DRUKUJ
 
Katarzyna Jabłońska
Każdy powinien być mnichem?
Więź
 


Ora et labora
 
Tajemnica tożsamości człowieka, zdaniem Mertona, ukryta jest w Bogu. Wyjaśnia to tak:
 
„Jedynie On może uczynić mnie tym, kim jestem, lub raczej kim będę, kiedy wreszcie w pełni zacznę być. Ale dopóki nie zapragnę tej tożsamości i nie będę pracować, by ją znaleźć z Nim i w Nim, ta praca nigdy nie zostanie wykonana. Sposób, w jaki mam ją wykonać jest tajemnicą, której mogę się nauczyć tylko od Niego”.
 
Te słowa Mertona oraz wieki doświadczeń duchowości chrześcijańskiej potwierdzają sformułowaną przez św. Augustyna prawdę, że „Bóg jest bliżej nas niż my siebie samych”. Dlatego właśnie – przekonują nauczyciele modlitwy – jest ona drogą nie tylko do Boga, ale jednocześnie do nas samych. Dlatego też tak ważne jest praktykowanie w życiu dewizy św. Benedykta z Nursji: Ora et labora – właśnie w tej kolejności. Modlitwa bowiem zachwyca nas do pracy nad wewnętrznym i zewnętrznym wymiarem swojego życia, do pracy, która uczyni te oba wymiary spójnymi.
 
Praktykowanie takiej głębokiej modlitwy jest możliwe nie tylko w klasztorze. O to zresztą chodzi mnichom, żeby cała ich codzienność wypełniona była modlitwą, głęboko bowiem wierzą, że właśnie modlitwa ma moc przemieniać świat i człowieka.
 
Wielka mistrzyni modlitwy, św. Teresa z Avila, uważała, ze celem chrześcijanina jest znajdowanie Boga pośród garnków i rondli. „Św. Teresa — pisze autor Odnaleźć schronienie — utrzymuje, że dar kontemplacji nie czyni nas świętymi, źródłem świętości jest bowiem udzielana w codziennym życiu odpowiedź na kontemplację. Tą odpowiedzią na kontemplację, – czyli na doświadczenie, głębokiego spotkania z Bogiem – ma być wielkoduszność w codziennym życiu. Hiszpańska święta wskazuje na bardzo przyziemną naturę zdobywania świętości – drogę do niej widzi także pośród garnków i rondli”.
 
Chodzi więc o to, byśmy mnicha odnaleźli wewnątrz samych siebie, byśmy stworzyli w nas samych schronienie, o jakim pisze o. Christopher Jamison. Ono bowiem również w naszym codziennym życiu – wypełnionym często nadmierną aktywnością i pośpiechem – będzie nam pomagało odnajdować wewnętrzną ciszę i skupienie, dzięki którym nie stracimy z oczu hierarchii ważności spraw, tego co najważniejsze, najbardziej godne naszego oddania i troski.
 
Jak pisze Nussbaumer, przesłanie monastycyzmu brzmi:
 
„Nie możemy żyć uwikłani w przeszłość i przyszłość, w to, co było wczoraj i co będzie jutro, ale cieszmy się tym, co się dzieje tu i teraz – a więc chwilą obecną, stanowiącą przedsmak tego, co nas czeka: śmierci, zmartwychwstania i spełnienia. Wszystko to, co właśnie robimy, musi mieć odniesienie do tej wielkiej, szerokiej perspektywy wieczności. Musimy wypełnić to sobą”.
 
Nie każdy powołany jest do mniszego życia. Dobrze byłoby jednak, żeby każdy odkrył w sobie mnicha, również po to, aby żyć pełnią życia. Modlitwa bowiem nie odrywa nas od życia, przeciwnie – pozwala w intensywny sposób być w samym jego centrum.
 
Katarzyna Jabłońska
WIĘŹ 2009 nr 3
___________________________________
Przypisy:
 
[1] Por. Po co mężczyźnie Kościół?, WIĘŹ 20003, nr 7.
[2] Instytut Wydawniczy PAX, 2009.
[3] Cytuję według tłumaczenia Biblii Warszawskiej.
[4] Wydawnictwo Znak, 2008. 
[5] Nowy posiew kontemplacji, Wydawnictwo Homini, 2005. Wszystkie cytowane w tym tekście myśli Thomasa Mertona pochodzą z tej właśnie książki.  
 
strona: 1 2