logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Werhun SJ
Bóg się nie pomylił
Szum z Nieba
 


Jeżeli wszedłeś w to ćwiczenie, to prawdopodobnie rzucasz teraz tą gazetą o ścianę. Jeżeli nie, to przeczytaj artykuł jeszcze raz i pomyśl chwilkę. A oto fragment 1 Listu do Koryntian (1, 26-31): „Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga… aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi”. Jakieś pytania? Parafrazując św. Pawła – jeżeli w głębi serca chcesz być nienaganny, mieć idealne relacje ze wszystkimi, idealne małżeństwo, sukcesy apostolskie, mnóstwo talentów, radzić sobie ze wszystkimi problemami, znać odpowiedź na każde pytanie, w pełni zewangelizować swoje miasto i wszystkim pomagać – to masz poważny problem, bo to znaczy, że chcesz żyć powołaniem innym niż powołanie uczniów Chrystusa.

Bóg szaleje z miłości do człowieka
 
Jeżeli nie chcesz swojej słabości, głupoty i nędzy, to nie chcesz w swoim życiu Chrystusa! Nie chcesz Go, bo (jak mówi św. Paweł): Bóg wybrał w tobie (!) to, co „głupie, niemocne i nieszlachetne”.
 
Nie wybrał w tobie mądrości, szlachetności itd. Bóg wybrał to, czego ty chcesz się pozbyć jak najprędzej. Kiedyś jeden z jezuitów powiedział mi, że to, co sprawia, że Bóg szaleje z miłości do człowieka, to właśnie ludzka słabość. Jezus mówi: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście”. Nie: mocni i wytrwali, ale „utrudzeni i obciążeni”. Taką samą historię niedawno wspominaliśmy: Jezus rodzi się w ludzkiej „dziurze”. Mam więc wybór: czy zależy mi bardziej na miłości Boga, czy na pozbyciu się mojej słabości? Pójdźmy teraz dalej, ale zanim to zrobimy – przypomnijmy sobie obraz szpili, która sięga naszego serca. A oto co mówi św. Paweł: „Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz /Pan/ mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 7-11). Po co mi moja słabość? Przecież wszyscy chcemy być niezależni. Dzisiaj niezależność (finansowa, emocjonalna, duchowa) jest bardzo popularna i pożądana, stanowi wartość. Człowiek niezależny to człowiek sukcesu, wiarygodny i stabilny. Tylko tacy coś osiągają w tym świecie (tak myślimy). Jeżeli jestem niezależny, to mam szansę prowadzić idealne życie. Natomiast każda moja słabość, nędza i głupota odsłania potrzebę pomocy, obecności, wsparcia drugiego człowieka, pokazuje, że sam nie dam rady. Mam chwilę słabości. W naszym świecie to jest wada, której trzeba się pozbyć. Św. Paweł – człowiek sukcesu swoich czasów – też chciał się tego pozbyć. Można pomyśleć – z jak wielkim potencjałem mógłby służyć Bogu, gdyby Pan mu odebrał słabości. Jak bardzo pomnożyłyby się owoce jego posługi. Praca apostolska bez porażek! Ale chyba czujemy, że coś tu „śmierdzi”. Jest coś większego niż niezależność, o czym nasza cywilizacja nie wie, a czego uczył nas Jezus: „Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” (J 14, 10-11); „Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 4-5).

Bądźcie zależni ode Mnie
 
Jezus mówi wprost, że nie jest niezależny. Nie mówi od siebie, nie działa od siebie.
 
Jezus przyznaje przed uczniami, że jest zależny od Ojca, że nie jest superbohaterem. I mówi do nas: „Bądźcie zależni ode Mnie”. Jeżeli jesteśmy zależni od Jezusa, to wtedy On sam dokonuje swoich dzieł w nas i przez nas. Wtedy On działa w nas swoją mocą i napełnia nas swoim Duchem. Bycie zależnym od Jezusa jest dużo cenniejsze i wartościowsze, niż bycie niezależnym. Wracając do św. Pawła – on odkrył, że to właśnie słabość, oścień, sprawia, że jest zależny od Boga. Dzięki słabości mieszka w nim moc Chrystusa, dzięki słabości ta moc się w nim doskonali. Ten oścień, który sięga głęboko do naszego serca, jest kanałem, który łączy nas z Winnym Krzewem, który otwiera nas na Boga. To jest szaleństwo. A ja chciałbym ciebie i siebie do tego szaleństwa zaprosić. Kiedy przez pół roku byłem w Londynie, doświadczyłem dużego trudu. Nie radziłem sobie za studiami, siadłem na zdrowiu psychicznie i fizycznie. Bałem się, że z tego powodu będę musiał opuścić jezuitów. Życiowa porażka. Nie potrafiłem w tym wszystkim prowadzić jakiegokolwiek życia duchowego. Nie byłem dobrym chrześcijaninem, bo ludzie wzbudzali we mnie agresję, miałem ochotę schować się przed nimi. Była Wielka Sobota i miałem iść święcić Polakom koszyczki z pokarmami. Jechałem tam metrem z bólem żołądka i świadomością, że wcale tych świąt nie przeżywam i nie mam nic do powiedzenia. Nędza. Kiedy tam szedłem, do tłumu Polaków – nagle coś się zmieniło. Pojawiła się w sercu wielka życzliwość, dobroć. Rozmawiałem z nimi otwarcie, pomagałem przy układaniu koszyczków. W trakcie święcenia pokarmów poczułem się jak na głębokiej modlitwie uwielbienia i powiedziałem kilka rzeczy o Jezusie, które zaczęły wypływać z mojego serca. Kiedy skończyłem, to nie za bardzo wiedziałem, jak to się stało. Zapadła cisza. Patrzyłem na ludzi, oni patrzyli na mnie i tak staliśmy przez chwilę. Wtedy dokładnie zrozumiałem słowa św. Pawła: „ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny”.
 
Jakoś tak jest, że Bóg pokochał naszą słabość.
 
Że przez nią jesteśmy z Nim złączeni, jesteśmy od Niego zależni. Przez nią On nas napełnia miłością, wlewa swoją łaskę i obdarza swoją mocą. Nie wiem dlaczego. Ale jeżeli tak jest, to modlę się o to, żebyśmy przestali osądzać, odrzucać i gnębić siebie samych (i innych przy okazji), a przyjęli nasze słabości. Modlę się o to, żebyśmy wszyscy oszaleli. I może w ten sposób nasze rodziny, relacje ze znajomymi i cały świat się zmienią.
 
Na koniec mądra bajeczka o. Anthonego de Mello SJ pt. Mlecze: „Pewien człowiek, niezmiernie dumny z trawnika w swoim ogrodzie, zauważył nagle, że na tym trawniku wyrosło mnóstwo mleczy. I choć próbował wszelkich sposobów, żeby się ich pozbyć, nie potrafił zapobiec temu, by stały się prawdziwą plagą. Wreszcie napisał do ministra rolnictwa, donosząc o wszelkich usiłowaniach, jakie był podejmował, i zakończył list pytając: «Co mogę zrobić?». Wkrótce nadeszła odpowiedź: «Radzimy Panu nauczyć się je kochać»”. 
 
Wojciech Werhun SJ 
 
Zobacz także
Ks. Kazimierz Kubat SDS
W związku z opublikowanym cyklem artykułów filozoficznych otrzymaliśmy kilka pytań. Są one ciekawe i rozwijają problematykę poruszoną w artykule. Pozwalamy więc sobie (za zgodą autora) na opublikowanie kilku z nich wraz z odpowiedziami. Odpowiedzią na rozważania w dziale "Metafizyka na co dzień" są nie tylko pytania, ale także pogłębione refleksje i komentarze. Chętnie je publikujemy, bo one na pewno przyczyniają się do pogłębienia naszej wiary... Tak powstał artykuł - Adam pyta - Barbara komentuje.
 
ks. Paweł Kłys
Życie księdza można podzielić na dwie części. Jedna z nich dotyczy pracy i posługi kapłańskiej wynikającej z przyjętych święceń, i jest to codzienność parafialna – Msza święta, konfesjonał, kancelaria, chrzty i pogrzeby oraz śluby. Druga część życia kapłana dotyczy pracy jako katecheta w szkole. 
 
Ks. Dariusz Jastrząb
Jeśli Dostojewski utożsamiał się ze słowami swojego bohatera z Idioty, to "przygotowywał" się do "sądzenia o pięknie" w ciągu całego swojego życia. Książę Myszkin wypowiada jedno z fundamentalnych stwierdzeń pisarza: "Piękno to zagadka". Oznacza to przede wszystkim jedno: piękno jest zanurzone w tajemnicy...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS