DRUKUJ
 
Małgorzata Szewczyk
Którędy do nieba?
Przewodnik Katolicki
 


Niebo nie jest miejscem, ale raczej stanem zjednoczenia człowieka z Bogiem.

Do nieba nie idzie się z laptopem czy azymutem w ręku, wynajmując najlepszego maklera na giełdzie, robiąc zimne kalkulacje: to mi się opłaca, a to już nie, w to zainwestuję, a w to nie, podejmę ten wysiłek, a z tego nic nie będę miał. Przeciwnie! Trzeba oddać Bogu całego siebie. Tego On wymaga, bo miłość nie zadowala się niczym innym. Jezus oczekuje całego naszego życia, a nie jednego, wybranego etapu.

Jak zauważa Bernard Sesboüé SJ, „nie powinniśmy zapominać, że niebo uwieczni wszystkie akty miłości i służby dokonane przez ludzi na ziemi. Zgodnie z Bożym zamysłem niebo będzie po części utworzone z tego, co uczyniliśmy”.

Z pamiętnika sześciolatki, cz. 3

No nareszcie! Tata powiedział, że idziemy dzisiaj do „Siódmego nieba”. Słyszałam, jak mówił, że tam jest „prawdziwe niebo w gębie”. No jak to?! Jeszcze nie wyszliśmy z domu, a ja już się przestraszyłam: jak można mieć niebo w gębie? Przecież to jest niemożliwe!

Idąc z rodzicami, analizowałam w myślach nazwę tego dziwnego przybytku. „Siódme niebo”, hm... To musi być jakieś wyjątkowe miejsce. Pewnie będzie ogromne, kolorowe, śliczne i zachwycające. W końcu to coś więcej niż „zwykłe”, niebieskie niebo.

Cóż, dobrze, że jednak sama się tam nie wybrałam, bo po pierwsze: wydawało mi się, że jest to bliżej – a szliśmy bardzo długo, po drugie: była to zwykła, mała restauracja, niewyróżniająca się niczym szczególnym, a po trzecie: na deser były tylko lody malinowe, a ja lubię czekoladowe. I co to było za „siódme niebo”?

Dzisiaj z przymrużeniem oka wspominam moje dziecięce wyobrażenia o niebie, ale – choć minęło wiele lat od przywołanych przeze mnie „okołoniebiańskich” wydarzeń – nie udaję, że obecnie znam wszystkie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. „Pewna jestem tylko jednego: Niebo jest powrotem do domu”, bo tam jest nasza ojczyzna (por. Flp 3, 20).

Dlaczego więc je przywołałam?

Argumentem przemawiającym za tymi może nieco nieporadnymi obrazami niech będą słowa Jezusa: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3).

Niebo zaczyna się już teraz i jest wiecznością, w której my już tutaj, na Ziemi, uczestniczymy.

***

Dzisiaj już wiem, że Bóg stworzył nas dla nieba, że nikt nie będzie tam zbyteczny, że niebo będzie wielkim szczęściem, że w „Górnej Krainie” – jeśli się tam dostanę –  spotkam wszystkie bliskie mi osoby, że zaspokojone będą wszystkie moje pragnienia, że wszystko, czego oczekuję, będzie niewymownie wspanialsze i doskonalsze, niż się spodziewam. Bo, jak zaświadcza św. Paweł: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2, 9). I zapewniam: nie będziemy się nudzić, bo będziemy z Bogiem, a Bóg jest nieskończony. Co powiem, kiedy Bóg zapyta, dlaczego miałbym (-łabym) dostać się do nieba?

 
strona: 1 2 3