logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Małgorzata Nawrocka
Chichot na cmentarzu
Miłujcie się!
 


Harry Potter a Lewis i Tolkien
 
Zestawianie genialnych książek C.S. Lewisa czy J.K. Tolkiena z siedmioksięgiem J. Rowling tylko dlatego, że i u tych dwóch Mistrzów literatury występują motywy magiczne, to grube, dość irytujące nieporozumienie. Symbolika Opowieści z Narnii czy Władcy Pierścieni jest bowiem jednoznacznie chrześcijańska, a i ich autorzy przykładem własnego życia gorąco deklarowali duchową przynależność do Jezusa Chrystusa.

Poza tym w ich książkach warstwa fabularna rozgrywa się ostatecznie na najwyższej „metafizycznej półce”, jak na największą literaturę przystało – to znaczy ukazuje zmagania Dobra ze Złem. Ponieważ w cyklu o Harrym Potterze nie mamy żadnego obiektywnego, a tym bardziej imiennego (jak Aslan w Opowieściach z Narnii) Dobra, jedynie prywatne dobro indywidualne poszczególnych bohaterów, Zło u Rowling (Lord Voldemort) nie ma z kim walczyć w sensie metafizycznym. Rowling przedstawia tu więc z konieczności walki pozorne Zła z dobrem (pisanym przez małe „d”), którym jest sam Harry, zawierający w sobie dziedzicznie cząstkę Zła Voldemorta i cząstkę ludzkiego dobra – własnego, a nie Dobra obiektywnego, którego ani razu nie wyznaje, bo go nie zna (gdzie jesteś, mądra Łucjo Pevensie?).

Ot, cała różnica

Joanne Rowling, nie podejmując w swojej powieści pytań metafizycznych, tak jak Lewis i Tolkien czy baśń klasyczna, sama zdejmuje swoje książki z półki z wielką literaturą, a zatem nie ma sensu ich tam na siłę stawiać naciąganą, nie znajdującą potwierdzenia w tekście Harry’ego Pottera analizą.

Proszę również zwrócić uwagę, że po zakończeniu lektury każdej z części opowieści symbolicznych Lewisa czy Tolkiena wzrok czytelnika biegnie wprost w niebo, jakbyśmy tam chcieli spotkać odnalezioną w tych książkach rzeczywistość. Po lekturze każdej z 7 części Harry’ego Pottera spuszczamy głowę w dół, analizując obraz opisanego przed chwilą piekła, a w najlepszym razie rozglądamy się na boki, żeby sprawdzić, czy w ogrodzie nie ma Dementora, a w garderobie bogina. Ot, cała różnica.
 
Harry Potter – próg nowej ery
 
Niektóre media krzyczą, że Joanne Rowling stworzyła najbardziej niezwykły świat magiczny w literaturze dziecięcej, dając początek nowej erze w tej dziedzinie. Z mojego skromnego punktu widzenia jest wprost przeciwnie. Dosłowność realnej magii istniejącej obiektywnie w cyklu o Harrym Potterze spowodowała, że współcześni autorzy książek dla dzieci i młodzieży (na przykład ja) nie mogą już odpowiedzialnie sięgnąć po żaden z atrybutów tradycyjnej baśni (wróżka, czarodziej, magiczne przedmioty, tajemne eliksiry) bez narażenia się na okultystyczny fetor.

Dzisiaj, jeżeli nie chce się zaprosić demonów do dziecięcego pokoju, nie można już dotykać tej od zawsze umownej i baśniowej rzeczywistości bez zagrożenia duszy własnej oraz czytelnika, ponieważ kanały komunikacji z rzeczywistością demoniczną zostały w świecie literatury dziecięcej nieodwołalnie otwarte! Ładny mi postęp w literaturze... Raczej diabelskie spustoszenie.

Ni naprawdę czarni, ni naprawdę biali

Jako walor powieści Joanne Rowling podnosi się dynamikę akcji tej książki, umiejętność charakterystyki postaci i wielo­barwność scen fantastycznych. Jako pisarka doceniam te zasłużone komplementy. Joanne Rowling to utalentowana autorka. Nie przeszkadza mi, że dynamika akcji jest rodem z gier komputerowych ani nie robię jej zarzutu, że celuje ostrzem ironii w postawy i zachowania, których osobiście, i słusznie, nie akceptuje. Nie sposób jednak pogodzić się z fałszywą wizją świata, jaką ta książka lansuje. Jedynymi mądrymi są w niej magowie – czyli z biblijnego punktu widzenia bałwochwalcy i jawnogrzesznicy, uprawiający namiętnie magię, nie wyobrażający sobie innego sposobu na życie i gustujący we wszelkich użytecznych im „zabawach” okultystycznych. Magowie są zawsze ciekawi – bo albo czarni, albo biali – więc „z charakterem”, co młodemu czytelnikowi na pewno się spodoba. Reszta to „mugole”, „niemagiczni” głupcy, ni naprawdę czarni, ni naprawdę biali, zatem szarzy – a „szarość”, jako nadużyty synonim „niemagiczności”, w każdej postaci jest dla młodych nie do zaakceptowania. I o to, zdaje się, właśnie chodzi J. Rowling.

Świat fantastyki w tej książce – tak bogaty w inspiracje – nie jest jednak ani piękny tak jak w tradycyjnej baśni, ani kolorowy tak jak u Lewisa. Postaci fantastyczne to głównie „typy spod ciemnej gwiazdy”, malowane we wszystkich dostępnych odcieniach... czerni. Dość zatem uboga i cmentarna ta kolorystyczna paleta... I zastanawiać musi, że talent pani Rowling błyszczy najmocniej w momentach, kiedy opisuje wyrafinowane sceny grozy lub śmierci, ocierając się nierzadko o granice perwersji i obsesji... Skąd taka potrzeba i skąd takie natchnienia?
  
 
Zobacz także
Marek Rosłoń SJ
Prawdziwa kontemplacja zawsze prowadzi w głąb życia, bo jest ono jedyną realną przestrzenią doświadczania Świętej Obecności Nieskończonego. Jedynym zaś prawdziwym zagrożeniem dla życia duchowego jest iluzja. Nie można w świecie iluzji realnie doświadczyć obecności Przedwiecznego, a co najwyżej popaść w obłęd. 
 
Mirosław Spychalski
Józef przerywa i nerwowo sięga po papierosa. Rozgląda się chwilę po pomieszczeniu, jego wzrok zatrzymuje się przez dłuższą chwilę na nagich zwłokach młodej dziewczyny. Po chwili mówi dalej: "Reporter wrócił po dwóch godzinach blady i coś bełkotał o latających po mieszkaniu faceta talerzach i przesuwających się meblach i pobiegł do ciemni wywoływać zdjęcia"...
 
ks. Jan Kaczmarek
Ludziom trzeba zawsze mówić o tym wszystkim, co stanowi treść Bożego Objawienia. Należy mówić prawdę w porę i nie w porę. Teolodzy dostrzegają dziś niepokojący fakt – coraz mniej katolików wierzy w istnienie i działanie szatana, osobowego zła. Równocześnie wzrasta liczba osób, które wierzą w złego ducha, ale oddają mu boską cześć...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS