Bezlitośni
Tym nowym prądom litość wydaje się wroga życiu. Sądzą one, że niszczy ona siły afirmujące świat, że osłabia "wolę mocy", że przeszkadza wspięciu się na stopień "nadczłowieczeństwa". Dla słabych i nędznych ich "moc" polega na wymaganiu sprawiedliwości, równości i litości. To zaś osłabia mocnych, pełnych sił witalnych i nastawionych na dążenie do pełni życia.
Zbyt długo przyznawano słuszność tym małym ludziom, tak iż wreszcie dano im nawet i władzę - i oto pouczają teraz: "Dobre jest to, co ludzie mali dobrem zwą".
Zaś prawdą zwie się dziś to, o czym mawiał ów kaznodzieja, co sam z nich pochodził, ów przedziwny święty i orędownik małych ludzi, który o samym sobie świadczył: "Ja jestem prawdą".
Ten nieskromny od dawna już wbija w pychę małych ludzi - on, co nie lada błąd głosił, pouczając: "Ja jestem prawdą".
Czyż nieskromnemu odpowiedziano kiedykolwiek grzeczniej? - Tyś, o Zaratustro, przeszedł mimo niego, mówiąc: "Nie! Nie! Po trzykroć nie!".
Tyś ostrzegał przed tym błędem, tyś pierwszy ostrzegał przed litością - ostrzegałeś nie wszystkich ani też nikogo, lecz siebie jedynie oraz tych, co z twego są rodu.
Wstydziłeś się, patrząc na wstyd wielkich cierpiących, i zaprawdę, skoro mówisz: "Od strony litości zbliża się wielka chmura, miejcie się na baczności, ludzie!", skoro pouczasz: "Wszyscy twórcy twardzi są, każda wielka miłość jest wyższa od swego współczucia" - o Zaratustro, widocznie świadom ty jesteś znaków zwiastujących burzę!
Sam jednak przestrzeż siebie przed własną swą litością! Gdyż wielu jest już w drodze ku tobie - wielu cierpiących, wątpiących, rozpaczających, tonących, marznących.
Ostrzegam cię i przed sobą. Odgadłeś wszak mą najlepszą i najzgubniejszą zagadkę, odgadłeś mnie samego i wszystko, com czynił. Znam ja siekierę, która ciebie obali.
On jednak umrzeć musiał; oczyma, które wszystko widzą, widział głębie i dna człowieka, całą jego utajoną sromotę i szpetność.
Jego litość wstydu nie znała; wpełzał w me najbrudniejsze zakątki. Ten najciekawszy, nad miarę natrętny, ten nadlitościwy umrzeć musiał.
On zawsze mnie widział; na takim świadku zemstę wywrzeć musiałem lub też sam przestać żyć.
Bóg, co widział wszystko, nawet i człowieka, Bóg ten umrzeć musiał! Człowiek nie ścierpi, aby taki świadek żył.
To słowa Fryderyka Nietzschego[1]. Jako syn pastora, doskonale zaznajomiony z chrześcijaństwem, odrzucił je, więcej: przeklął w mocnych słowach[2], i okopał się na pozycjach antychrześcijańskich. Litość Chrystusa zawadzała mu[3]. Boga miłosierdzia określa on dosłownie jako żałosnego[4], stąd też łatwo pozwala Mu umrzeć. Nietzsche nienawidził litości wobec słabych i takiego Boga, który tę litość okazuje i jej wymaga. Litość była dla niego domeną podludzi, natomiast nadludźmi kieruje pozbawiona litości wola mocy. Czy zatem Nietzsche byłby prorokiem niemiłosierdzia? I to dla ratowania wielkości człowieka[5]?
przypisy:
[1]F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo, tłum. W. Berent, nakł. Jakóba Mortkowicza, Warszawa 1907, s. 328nn.
[2]"To wieczne oskarżenie chrześcijaństwa zamierzam zapisać na wszelkich ścia-nach, jakie tylko istnieją - takimi literami, żeby nawet ślepi je zobaczyli. (…) Nazywam chrześcijaństwo jednym wielkim przekleństwem, jednym wielkim ze-psuciem do szpiku kości, jednym wielkim instynktem zemsty, dla którego żaden środek nie jest zbyt trujący, podstępny, niski, mały; nazywam je wieczną zakałą ludzkości" (F.W. Nietzsche, Der Antichrist. Fluch auf das Christentum, 1895).
[3]Ale nie tylko jemu. Także w teologii katolickiej można się spotkać z podobnym nastawieniem: "Godna rozważenia jest uwaga Nietzschego w IV części Tako rzecze Zaratustra. Ostatni papież jest bezrobotny, bo Bóg umarł. Ale umarł Bóg miękki, ustępliwy i litościwy, w swojej zbyt wielkiej litości bardziej podobny dziadkowi niż ojcu, twierdzi Nietzsche. Nie mógł On już być sędzią, bo kochają-cy żyje poza sferą nagrody i odpłaty. Nawet jeśli z tych słów Nietzschego prze-ziera odrażająca nauka o nadczłowieku i o nienawiści wobec współczucia dla słabych, to jednak nasuwa się pytanie, czy Bóg, któremu wolno tylko kochać i przebaczać, jest na tyle atrakcyjny, by być godnym zachodu celem ludzkiego ży-cia. Czasem taki Bóg traci wszelką męską strukturę osobowościową" (Anton Ziegenaus z Augsburga, wystąpienie na Linzkiej Letniej Akademii we wrześniu 1992 roku, odtworzone z nagrania na taśmie).
[4]Gra słów: miłosierdzie to Erbarmen, żałosny to erbärmlich (przyp. tłum.).
[5]Uhonorowany czterema Oscarami znakomity film Clinta Eastwooda nosi tytuł Bez przebaczenia. Ten film, opowiadający o męskim świecie Dzikiego Zachodu, to właśnie hymn pochwalny na cześć niemiłosierdzia. Gene Hackman gra w nim cynicznego szeryfa. Do burdelu w małym miasteczku przybywają dwaj męż-czyźni i tam dość brutalnie obchodzą się z jedną z prostytutek. Gdy szeryf wy-mierza im bardzo łagodną karę, prostytutki postanawiają przeznaczyć swoje oszczędności na zapłatę za głowy obu winnych. Wkrótce potem pewien młody kowboj udający rewolwerowca wyrusza w drogę, by zarobić te pieniądze. Po drodze kaptuje podstarzałego byłego rewolwerowca, którego gra Clint Eastwood, i historia nabiera rozpędu. A "bezlitosny" Eastwood [taki jest tytuł filmu w niemieckiej wersji - uw. tłum.] przemienia się niepostrzeżenie, ale wyraźnie w "sprawiedliwego w pierwotny (archaiczny) sposób". Orędzie filmu: złym nie będzie przebaczone nigdy i nigdzie. Nie znajdą żadnego miłosier-dzia. Na złu zawsze wyjdzie się źle.
Słowo "bezlitosny" ma jeszcze jedno znaczenie. Proboszcz z byłej NRD opowie-dział mi, jak to chciał, z okazji pewnego ważnego jubileuszu, wjechać do tzw. strefy zamkniętej. [Mógł to być na przykład rejon stacjonowania sowieckich wojsk lub otoczenie dużego zakładu zbrojeniowego - uw. tłum.]. To wymagało specjalnego zezwolenia. Ponieważ jednak wcześniej już podpadł władzom par-tyjnym, zabroniły mu one wstępu na to święto. Proboszcz spróbował u nich in-terwencji w nadziei, że może jednak uda się uzyskać zezwolenie. Ale urzędnik powiedział mu: "Partia nigdy nie przebacza". Tu uwidacznia się innego rodzaju bezlitosność. Nie jest ona wyrazem (bezlitosnej) sprawiedliwości, lecz żądnego władzy despotyzmu. Nie kieruje się już przeciw złu, lecz sama jest zła.