Świat się skończył
To był koniec świata. Dosłownie. Wszystko, co znaliśmy do tej pory, przestało istnieć, wszystko czym byliśmy, skończyło się. Świat się skończył.
W te Wielkie Trzy Dni świat się skończył, bo zabrakło w nim Boga. Najpierw w Wielki Czwartek opustoszały wszystkie tabernakula, bo spożyliśmy Najświętszy Sakrament i był taki moment, kiedy na całym świecie nie było ani kawałka Chrystusowego Ciała, ani kropli Chrystusowej Krwi. Spaliliśmy święte oleje i przez moment nie było czym udzielać sakramentów, nie było środków, żeby przekazywać światu Boże życie. Potem w Wielki Piątek nasz Bóg umarł i świat się skończył. Bo bez Niego istnieć nie może nic. Absolutnie i zupełnie nic. Kiedy On umarł, wszystko umarło razem z Nim. My też pogrążyliśmy się w śmierci, bo bez Niego nic nie ma w sobie życia.
Wielka cisza
Dzisiaj zaś, w Wielką Sobotę, nastała wielka cisza. Po tych wielkich wydarzeniach, po końcu świata nastała wreszcie błogosławiona cisza. Wszystko się skończyło i świat pogrążył się w nieogarnionej, świętej ciszy. Pozwól, żeby trwała, pozwól, żeby nic jej nie przerwało. Nie biegaj z koszykiem ze święconką, nie biegaj od kościoła do kościoła w poszukiwaniu grobów Pana Jezusa. Zostaw sprzątanie, gotowanie i inne sprawy potrzebne, ale niekonieczne.
Zostaw wszystko i przyjdź usiąść przy posłaniu Boga, które ktoś nieopatrznie nazwał grobem.
Przyjdź i usiądź, a zobaczysz, że Król zasnął. Zobaczysz swojego Boga, który odpoczywa po dziele, którego dokonał. Przyjdź i pozwól, aby ogarnął Cię Jego święty pokój.