DRUKUJ
 
Mateusz Świstak
Słowo narzędziem kreacji
Wychowawca
 


Wszystko dzieje się w słowach, tych wypowiedzianych na głos i tych, które toczą się w dziecięcej głowie. Te słowa są dla dzieci nie tylko twórcze, są też bezpieczne. To one stanowią o granicy tego, co jest na niby. Jeśli damy dziecku patyk i powiemy: „To karabin”, ono zrozumie – „To nie jest karabin, ale będę udawać, że jest”. Dzięki temu poziom jego abstrakcyjnego myślenia będzie wzrastał. Natomiast wręczenie dziecku wiernej repliki broni i powiedzenie „to karabin” skończyłoby się tym, co pokazanie zdjęcia z „zielonym młotkiem” – „Tak, widzę… i co dalej?”.
 
Narracja
 
Słowa dają szansę odpowiedzieć w prosty sposób na pytanie: „co dalej?”, jeśli mamy jako pedagodzy opowiedzieć dzieciom o trzech zjawiskach, a umieszczenie ich w kontekście narracyjnym daje szansę na płynne przechodzenie pomiędzy jednym a drugim. Kontekst narracyjny pozwala zachowywać ciągłość, a dzięki temu ciągłą uwagę naszych małych słuchaczy. To przydaje się szczególnie, kiedy musimy opowiedzieć o skrajnie odmiennych zjawiskach, z których jedno nie wynika z drugiego. Narracja pozwala rozłożyć te zjawiska w czasie, dzięki opowieści stają się częścią jednej całości, po której wędruje dziecięca uwaga. Bo w głowie słuchacza wciąż kołacze jedno pytanie: „Co dalej?”.
 
Przykład: musimy opowiedzieć o tym, jak robi się spaghetti bolognese. Możemy to powiedzieć tak: bierzemy pomidory, bazylię, pieprz, sól, czosnek i mięso mielone. Najpierw podsmażamy mięso…itd.
 
Możemy też tak: Kiedy pani Jadzia, przygotowała spaghetti bolognese i już podsmażała mięso mielone, do jej kuchni przez okno wszedł mężczyzna. Niepostrzeżenie zbliżył się do stołu, na którym pani Jadzia trzymała pozostałe składniki potrzebne do zrobienia sosu. „Czosnek – mruknął mężczyzna niezadowolony – pomidory, o – jest!”, po czym do kieszeni płaszcza wepchnął całą bazylię pani Jadzi. Następnie na paluszkach podszedł do okna i siup… już go nie było. Wtedy pani Jadzia odwróciła się i zobaczyła, że…
 
W ten sposób dzieciaki dostają ten sam zestaw informacji, ale jednocześnie ich ciekawość zostaje zawieszona na słowie „że…” i chcą wiedzieć, co dalej. A my możemy, wraz z oczekiwanym przez nie „co dalej?”, dać im także więcej informacji, czasem z zupełnie innejpółki.
 
Drugi koń
 
Korzystanie z narracji ma jeszcze jeden walor – jest jak wprzęganie do wozu drugiego konia. Z jednej strony mamy materiał merytoryczny, z drugiej samą narrację. Zajęcia ciągnięte są przez oba „konie”. Kiedy dzieci będą bardziej zainteresowane materiałem, możemy śmiało porzucić naszą historię. Kiedy jednak okaże się, że zajęcia zbliżają się do czegoś, co można nazwać totalną katastrofą, możemy przenieść ciężar zainteresowania dzieci na opowieść. Dla nas to ratunek, a także szansa, by za chwilę znów niepostrzeżenie powrócić do tematu zajęć.
 
Ilustrowany świat
 
Jednym z największych nieszczęść naszych czasów jest to, że wszystko jest ilustrowane. Newsy w wiadomościach to wielkie zdjęcia, z niewielką ilością faktycznych informacji, książeczki dla dzieci to przede wszystkim wielkie, kolorowe i częstokroć tandetne ilustracje. Podobnie z teatrzykami – coraz więcej jest formy, coraz mniej treści.
 
Informacje podawane w sposób graficzny są prostsze, szybciej można się ich uchwycić. Widzisz i wiesz. I o to chodzi. Problem w tym, że wzrok i umysł mogą się po nich prześlizgnąć, bez wysiłku. Są jak śmieciowe jedzenie: wchodzą górą, wychodzą dołem, niewiele zostawiając po drodze.
 
W tej sytuacji warto przypomnieć sobie, że pierwszym i najprostszym narzędziem, jakiego możemy używać, jest słowo. I dzięki niemu możemy poprowadzić dzieci za rękę prosto w krainę nieskrępowanej fantazji ich kreatywności i rozwoju.
 
Mateusz Świstak
Wychowawca 4/2015

fot. Derbeth Scrabble 3 
Flickr (cc)  
 
strona: 1 2