logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Bartek Jaskot, Bartek Maziarz
Chłopak ze Stali
Ruah
 


Wspomniałeś o kapłaństwie. Byłeś w seminarium, jak to Cię zmieniło?
 
Byłem bardzo rozśpiewanym seminarzystą, dużo korzystałem z lekcji śpiewu... No i przede wszystkim, wiesz – miałem możliwość zaglądnięcia w siebie bardzo mocno. Do swojego serca, do swojej duszy. Bardzo ważne było dla mnie to, że moi kierownicy duchowi prowadzili mnie w ten sposób, żeby najpierw muszę odkryć swoje człowieczeństwo, a dopiero później wybrać, kim będę. To była dla mnie wolność. Miałem dużo czasu, żeby odkryć wiele znaków, które prowadziły mnie w tym kierunku, w którym idę teraz.
 
No właśnie, masz rodzinę, która niedawno się powiększyła. Czy któryś z Twoich synów był już na stadionie?
 
O tak, mój najmłodszy synek, Franiu, który w tym roku kończy 3 lata, brał już udział w niejednym treningu Stali. Oczywiście nic na siłę nie zaszczepiam, sami wybiorą, co chcą. Ale umie mówić już „Stal Mielec!” (śmiech)
 
A jak wybiorą Stal z Rzeszowa?
 
Nie wybiorą! (śmiech)
 
Skąd się wzięło to Twoje zamiłowanie?
 
Cała moja rodzina kocha ten zespół, tradycje są bardzo mocne. Moi wszyscy bracia, kuzynowie grali w tym klubie. Mój tato, jak byłem bardzo małym dzieckiem, zaprowadził mnie na pierwszy mecz i to była taka miłość od pierwszego wejrzenia... Teraz na to patrzę jako na część mojej rodziny. Od dwóch lat opiekuję się młodym zespołem, jaki mamy w Stali. Pomagam im w różnych dziedzinach i zastanawiałem się, czy jestem tutaj potrzebny, ale chyba tak. Wielką nagrodą dla mnie są momenty, kiedy ludzie pytają o Chrystusa. Pytają bogaci, biedni, kibice, działacze, młodzi piłkarze... Ale piłka nożna jest takim wariactwem, że trzeba uważać, bo bardzo mocno potrafi wciągać, przyćmiewać inne dziedziny życia i, tak jak muzyka, wywoływać dobre jak i złe uczucia.
 
W tym zdaniu, które przytoczyłem o Tobie na początku naszej rozmowy, zostałeś nazwany sympatykiem. Wydaje mi się, że to zabieg celowy, żeby tylko nie użyć słowa kibic, które jest źle kojarzone w naszym kraju. Zanim zacząłeś pracować w klubie jeździłeś na mecze z kibicami (tzw. „wyjazdy”). Jak byś odpowiedział teraz na taki zarzut: jeździłeś na wyjazdy z kibicami, a tutaj śpiewasz o Bogu?
 
Wiele razy modliłem się podczas wyjazdów. Bo wiadomo, że były szalone i pełne radości momenty, ale niestety były i takie, gdzie dochodziło do konfliktów pomiędzy grupami kibiców i policją. Nie wiem, jest to po prostu trudne. Środowiska kibicowskie to bardzo trudny teren, wręcz misyjny. Marzy mi się, żeby kiedyś dla tej społeczności zagrać na scenie. Na to jednak musi przyjść odpowiedni czas, chociaż przy różnych spotkaniach, na przykład świątecznych, śpiewam im kolędy przy stole.
 
Na koniec jeszcze o internecie. Wielokrotnie podkreślałeś, że dzięki swojej stronie internetowej, załatwiasz większość swoich koncertów. Kiedy szukałem informacji o Tobie w sieci, to w kilkudziesięciu miejscach, nawet na blogach nastolatek, gdzie piszą o swoich przeżyciach miłosnych, znajdowałem linki do Twoich mp3. To pomaga czy przeszkadza?
 
Zawsze staram się ustalać z pozostałymi członkami zespołu, który utwór wybierzemy i udostępnimy na stronie. I to po prostu wędruje. A Pan Bóg nam to oddaje na różne sposoby. Trzeba mieć świadomość, że walczymy o pokolenie dzisiejszych gimnazjalistów i licealistów, dla których Internet jest jak tlen. Oni po prostu z tego korzystają i tym żyją. Dlaczego więc nie mają przenikać do sieci dobre dźwięki i słowa?
 
W piosence „WNiM” śpiewasz o niespełnionych marzeniach. A czy Twoje marzenia się spełniły?
 
Wszystkie na pewno nie, ale dużo marzeń się spełniło. Od momentu, kiedy w swoim życiu odkryłem, że warto ufać Bogu, oddawałem mu sprawy, rzeczy czy różne sytuacje życiowe. Wydawało mi się, że nie będę w stanie bez nich żyć, a dzięki Niemu odkryłem, że On ma dla nas jeszcze wspanialsze rozwiązania. I te moje marzenia spełniały się na przeróżne sposoby i to takie, których zakończenia nawet nie byłem w stanie sobie wyobrazić.
 

Więcej o Bartku na www.BartekJaskot.PL
fot. Radosław Kuliś / bartekjaskot.pl
     
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
Stanisław Ziemiański SJ
Znana zasada głosi: Lex orandi – lex credendi, tzn. sposób modlitwy jest wyrazem wiary. Duży udział pieśni maryjnych w repertuarze śpiewów kościelnych w Polsce świadczy o maryjności naszej wiary. Treść pieśni odzwierciedla przeżycia i potrzeby danego czasu. Ponieważ Polska przez długi okres swej historii była gnębiona przez nieprzyjaciół, w polskich pieśniach religijnych, a zwłaszcza maryjnych, pobrzmiewa często nuta melancholii, wyraża się tęsknota za wolnością i pokojem. 
 
Stanisław Ziemiański SJ

Dobra sztuka powinna poruszyć, ale nie może być jedynie prowokacją i happeningiem. Ze sztuki powinno coś wypływać. Nie mam tu na myśli morału, bo ludzie najczęściej tani moralizm odrzucają. Sztuka powinna uwrażliwiać na piękno, sprawiać, że zaczynamy sobie zadawać ważne pytania. Nie może natomiast ranić i pozostawiać po sobie pustki...

 

Z Dariuszem Reguckim, reżyserem, scenarzystą i kompozytorem rozmawiał Jacek Siepsiak SJ

 
Joanna Brodniewicz, Paweł Kozacki OP
Powołanie duszpasterza jest powołaniem do ojcostwa. Ojciec czasem przytula, a czasem mobilizuje do wysiłku. Z jednej strony chciałoby się przyciągać ludzi łagodnością, a z drugiej strony trzeba postawić im wymagania.

Z księdzem Stanisławem Orzechowskim, duszpasterzem akademickim rozmawiają Joanna Brodniewicz i Paweł Kozacki OP
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS