logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ela Konderak
Cały świat na prochach
List
 


W telewizji mamy co najmniej kilka seriali kryminalnych dziennie. Niektóre z nich są bardzo brutalne. Morderstwa, kradzieże, strzelanina i seks. Nic, co ma mniej emocji już nas "nie rusza". Nawet "kobiece" telenowele - łagodna wersja kryminałów - opowiadają na ogół o zdradach, oszustwach i szantażach. Dzienniki telewizyjne nie są lepsze. Niektórzy psychologowie ostrzegają, że wywołują w psychice szkody większe niż filmy pełne przemocy. Dziennikarze, którzy je przygotowują najchętniej posługują się emocjami. Jeśli wzięta dziennikarka polityczna pyta biegnąc po korytarzu sejmowym: "Panie premierze, co pan czuł czytając dzisiejszy wywiad", to na co liczy? Przecież nie chodzi jej o prawdę, ale o zdenerwowanie rozmówcy. Pyta o odczucia, nie o fakty, bo wie, że pod wpływem emocji polityk może się przestać kontrolować i powiedzieć coś, czego w normalnych warunkach by nie powiedział. W ten sposób ona będzie miała dobry materiał i uznanie szefa.
 
Ludzie pożądają coraz to silniejszych emocji, choćby nawet wziętych z telewizyjnego serialu, czy politycznych awantur. To jest jak narkotyk. Cały świat chodzi na tych prochach. I sami się od tego nie uwolnimy.
 
Inteligencja emocjonalna czy religijna
 
Gdyby jednak ktoś chciał spróbować, to powinien zacząć od wyrzucenia wszystkich poradników służących do nauki zarządzania emocjami i wbrew zaleceniom Dale Carnegie pozwolić sobie na zmartwienie. Tyle, że u podłoża tego zmartwienia musi leżeć troska. Bo troska leży u podłoża takiego naszego wewnętrznego talentu, który można nazwać "inteligencją religijną". W świecie, gdzie modne są najróżniejsze inteligencje, gdzie wydaje się mnóstwo pieniędzy na ich opis i rozwijanie, nikt nie chce pamiętać o inteligencji religijnej. Tymczasem to właśnie ona stoi u podłoża wszelkich sukcesów naszej cywilizacji. Wspomniany już Bartłomiej Dobroczyński tak ją opisuje:
 
"Zacznijmy od słów Paula Tillicha, który definiował religię jako »najwyższątroskę«. Człowiek religijny to człowiek zdolny do najwyższej troski, ktoś, kto w jakimś sensie troszczy się o wszystko. Być zdolnym do »najwyższej troski«, to mieć percepcję całości: umieć dostrzec nie tylko siebie, ale i innych, nie tylko ludzi, ale i zwierzęta, nie tylko zwierzęta, ale i cały świat, wszechświat - wszystko, co istnieje. To jest pierwsza cecha inteligencji religijnej: zdolność do widzenia całości. Myliłby się jednak ktoś, kto by pomyślał, że chodzi o zwykłą empatię, tak jak w przypadku inteligencji emocjonalnej. Empatia jest konieczna, ale chodzi o coś więcej. Chodzi o przynależność (na różnych poziomach), o doświadczenie jedności, o zrozumienie, że nawet wróbel, jak tego uczy Ewangelia, nie spada z nieba bez Bożego przyzwolenia (por. Mt 10,29-31). Bo nic, co istnieje nie istnieje "osobno".
 
"Myślenie człowieka religijnego jest myśleniem wiążącym, pełnym troski, akceptacji i współczucia. Taki człowiek nigdy nie oskarża, jak np. Iwan Karamazow, który mówi, że nie zaakceptuje świata, w którym jest choćby jedna łza dziecka. Jeśli choć jedno dziecko płacze, to on będzie odrzucał świat. To jest myślenie bardzo emocjonalne, nawet empatyczne, ale całkiem niereligijne. To raczej próba separacji. Osoba religijna raczej weźmie to dziecko na ręce, żeby nie płakało, albo założy dla niego ogród, nakarmi je, zbuduje szkołę, żeby mogło się uczyć. Religijne myślenie jest myśleniem wiążącym i pełnym troski. Ktoś, kto jest naprawdę religijny nie zastanawia się, kto jest temu wszystkiemu winny, bo to prowadzi do separacji i wojny, on funkcjonuje raczej jak Matka Teresa. Współczucie i miłość są elementami scalającymi świat. Biblia mówi, że kiedyś zostanie otarta z naszych oczu każda łza. Człowiek pełen troski o to, żeby została otarta każda łza, to człowiek religijny, obdarzony inteligencją religijną".
 
I jeszcze jeden fragment z Dobroczyńskiego:
"Jeden człowiek o wielkiej religijnej wrażliwości może zjednoczyć wielką grupę społeczną. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego wszystkiego, co się stało w Polsce po roku 1980 bez udziału Papieża. Siła wewnętrzna pojedynczego człowieka powiązana z poglądami religijnymi społeczności jest w stanie czynić cuda, nawet gdyby Pana Boga nie było".
 
Emocje - twoje niezawodne wsparcie
 
Być może źródłem naszych emocjonalnych kłopotów jest to drobne przesunięcie akcentu, którego dokonaliśmy, z najwyższej troski o wszystko - jak mówi Dobroczyński cytując Tillicha - na najwyższą troskę o siebie, o swój rozwój, zdrowie i karierę.
 
Kultura i religia od zawsze nastawione były na kształtowanie uczuć. We wszystkich szkołach duchowości emocje i uczucia należy zauważyć, i poddać analizie, ale nie po to, żeby się pozbyć tych niechcianych i sprawniej działać. Raczej po to, żeby poznać prawdę o sobie i o Bogu, który często poprzez te emocje do nas mówi. Żadna szkoła duchowości nie wymaga od człowieka nieustannego eksploatowania uczuć, nieustannego nabuzowania, bycia "świetnym i zadowolonym". Przeciwnie, jest wiele szkół, które cenią doświadczenie pustki, posuchy, albo wręcz zapaści emocjonalnej, upatrując w tych doświadczeniach efektów działania łaski Bożej. Mistycy karmelitańscy, św. Teresa z Awila, św. Jan od Krzyża przekazali nam bardzo złożoną i bogatą wiedzę o tym, jak Bóg działa w człowieku poprzez długie okresy nocy ciemnych i pojawiających się na chwile świateł. Noc ducha, noc wiary jest wpisana w doświadczenie religijne człowieka. Tomasz Merton w swojej "Modlitwie kontemplacyjnej" ostrzega wszystkich uciekinierów do krainy emocjonalnej ułudy:
 
"Wszystkie metody medytacji, które służą w istocie jedynie złagodzeniu i uśmierzeniu poczucia pustki i lęku, są ostatecznie tylko unikami, które nie mogą nam dopomóc. Co więcej, mogą one utwierdzić nas w złudzeniach oraz nieświadomości naszej rzeczywistej kondycji i uczynić zamkniętymi na prawdę. (…) Forma kontemplacji, która tworzy tylko iluzję »dotarcia gdzieś«, osiągnięcia bezpieczeństwa i zachowania dotychczasowego statusu przez odgrywanie odpowiedniej roli - będzie musiała zostać ostatecznie odrzucona przez doświadczenie trwogi".
 
Emocje to nasze naturalne bogactwo, nasze zasoby naturalne, Boży dar, coś, co pozwala nam się porozumieć z Nim i między sobą. Nie warto ich forsować, "używać", "wykorzystywać", budzić przy ich pomocy w sobie "olbrzyma", czy "burzyć mury i zasieki" i zmierzać do sukcesu. Pozwólmy im być, a staną się naszym niezawodnym wsparciem w drodze.
 
Ela Konderak
   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Paweł Sawiak SJ
Jezus przyjął na siebie człowieczeństwo aż do cierpienia i śmierci – przenikając ją swoim Duchem, który wybucha na świat w momencie zmartwychwstania. Gdzie On idzie, mówi Ewangelia Jana, tam my musimy podążać, odnajdując transcendencję naszego człowieczeństwa – nie „na zewnątrz” lub „ponad”, ale wewnątrz naszego człowieczeństwa. Duch Boży mieszka w nas dzięki męce i śmierci Jezusa, i Jego triumfowi nad śmiercią. 

O rozkładaniu akcentów w głoszeniu Jezusa, o. William opowiada w wywiadzie z o. Pawłem Sawiakiem SJ.
 
 
Paweł Sawiak SJ
To nie jest tak, że Kościół ma być utożsamiony ze światem. Są takie obrazy Kościoła w Ewangelii, które mówią, na ile Kościół ma przemieniać świat od wewnątrz. Chrystus mówi o soli, zaczynie. W jakich proporcjach? No przecież nikt nie wrzuca kilograma soli do garnka z wodą! 

Z  bp. Grzegorzem Rysiem rozmawia Jacek Dziedzina.
 
Fr. Justin
Gorliwość mahometan jest przerażająca. Do wyznawców innych religii odnoszą się z wrogością i zarozumiałością. Homeini mordował nawet wyznawców własnej religii. Dlaczego tak się różnimy miedzy sobą?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS