DRUKUJ
 
Wiesława Stefan
Przygotowanie do decyzji o małżeństwie
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Sztuka porozumiewania się
 
Psychologowie są zgodni, że miłość i komunikacja muszą iść ze sobą w parze. John Powell słusznie zauważa, że tym czym krwioobieg jest dla ciała, tym komunikacja dla miłości. Jeśli krwioobieg ustaje, ustaje życie. Bez komunikacji umiera również miłość. Komunikacji uczymy się w rodzinie. Podstawowe zatem pytania to: Jak komunikowali się ze sobą rodzice? Czy w rodzinie można było mówić o własnych myślach i uczuciach otwarcie i uczciwie? Czy łatwe było wyrażanie uczuć względem innych? Czy istniało przyzwolenie, by nie zgadzać się z innymi? W jaki sposób podchodzono do konfliktów i jak je wyrażano? Jak można było komunikować złość? 
 
Sposób, w jaki ludzie komunikowali się w swoich rodzinach pochodzenia decyduje o tym, jak komunikują się z ludźmi poza rodziną, zwłaszcza z tymi, z którymi są w bliskich relacjach.
 
W rodzinie możemy porozumiewać się na różnych poziomach. Najłatwiej mówić ludziom o faktach: byłem, kupiłem, widziałem, załatwiłem itd. Niektórzy skłonni są dzielić się swoimi myślami, ale najtrudniej dzielić się z drugim człowiekiem uczuciami.
 
„Jestem pewny – pisze John Powell – że kiedy zwierzam się komuś z moich uczuć, czuję, że dzielę się swoim prawdziwym ja. Niewiele mamy naszych własnych oryginalnych myśli (...) natomiast nasze uczucia są tak niepowtarzalne i wyjątkowe jak nasze odciski palców.
 
Dla wielu ludzi dzielenie się uczuciami jest bardzo trudne przede wszystkim dlatego, że nie praktykowali tego w dzieciństwie i młodości”.
 
„W moim rodzinnym domu uczono nas solidnej pracy, obowiązkowości, odpowiedzialności, ale nie przypominam sobie, by mama i tata brali nas na kolana, przytulali, mówili kocham cię synku, córeczko. Kiedy mój mąż zarzucał mi, że nie kocham jego i dzieci, to najczęściej, pełna złości, odpowiadałam mu: „Jak to, czyż nie piorę, nie sprzątam, nie pomagam w lekcjach, obroniłam doktorat, pracuję, czego ty ode mnie jeszcze chcesz”. 
 
Ludzie ci cierpią z powodu „wygłodzenia emocjonalnego”. Nie okazywano im uczuć, nie wyrażano współczucia i oni również nie potrafią dać tego najbliższym. Zabiegają dla nich o dobra materialne, motywują do osiągnięć i sukcesów. Rzadko wyrażają radość czy zadowolenie, częściej krytykę i słowny poganiacz: No wysil się, stać cię na więcej lub robiąc ironiczną uwagę. Na słowa krytyki narzeczonego, narzeczonej czy współmałżonka reagują czasem bardzo impulsywnie, w odpowiedzi słysząc: Zachowujesz się jak wariatka, wariat. Co ja takiego powiedziałem, powiedziałam? Dawno skrywany żal i złość do rodziców za słowa powątpiewania lub całkowitego zanegowania zdolności: Jesteś do niczego, usłyszane ponownie z ust współmałżonka mogą uruchomić nagromadzone latami pokłady złości i gniewu, który zostanie teraz wyrażony w niestosowny, nie konstruktywny, a nierzadko niszczący sposób. Poza gwałtownymi wybuchami, wyrazem złości może być także milczenie i chłód. Jest to jedna z najokrutniejszych metod „odgrywania” się na współmałżonku lub innej bliskiej osobie. Zgadzam się z Martinem H. Padowanim, że nadużycia emocjonalne na tym polu są znacznie bardziej powszechne niż występowanie w rodzinach i związkach małżeńskich przemocy fizycznej.
 
Czy możemy się zmieniać?

To prawda, że wielu ludzi ma na to pesymistyczny pogląd. Często ukrywają oni sprzeciw wobec zmiany z powodu własnych braków lub, jak pisałam wcześniej, boją się zmian, bo one wymagają aktywnego procesu uczenia się.
 
Istotne jest jednak to, czy wierzymy w to, że możemy się zmienić? Ale skoro urodziliśmy się w takiej rodzinie, tyle ponieśliśmy strat, doświadczyliśmy tylu zaniedbań i przemocy?
 
Parafrazując wypowiedź Mistrza z jednej z książek A. de Mello, można powiedzieć, iż to że ktoś urodził się w takiej, a nie innej rodzinie, to jego los, ale nie jego przeznaczenie.
 
Przeznaczenie człowieka, czyli to co zrobi ze swoim życiem, jest w jego rękach.
 
Nie możemy po prostu odciąć się od swojej przeszłości albo „postępować z nią tak delikatnie jak z antycznym meblem”. Tragedią jest, że wiele rodzin powtarza to, co wydarzyło się w poprzednich pokoleniach, nawet jeśli są prawdziwie zatrwożeni tym, czego te pokolenia doznały.
 
Zaniedbanie emocjonalne, przemoc i zranienia, jakich w ich wyniku doznaliśmy od rodziców i innych osób, musimy nazwać, by zobaczyć jak sami przyczyniamy się w naszym dorosłym życiu do podobnych strat i zranień, a wszystko to nie po to, by oskarżać lecz po to, by nazwać krzywdę i krzywdziciela, a potem przebaczyć i się pojednać.
 
Najpierw musimy przebaczyć sobie, a potem tym, którzy nas skrzywdzili, a także prosić o przebaczenie tych, których my skrzywdziliśmy.
 
Przebaczenie jest wtedy, mówi Philip Ney, gdy w sercu nie czujesz urazy do osoby, która cię skrzywdziła. Jesteś w stanie podejść do tej osoby, rozmawiać z nią, modlić się za nią. Jeśli kogoś unikasz, przechodzisz na drugą stronę ulicy, świadczy to o braku przebaczenia.
 
Pojednanie jest wtedy, gdy osoba, która dopuściła się przemocy i zaniedbania mówi przepraszam i proponuje zadośćuczynienie.
 
Osoby, które cierpią z powodu krzywd i zranień jakich doznały w dzieciństwie jeszcze w trakcie procesu zdrowienia stwierdzają, że: nigdy nie przebaczą swoim krzywdzicielom.
 
Zmiana decyzji następuje wtedy, gdy zrozumieją, że straconego dzieciństwa nikt już nie wróci, że nie są w stanie cofnąć zła, które im wyrządzono. Mogą je tylko przebaczyć, by odebrać mu moc oddziaływania.
 
Przebaczyć, pisze Henry Cloud, to zrezygnować z czegoś, co ktoś jest nam dłużny. Przebaczyć, to znaczy również uwolnić się od przeszłości. Bardzo istotne jest, by pamiętać, że nieustanne kierowanie swych pragnień do dłużnika, czyli brak przebaczenia, jest najbardziej destrukcyjną postawą, jaką można przyjąć wobec siebie.
 
Przebaczenie nie jest żadnym zaprzeczeniem doznanego zaniedbania czy przemocy. Aby przebaczyć, trzeba nazwać doznaną krzywdę, powiedzieć o uczuciach, które jej towarzyszyły, jakie konsekwencje spowodowała w życiu tej osoby, a potem przebaczyć.
 
Zanim zdecydujesz się na małżeństwo
 
Zanim zdecydujesz się na małżeństwo, zadbaj o swoje zdrowie psychiczne, chodzi o zdrowie emocjonalne i psychiczne. Problemy emocjonalne zawsze wyrządzają szkodę.
 
Przy ocenie zdrowia psychicznego kandydatów do małżeństwa ważne okazują się:
 
– Sposób patrzenia na samych siebie. Dobrze zbudowany dom opiera się na mocnym fundamencie, a tym jest właśnie, jak podkreśla C. N. Warren, pozytywny obraz samego siebie w naszym życiu. Jeśli znasz dobrze siebie samego, będziesz mógł stawić czoło wyzwaniom, jakie niesie życie, lecz jeśli masz fałszywe pojęcie o sobie, nie chcesz lub nie masz odwagi stanąć w prawdzie o swoich rodzicach i nauczycielach, będziesz bardzo podatny na wszelkiego rodzaju problemy emocjonalne. Nie możesz sprawować kontroli nad swoim życiem, jeśli twoja samoocena jest niska i brak ci pewności siebie.
– Poczucie własnej, męskiej i kobiecej tożsamości, poczucie, że istniejesz jako odrębna osoba (nie jako przedłużenie własnych rodziców), która może inicjować w wolności i bez lęku, relacje przyjaźni z osobami tej samej płci i miłości z osobami płci przeciwnej.
– Gotowość do rozwoju, otwartość na rozwój własnej osoby i przeżywanie radości z dostrzegania zmian i stawania się lepszym człowiekiem.
– W tym gotowość do tego, by uczyć się kochać siebie po to, by lepiej kochać innych.
– Zaangażowanie w naukę komunikacji, by lepiej dzielić się sobą z innymi. Uczenie się docierania do własnych uczuć, by dzielić się nimi z bliskimi, bo tylko wtedy będą cię mogli lepiej poznać.
 
Wiesława Stefan
Zeszyty Formacji Duchowej nr 20/2002
 
fot. Ekseaborn0 Pregnancy 
Pixabay (cc)   
 
strona: 1 2 3