DRUKUJ
 
Danuta Piekarz
Czy chrześcijanin ma być głupi?
Głos Karmelu
 


Pijar Pana Boga

Chciałoby się powiedzieć, że Pan Bóg chyba nie ma dobrych piarowców [przyp. redakcji katolik.pl: public relation - dziedzina zajmująca się dbaniem m.in.: o wizerunek], że nie wie, jak zdobywa się popularność na tym świecie. Ale Jemu nie zależy na taniej popularności, On szuka ludzi, którzy potrafią Mu zawierzyć, nawet wtedy, gdy ich ludzka mądrość zdaje się zdążać w zupełnie odwrotnym kierunku. Bóg szuka ludzi, którzy - jak Piotr - zarzucą sieci "na Jego słowo", nawet jeśli ten połów zdaje się pozbawiony szans powodzenia (por. Łk 5, 5). W ten właśnie sposób trzeba "stać się głupim", czyli zaufać Bogu bardziej niż własnej rzekomej mądrości.

Prześledźmy więc te różne wymiary "nauki krzyża", którą Apostoł tak opisuje:

Nauka krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. [...] Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi (1 Kor 1, 18. 21-25).

Logika ówczesna i współczesna

Ukrzyżowany Chrystus nie mieści się w kategoriach logicznego rozumowania Greków, zdaje się też skandalem dla Żydów, którzy pamiętają, że "zawieszony na drzewie jest przeklęty przez Boga" (Pwt 21, 23) i nie potrafią zaakceptować Mesjasza przybitego do drzewa hańby. Oni chcieliby od Mesjasza przekonującego znaku jego misji... tymczasem dawny faryzeusz Paweł z Tarsu przekonał się, że największym znakiem jest właśnie tajemnica śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Paweł zdaje się mówić: "Nic nie poradzę na to, że was to oburza, ale my musimy głosić to, co jest bezspornym faktem!". 
 
Iluż jest dzisiaj takich "Greków", którzy nie przyjmą niczego, co nie zgadza się z ich systemem myślowym, i iluż jest takich "Żydów", którzy wciąż stawiają Chrystusowi pytanie: "Jaki znak uczynisz, żebyśmy Ci uwierzyli?"

Paweł stanął przed Koryntianami, by ogłosić im tę niesłychaną nowinę: że krzyż Chrystusa, który zdawał się znakiem największej słabości, okazał się źródłem największej mocy. Jak mówić o takiej tajemnicy? Czy pasują do niej retoryczne popisy? Czy trzeba ubierać tę prawdę w słowne "ozdoby"? Bynajmniej, głosiciel prawdy o Ukrzyżowanym wie, że wystarczą proste słowa, bo także w tej ubogiej formie może okazać się moc Boga.

To właśnie jest dla Apostoła wielkim przejawem mocy Ducha - on wie, że może nie jest wybitnym mówcą i że głoszone przez niego nauki są trudne do przyjęcia, wymagające, wręcz sprzeczne z ludzką logiką; a jednak skoro tylu słuchaczy przyjmuje każde słowo z zapartym tchem, to znaczy, że Ktoś otworzył ich serca. Nie chcę przez to powiedzieć, że sama retoryka jest czymś złym, niemniej jeśli głosiciel Krzyża jest mistrzem retoryki, jeśli przywiązuje wielką wagę do zewnętrznej formy, trudno od razu stwierdzić, czy słuchacze dali się zachwycić jego elokwencją, czy głoszonym Słowem. Dlatego Paweł przypomina Koryntianom:

Przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej (1 Kor 2, 1-5). 
 
strona: 1 2 3