logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Międlar CM
Celibat źródłem wypaczeń?
materiał własny
 


Tak, ale teraz wiemy, że współżycie w żadnym wypadku nie uwłacza człowiekowi. Czy nie prowadzi to do pojmowania celibatu jako wyniku pomyłki?
 
Myślę, że nie. Jedna z zasad mówi, że rozwój dogmatów przebiega różnymi drogami, również poprzez oddziaływanie różnych sił politycznych. W tym oczywiście dostrzegamy działanie Ducha Świętego. Myślę, że tym bardziej w wypadku spraw dyscyplinarnych należy przyjąć tę zasadę. Pewne elementy mogą oddziaływać na Kościół z różnych stron, jednak istotny jest ostateczny rezultat. Bóg posługuje się ludźmi. Posługuje się w historii różnymi zdarzeniami, które my odczytujemy na poziomie ludzkim, ale jako ludzie wierzący powinniśmy starać się je odczytać w perspektywie Bożego prowadzenia.

Profesor Józef Baniak wykazał w swoich badaniach, że 53% polskiego duchowieństwa chciałoby mieć żonę i dzieci. Nie znamy metodologii badań poznańskiego profesora, jednak gdybyśmy przyjęli ich autentyczność, nie uważa Ksiądz, że wprowadzenie dobrowolnego celibatu rozwiązałoby m.in. problem powołań?
 
Jak sam Ksiądz wspomniał, pierwsze pytanie dotyczy autentyczności, szczerości badań. Można na ten temat sporo dyskutować. Nawet gdyby wyniki były autentyczne, co to znaczy że "chcieliby"? To znaczy, że decydowali się na kapłaństwo po długim namyśle, przynajmniej sześcioletnim. W tej decyzji wzięli pod uwagę również ten aspekt. Jeżeli chodzi o sprawę kryzysu powołań kapłańskich, który nas w Polsce nie dotyka tak mocno, jak na Zachodzie, to uważam, że nie jest to kryzys celibatu, ale kryzys wiary w ogóle. Społeczeństwa, w których nie ma żywej wiary, nie są w stanie wyłonić ludzi zdolnych do życia w celibacie i posługi kapłańskiej. Doświadczenie pracy w duszpasterstwie niemieckim przekonuje mnie, że nie ma takiego prostego przełożenia: zniesienie celibatu na zwiększenie powołań kapłańskich. Grupa stałych diakonów, wspomnianych przeze mnie wcześniej, zaraz po wprowadzeniu tego urzędu na soborze watykańskim II była bardzo liczna. Bycie diakonem stałym było popularne w Niemczech. Po parudziesięciu latach popularność tej funkcji spadła. Może ktoś powiedzieć, że jest znaczna różnica między prezbiterem a diakonem. Jednak dla wielu diakon fenomenologicznie niewiele się różni od prezbitera, bo głosi kazania, przygotowuje do sakramentów, rozdziela Komunię Świętą itd. Mimo to powołanie do diakonatu stałego nie cieszy się już taką popularnością. Na tym przykładzie można stwierdzić, że nie ma rzeszy mężczyzn, którzy czekaliby na zniesienie celibatu po to, żeby zostać księżmi rzymskokatolickimi. Poza tym uważam, że księży jest tyle we wspólnotach, ile jest potrzeb.

W relacji do problemu powołań, nasuwa się problem wystąpień z kapłaństwa. Po zaznajomieniu się z życiorysami eks-księży odnoszę wrażenie, że głównym powodem rezygnacji była samotność, później wypełniona obecnością u boku kobiety. Dotykamy tutaj problematyki "braku", który czymś trzeba uzupełnić. Jeżeli nie kobieta, to co?
 
Pytanie o brak jest bardzo trudnym pytaniem dotyczącym najgłębszych warstw ludzkiej osobowości i duchowości. Pokolenia kapłanów w tym braku widzą pewne upodobnienie do Chrystusa, nie tylko w wymiarze celibatu, ale w wymiarze Krzyża. Ten brak powinien kapłana otwierać na głęboką relację z Bogiem. Jeżeli nie ma takiej relacji, to nie ma autentycznego przeżywania celibatu. Większość księży, którzy porzucili kapłaństwo, a znam ich wielu, szczerze powiedziałoby, że gdyby solidnie się modlili, odmawiali codziennie brewiarz, adorowali Jezusa w Najświętszym Sakramencie, to nie doszłoby do takiej sytuacji w ich życiu.
 
Niestety, w sytuacji niedostatecznej relacji z Bogiem wspomniany "brak" jest wypełniany poprzez gadżeciarstwo, alkoholizm, dewiacje. Jeszcze szerzej opisuje ten problem Lew Starowicz. Co więcej, nazywa on samych celibatariuszy dewiantami.
 
Na pewno to jest błędne określenie. Mamy przykłady wspaniałych ludzi, żyjących w celibacie, którzy stali się świętymi w Kościele. Na poziomie ogólnospołecznym niemal każdy się zgodzi z tym, że bł. Jan Paweł II był wspaniałą osobowością. Żył w celibacie i pamiętamy go jako człowieka pełnego miłości. Miłość do Boga i człowieka jest kluczem do odpowiedniego przeżywania celibatu, tak aby nie stał się on okazją do dewiacji. Rozumiem, że atak Lwa Starowicza jest częścią nagonki ideologicznej na duchowieństwo. Życzyłbym sobie, aby z równie wielkim zachwytem mówiło się o celibatariuszach katolickich, jak się to mówi na przykład o celibatariuszach buddyjskich, o Dalajlamie czy mnichach z Szaolin. Tam jakoś nikt nie próbuje dopatrzeć się w celibacie źródła wypaczeń.

Niektórzy psychoterapeuci mówią, że niezrealizowany popęd seksualny prowadzi do dewiacji. Czy dewiacje, o których mówi się w mediach, nie wynikają z tego, że popęd nie jest realizowany, czy jest to tylko czysta nagonka?
 
Myślę, że jest to nagonka. Powiedzmy sobie szczerze. Kościół nie ma inkubatorów do wychowywania księży. Do seminarium przychodzą ludzie dorośli. Przychodzą już emocjonalnie, seksualnie ukształtowani. Jeśli później pojawiają się jakieś problemy, to znaczy, że one były już w jakiś sposób obecne wcześniej. One nie rodzą się w wyniku celibatu. Najwyżej w wypadku źle przeżywanego celibatu znajdują pożywkę, ujawniają się. Na pewno celibat nie jest źródłem samych tych postaw.

James Bone w "The Times" niedawno opublikował artykuł potwierdzający zeszłoroczne doniesienia ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego na temat lobby gejowskiego w Stolicy Apostolskiej. W odpowiedzi na te rewelacje włoski duchowny Paolo Farinelli radzi papieżowi ostrożność w starciu z gejowskim lobby, sugerując, że mogą go otruć. Pomijając degrengoladę moralną, jak przezwyciężyć kryzys polityczny w strukturach kościelnych?
 
Trudno mi się odnieść do tego, ponieważ są to pewne spekulacje. "Lobby" oznacza istnienie sił, które oddziałują w taki czy inny sposób.
 
Zobacz także
Redakcja "Listu"
Bóg wyróżnił człowieka, ale to nie znaczy, że inne stworzenia są Mu obojętne. Być może w Biblii nie ma zbyt wielu fragmentów poświęconych zwierzętom, ale znajdziemy kilka pięknych, wypowiedzianych jakby mimochodem, uwag Jezusa podkreślających wartość stworzenia. Przypomnijmy takie zdanie: „Nawet wróbel nie spada na ziemię bez wiedzy Boga" (por. Mt 10, 31). 

Redakcja LISTU rozmawia z Bartłomiejem Dobroczyńskim, psychologiem, wykładowcą UJ
 
ks. Krzysztof Napora SCJ
Współcześnie, mówiąc o talentach, rzadko myślimy o wartościach materialnych, najczęściej chodzi nam o pewne zdolności człowieka, niekiedy trudne do oszacowania. Być może refleksja nad pierwotnym znaczeniem słowa τάλαντον oraz uświadomienie sobie wartości materialnej daru powierzonego sługom powinny i nas skłonić do spojrzenia chłodnym, „bankowym” okiem na inwestycję, którą uczynił Bóg, powierzając nam nasze talenty. 
 
Tomasz Kot SJ
Czy różnorakie formy miłości małżeńskiej (bez użycia środków antykoncepcyjnych) prowadzące do orgazmu a nie zakończone pełnym stosunkiem seksualnym (co uniemożliwia począcie) wedle nauki Kościoła katolickiego są czymś złym - grzechem ?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS