DRUKUJ
 
ks. Dariusz Salamon SJ
Zanim uwierzy naukowiec
Czas Serca
 


Wiara w Jezusa Chrystusa, wcielonego Syna Bożego stanowi o tożsamości chrześcijaństwa. Każdemu myślącemu człowiekowi nasuwa się jednak pytanie: skąd płynie nasza wiedza o Jezusie Chrystusie? Czy jest ona zakotwiczona jedynie w wierze Kościoła, czy też możemy odwołać się do konkretnych dokumentów historycznych? To pytanie było w historii źródłem poważnych kontrowersji dla teologów i badaczy chrześcijaństwa.

Chrześcijaństwo ma historyczne korzenie

Zapewne wielu z nas dobrze znana jest książka albo film pt. Opowieści z Narnii. Z jednej strony trochę baśniowa, a z drugiej dramatyczna opowieść o walce dobra ze złem. Czy jesteśmy świadomi, że ta na pozór bajkowa opowieść ma głębokie korzenie chrześcijańskie? Że tajemniczy lew Aslan wyobraża samego Chrystusa? Autor Opowieści z Narnii przeszedł długą drogę zanim stał się apostołem chrześcijaństwa… Clive Staples Lewis, bo o niego chodzi, profesor literatury średniowiecznej i renesansowej Uniwersytetu w Cambridge był zaciekłym ateistą, przekonanym, że chrześcijanie nie mają racji, cynik nad cynikami, najtwardszy z twardych. Jednakże pod wpływem swych przyjaciół, zwłaszcza J.R.R. Tolkiena (autora Władcy pierścieni), Lewis zaczyna wracać do chrześcijaństwa. Jego decyzję poprzedziły jednak gruntowne badania. Po ocenieniu podstaw i materiału dowodowego chrześcijaństwa, zwłaszcza historyczności Ewangelii, Lewis stwierdził, że inne religie nie mają takiego historycznego oparcia jak chrześcijaństwo. Jego znajomość literatury zmusiła go do potraktowania zapisu Ewangelii jako wiarygodnej relacji: "Byłem już zbyt doświadczony w krytyce literackiej, by uważać Ewangelie za mity". W święto Trójcy Świętej 1929 roku ustąpił, uznał, że Bóg jest Bogiem i ukląkł, by pierwszy raz w życiu się pomodlić.
 
Wiara posiada naukowe podłoże

Profesor Josh McDowell, który dobrze znał historię nawrócenia Lewisa, w książce Sprawa zmartwychwstania opowiada historię swojego zetknięcia z Jezusem Chrystusem. Podczas studiów zaintrygowała go postawa grupki studentów, którzy cechowali się niezwykłym spokojem i pogodą ducha. Był jednak bardzo zdegustowany, gdy usłyszał, że źródłem tego zadowolenia jest… Jezus Chrystus. Traktując chrześcijan za gatunek, który nie używa rozumu, postanowił rozprawić się z nimi bez pardonu. Nie przypuszczał dotąd, że istnieje materiał dowodowy dotyczący osoby Jezusa, który człowiek może ocenić intelektem. Po długim czasie badań i studiów doszedł do wniosku, że Jezus Chrystus musiał być tym, za kogo się podawał. Skoro więc nie mógł obalić chrześcijaństwa, w końcu sam został chrześcijaninem. Odtąd poświęcał swój czas, dokumentując, dlaczego chrześcijaństwo i wiara w Jezusa Chrystusa są intelektualnie uzasadnione.

Gdy jeden ze studentów zapytał go: - Profesorze McDowell, dlaczego nie mógł pan intelektualnie obalić chrześcijaństwa? - odpowiedział, że nie mógł zaprzeczyć jednemu wydarzeniu w historii, mianowicie zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Po ponad tysiącu godzin spędzonych na badaniach nad tym tematem był zmuszony przyznać, że zmartwychwstanie Chrystusa jest albo jedną z najbardziej żałosnych, okrutnych i bezlitosnych bujd, jakie kiedykolwiek wciskano ludziom, albo najwspanialszym faktem historycznym.
 
strona: 1 2