DRUKUJ
 
Małgorzata Szewczyk
Pragnę... obgadać mój Kościół
Przewodnik Katolicki
 


To „silne” argumenty tych najbardziej „zatroskanych” o dobro Kościoła (a może ludzi Kościoła?). Kogo więc krytykujemy: wikariusza, proboszcza, papieża czy instytucję?

Po pierwsze, Kościół nie jest grupą nietykalnych. Nie jest też grupą sekciarską, bo żyje dwiema potężnymi siłami: uniwersalizmem i partykularyzmem, jednością i różnorodnością. Utrzymuje równowagę między działaniem a myśleniem, ascezą i mistyką, teorią i praktyką. Jest powszechny i zróżnicowany jednocześnie, co przydaje mu duchowego bogactwa. Po drugie, powszechność Kościoła jest znakiem jego wiarygodności. Ksiądz bez wiernych, a biskup bez księży jest nikim. To wspólnota ludzi potrzebujących się nawzajem. To święta społeczność grzeszników. Kto naprawdę szuka Boga w Kościele, ten do Niego przyjdzie. Zgorszenie w Kościele było i będzie. Tak było od początku. Wystarczy przypomnieć św. Piotra, który zaparł się Jezusa. Nie przeszkodziło to jednak w tym, że został pierwszym papieżem. Kościół głosi tę prawdę od ponad dwóch tysiącleci.

„Wszyscy zgorszycie się Mną tej nocy” – mówił Jezus w Ogrójcu. Chrystus sam gorszył Jemu współczesnych. Jadł z celnikami, dotykał nieczystych, obmył uczniom nogi... Umarł na krzyżu, a to był przecież znak największego zgorszenia. Siła Kościoła nie tkwi w instytucji, administracji, nadzorze i represjach, zakazach i nakazach... ale w zaufaniu Bogu. „Ilekroć niedomagam – pisze św. Paweł – tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 10). To nie Zamek Kafki czy Urząd Brezy... Kościół nie jest ukryty pod korcem. To o nim powiedziano: Nie może się ukryć miasto zbudowane na górze (Mt 5, 14n).

Narzędziem władzy Kościoła jest nauczanie, ale nikogo do niczego nie można przymusić, zwłaszcza jeśli chodzi o wiedzę. Człowiek sam musi chcieć się czegoś nauczyć. Jeżeli ktoś nie chce słuchać nauki Kościoła, nie ma przymusu. Ale warto być w swoich decyzjach konsekwentnym. Głębokie utożsamianie się ze sprawami Kościoła jest nie tylko koniecznym warunkiem mówienia o nim, ale również istotnym warunkiem wszystkich dzieł zmierzających do jego wzrostu. Podejmując dyskusję o Kościele, nie ukrywajmy się za parawanem utartych poglądów, przekonań, gotowych prawd, ustalonego porządku i wymówki, że my, chrześcijanie, nie mamy nic do powiedzenia. Chrześcijanin nie może być nieobecny w świecie, Kościół nie może milczeć, jeśli naprawdę chce „przyjąć problemy człowieka i rozważać je w wierze”. Kiedy Kościół – wspólnota wiary i łaski – przemawia, nie może uprawiać estetyki, retoryki, kultury. Ma uprawiać proroctwo pochodzące z miłości Boga i wie, co jest dobre dla człowieka. Obrona życia, dawanie świadectwa światłości, przeżycie miłości to znamiona proroctwa.

Kościół jest dziś pojmowany jako coś zewnętrznego, obcego, a nie wspólnota. Szukamy w świątyni pięknego wystroju, „klimatu”, niektórzy ochłody w upalne dni lub miłego nastroju. A to nie tędy droga! Często zapominamy, że grzesząc, sami zniekształcamy obraz Kościoła. Chcemy dla niego czegoś, co jest mu z natury obce lub odwrotnie: staramy się dostosować go do naszych aktualnych potrzeb. Kościół był i będzie ludzki, ale nie pochodzi od ludzi. Niesie przesłanie prawdy, a sam zanurzony jest w brudzie tego świata. Ale gdyby nie jego posługa, wiele osób zatraciłoby się w grzechach, zagubiło sens życia.

Taki jest jego doczesny wymiar. Jezus powołał go do istnienia i działa w swoim Kościele i przez Kościół. Wielu patrzy dzisiaj na Kościół nie przez pryzmat Ewangelii, świętych i nauki Kościoła, tylko przez własne doświadczenia. Takie spojrzenie jest zawężone. Krucjaty w obronie organizują zazwyczaj ludzie, którzy chcą zagłuszyć własne wątpliwości, zależy im na wprowadzeniu własnego porządku, usprawiedliwiają własne postępowanie. Kościół budził i będzie budzić sprzeczne uczucia. Dzięki skandalom rozumiemy jego świętość. Nie ustrzeżemy się od wad i błędów, bo sami je w sobie nosimy. Wśród ludzi Kościoła byli i ci, którzy choć nic tego nie zapowiadało, zapisali się jako jego gorliwi obrońcy, reformatorzy lub posłańcy Bożych łask. Po ludzku patrząc, nie mieli ku temu możliwości, predyspozycji, umiejętności... Albo byli jego gorliwymi prześladowcami. Wspomniany już św. Piotr, Żyd Paweł z Tarsu, Franciszek z Asyżu, niepiśmienna Katarzyna ze Sieny, Faustyna Kowalska...

 
strona: 1 2 3 4 5