DRUKUJ
 
Ks. Dariusz Jaros
Przez dziurkę od klucza
Obecni
 


Niebo

Zaczynając od szukania sensu ziemskiego pielgrzymowania niepostrzeżenie przeszliśmy już do mówienia o niebie. Nieco łatwiej jest teraz wyjaśnić jego istotę. Niebo to „doskonałe życie z Trójcą Świętą […] komunia życia i miłości z Nią, Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi. Niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, jest stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia” (KKK 1024). Nauka Kościoła określa także, kto od razu po śmierci idzie do nieba: „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem oraz są doskonale oczyszczeni, żyją na zawsze z Chrystusem. Są na zawsze podobni do Boga, ponieważ widzą Go (1 J 3,2), twarzą w twarz” (KKK 1023). Do nieba idą ci, którzy pozytywnie i jednoznacznie odpowiedzieli na Bożą miłość i łaskę.

Pismo Święte przedstawia nam wieczne zbawienie w wielu obrazach: uczty weselnej, domu Ojca, niebieskiego Jeruzalem, życia, światła, pokoju, raju. Każda z tych metafor zawiera wielkie bogactwo wskazówek, czym jest niebo. Na przykład „obraz uczty weselnej wskazuje najpierw na to, że życie wieczne jest wspólnotą, braterstwem […] Jak w atmosferze wspólnej, radosnej uczty niknie dystans między ludźmi, łatwiej o porozumienie i szczerość, podobnie we wspólnocie zbawionych więź między nimi dochodzi do upragnionej, a daremnie w obecnym życiu poszukiwanej doskonałości […] będzie ono wspólnotą radości i szczęścia […] Obraz uczty nasuwa również ideę nasycenia, co pozwala zastanawiać się nad życiem wiecznym jako stanem pełnego szczęścia, zaspokojenia wszelkich pragnień”[2]. Tak o niebie pisze ks. Andrzej Zuberbier: [Gospodarzem wesela jest Bóg] „Gospodarz zna każdego, z każdym jest związany, dzięki Niemu wszyscy biesiadnicy czują się powiązani między sobą, dzięki Niemu przeżywają wspólną radość, On dba o spełnienie ich pragnień: by nie byli głodni”[3]. Weselna uczta pozwala także myśleć o miłości wiążącej Boga ze zbawionymi. Wesele wyprawione zostaje Synowi. Oblubieńcem jest zatem Syn Boży, a Jego Oblubienicą cała ludzkość.

Joseph Ratzinger podkreśla, że niebo jest rzeczywistością osobową i ma nade wszystko znamię chrystologiczne: „Człowiek jest w niebie wtedy i w takiej mierze, kiedy i w jakiej mierze jest z Chrystusem”[4]. W związku z tym – stwierdza przyszły papież – „dopełnienie ” nieba w swoich zasadniczych elementach dla chrześcijanina już jest teraźniejszością. Dokonuje się ono w spotkaniu człowieka z Chrystusem. Z wymiarem chrystologicznym związany jest moment eklezjologiczny. Jedność z Chrystusem oznacza, że niebo to także współbycie z innymi, którzy tworzą jedno Ciało Chrystusa. „Niebo nie zna izolacji. Jest otwartą wspólnotą świętych, a więc i dopełnieniem wszystkich międzyludzkich odniesień”[5]. Niebo oznacza także pełne rozwinięcie najwyższych możliwości jednostki (aspekt antropologiczny).

Na uwagę zasługuje także dynamiczny charakter Życia wiecznego. „Święci w chwale nieba nadal wypełniają z radością wolę Bożą w odniesieniu do innych ludzi i do całego stworzenia” (KKK 1029). Teza ta wyprowadzona jest z idei królowania świętych na wieki z Chrystusem (por. Ap 22,5). Według ks. Czesława Bartnika, w niebie będzie pewien „ruch ku Bogu”[6]. Bóg jest rzeczywistością niewyczerpaną, niedoścignioną i niezgłębioną. „Stąd egzystencja zbawionych ciągle będzie się personalnie ubogacała Bogiem i zarazem nigdy Go nie wyczerpie. Będzie wzrastało poznanie, miłość, percepcja piękna, no i działanie w Bogu. Będą też przyjmowane ciągle nowe wyższe treści życia wiecznego”[7].

Czyściec

Czyśćcem Kościół nazywa „końcowe oczyszczenie wybranych, które jest czymś całkowicie innym niż kara potępionych” (KKK 1031). Przeżywają go ci, którzy „umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni” (KKK 1030). Należą oni do grona zbawionych, w chwili śmierci byli zwróceni ku Bogu, ale muszą przejść oczyszczenie, aby uzyskać świętość konieczną do wejścia do nieba. Na sądzie szczegółowym, który ma miejsce zaraz po śmierci, zostało ujawnione, że zasadniczo odpowiedzieli pozytywnie na łaskę Chrystusa, ale nie byli konsekwentni. Za życia jeszcze nie odpokutowali za swoje grzechy. Pokutą nie potwierdzili wystarczająco swego wyboru Boga. Ich decyzja musi jeszcze po śmierci dojrzewać.

W Piśmie Świętym nie ma wprost mowy o „czyśćcu”, ale Tradycja Kościoła w tej kwestii opiera się na pewnych tekstach, które pośrednio świadczą o jego istnieniu (Mt 12,32; 5,25n; 1 Kor 3,15) oraz na praktyce modlitwy za zmarłych (2 Mch 12,45). Ta starożytna praktyka Kościoła opiera się na przekonaniu w możliwość pośmiertnego oczyszczenia.
 
strona: 1 2 3 4 5