewne różne uczucia, jednak najżywszym uczuciem musiała być radość. Jeśli tak, to i my radujmy się wraz z Jezusem, nawet jeśli Jego i nas czeka jeszcze wielkie zmaganie z „grzechem świata”, z własną grzesznością... 2
 
Ojciec i Duch Święty – też obecni
 
Bardzo znaczące jest to, że Niebiosa właśnie wtedy się otwierają, gdy Jezus wyraża swą solidarność z grzesznikami. Głos Ojca jest pełen miłości i aprobaty dla tego, co czyni Jezus: Ten jest Mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.
 
Podobną Miłość i aprobatę dla Jezusa można wyczytać z tego, co czyni Duch Święty: A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego.
 
Słusznie wnioskujemy, że pierwsze kroki Jezusa nad Jordan – w stronę grzeszników – wywołują żywy oddźwięk w sercu Ojca i Ducha Świętego; możemy być pewni, że także wszystko inne, co jeszcze Jezus uczyni dla grzeszników, będzie wyrażać „litość serdeczną Boga” (Łk 1, 78).
 
Radujmy się, widząc, jak wszystkie Boskie Osoby angażują się w nasze ocalenie.
 
Pozwólmy, by Boży Baranek, gładzący „grzech świata”, zgładził także nasze grzechy, moje grzechy. A gdy to się stanie, wtedy i dla nas otworzą się Niebiosa i zostaniemy zaproszeni do wejścia w wieczne Przymierze Miłości z Boskimi Osobami.
 
– To Przymierze już zostało zawarte w sakramencie naszego Chrztu świętego. Do nas też Bóg Ojciec powiedział: Ten jest Mój syn umiłowany! Ta jest Moja córka umiłowana. Na nas też zstąpił Duch Święty i nieustannie pracuje nad naszym uświęceniem i upodobnieniem nas do Jezusa Chrystusa.
 
Z radością wspominajmy nasz Chrzest – jako wielkie wydarzenie naszego życia. Odwołując się do Bożego Objawienia i patrząc oczyma wiary, radujmy się Nowym Życiem – Bożym Życiem w nas.
 
Ważność wiary
 
Kontemplując Chrzest Jezusa, odczujemy być może pewną zazdrość, że nie możemy być bezpośrednimi świadkami tamtego wydarzenia i odczuć głębię znaczeń tego, co się wtedy wydarzyło. Podobne uczucia mogą się zrodzić, gdy pomyślimy o mistykach, którzy (przynajmniej w pewnych momentach) doświadczają, co to znaczy być w jedności z Trójcą Przenajświętszą. Mistyczne poznanie nie jest dawane wszystkim. Św. Ignacy Loyola, człowiek, który – dzięki mistycznym darom – widział wszystko, dobrze o tym wie i dlatego wprowadza wszystkich chętnych na drogę prostej kontemplacji ewangelicznej w ramach zwłaszcza drugiego, trzeciego i czwartego Tygodnia Ćwiczeń duchownych, nazywanych rekolekcjami ignacjańskimi.
 
Trzeba nam pogodnie zaakceptować to wielkie prawo życia, że do uszczęśliwiającej jedności z Trójcą świętą idziemy drogą poznawania Słowa Bożego, zawartego w Tradycji i Piśmie świętym. W aktach ufnej wiary mamy przyswajać sobie Boga, który „pragnie mi dać samego siebie, ile tylko może wedle swego Boskiego planu” (ĆD 234). Najlepszym do tego czasem i miejscem jest właśnie wszelka modlitwa i spotkania sakramentalne.
 
Kiedy zatem wzbiera w nas wielka tęsknota za poznaniem Boga „twarzą w twarz”, (czyli za bezpośrednim widzeniem Go), to pamiętajmy, że Bóg na pewno spełni tę tęsknotę, którą sam w nas wpisał. Wpierw jednak – i to przez całe ziemskie życie – zaprasza nas, byśmy zbliżali się do Niego w wierze. Nasza „pielgrzymka wiary” do oglądania Boga i do przebóstwiającego zjednoczenia z Nim jest czymś wspaniałym i jedynym w swoim rodzaju. Dzięki ufnej wierze już naprawdę kontaktujemy się z Bogiem i zasadnie radujemy się łaską, usprawiedliwieniem, danym nam darmo w Chrystusie.
 
Gdy słuchamy tego, co Bóg mówi do nas przez Jezusa, i gdy wpatrujemy się w to, co On nam zaofiarowuje, wtedy Duch Święty wzbudza w nas wiarę i zdolność powierzenia siebie Bogu. To działanie Boga nie jest jednak zniewalające, przeciwnie, jest ono naglącym wezwaniem, byśmy w sposób dobrowolny i rozumy uwierzyli Bogu, oparli się o Niego, wydali się w Jego ręce. Inaczej mówiąc, wiara – choć, jako cnota teologalna, jest dziełem Ducha Świętego w nas – to jednak domaga się ona naszego stałego współdziałania. Gdy zatem w różnych okolicznościach życia ponawiamy akty wiary (Bogu i w Boga), wtedy wydoskonalamy się w wierze.
 
Wielki dar chrzcielnych łask został nam dany w naszym niemowlęctwie, gdy nie potrafiliśmy jeszcze świadomie poznawać i wierzyć. Trzeba zatem, byśmy – teraz jako dorośli – stawali się świadomymi uczestnikami wielkiej łaski Chrztu. Dzieje się to wtedy, gdy otwieramy się na różne formy ewangelizacji i katechizacji; gdy słyszane treści uwewnętrzniamy w czasie medytacji i kontemplacji.
 
Serdeczna rozmowa
 
Świadomi tego, czym Bóg obdarza nas w Chrzcie Jezusa, podejmijmy serdeczną rozmowę z Boskimi Osobami... Czyńmy to bardzo osobiście i niepowtarzalnie. Będzie to jeden z owoców naszej kontemplacji.
 
Może pierwszym „tematem” rozmowy będzie podziękowanie Bogu za wprowadzenie na drogę wiary, której kresem będzie Niebo.
 
Może oddam się kosztowaniu słodkiego smaku wiary – smaku ufnego wydania siebie w ręce Ojca przez Syna w Duchu Świętym.
 
Podziękuję Bogu Ojcu za to, że dzięki wielu spotkaniom z Jego Wcielonym Synem, zacząłem odzyskiwać utracony raj a przynamniej nadzieję na to, że „w końcu wszystko będzie dobrze..., a nawet bardzo dobrze”.
 
A może wyrwie się z serca przede wszystkim wielkie błaganie, gdy własna wiara zjawi się jako maleńka i krucha. Jezus pociesza, że choćby nasza wiara była tak maleńka jak ziarnko gorczycy, to jednak stopniowo rozrośnie się ona w wielkie drzewo, jeśli tylko jest naprawdę żywa, rzeczywista, egzystencjalna. A jeśli mamy wątpliwości co do jej „żywości”, to wołajmy jak ojciec chłopca z Ewangelii: Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu! (Mk 9,24). – Pan na pewno zaradzi, zaś my znów poczujemy się jak w domu zbudowanym na skale. A w domu odpoczywa się i nabiera sił do dalszej pielgrzymki – też do Domu – Ojca.
 
Krzysztof Osuch SJ 
 
strona: 1 2