logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ankieta
Co dla Ciebie jest najważniejsze w chrześcijaństwie?
List
 


Co dla Ciebie jest najważniejsze w chrześcijaństwie?

Czy w chrześcijaństwie może być coś nieważnego? Chciałoby się powiedzieć nieważny jest grzech, nieważne jest zło. Ale grzech przezwyciężony prowadzi do świętości, zło, poprzez swoją bezsilność w obliczu świętości, wskazuje na Boga. W chrześcijaństwie ważne jest wszystko, bo wszystko, co istnieje w jakiś sposób dotyczy człowieka umiłowanego przez Boga. Ale jest coś ważniejszego od wszystkich innych rzeczy. I o tym właśnie opowiedzieli nasi rozmówcy

***

Najważniejszy jest Jezus i to wszystko, co przyniósł, o czym dał świadectwo...
Fascynujące są zmagania elity społecznej Izraela z Jezusem. One otwierają nas na wartość i godność każdego człowieka. Jezus łamał mechanizmy, które zapewniały tej elicie panowanie nad innymi, dzięki pozycji społecznej, jaką zajmowała, dzięki władzy. Odwieczny problem w każdym kraju i każdej epoce.
Jezus unaocznił rzeczywistość Boga i Bożego ładu w świecie, w stworzeniu, w relacjach między ludźmi. Unaocznił miłość "do końca", jaką nas otacza i to, że od naszej odpowiedzi na tę miłość, od naszej postawy wobec Boga i wobec każdego człowieka, zależy zbawienie, ale też jakość życia tu i teraz...
Najważniejszy w chrześcijaństwie jest Jezus Chrystus. Ten wczoraj, ale i Ten dziś i na wieki. A więc i rzeczywistość powielkanocna, Kościół, w całej swej złożoności. Czasem aż brutalnie ludzki, a przecież niosący moc Chrystusa, moc Ducha Świętego. Kościół, który jest idącym przez wieki punktem odniesienia dla tego, co najgłębiej ludzkie.
Krzyż Chrystusa ma w sobie krzyk: popatrzcie co zrobiliśmy z Jezusem! Wyrzuciliśmy Go poza społeczeństwo, poza miasto, poza ziemię - na krzyż... Jak daleko posunął się nasz opór, nasz sprzeciw... Do czego prowadzi egoizm, grzech. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że jakkolwiek byłby odrzucany, On, Jezus, który do końca umiłował, był i trwa w dziejach świata. Tę miłość "do końca" uczynił sakramentem swojego Kościoła. Chciał, abyśmy sprawowali Eucharystię "na Jego pamiątkę". To znaczy, abyśmy poprzez nią czuli wraz z Chrystusem sprawy świata, czuli całą ludzką biedę i starali się wyjść jej naprzeciw miłością, braterstwem, posługą. Bardzo to ważne w tym skomplikowanym i podlegającym "procesom globalizacji" świecie...
Ważny jest w chrześcijaństwie k a ż d y człowiek. Każdy, także najbardziej pogubiony, wrogi mi, pokraczny. Bo każdy jest przedmiotem Chrystusowego miłowania, każdy jest kimś ważnym dla Niego. Ważni są i mają szczególną rolę społeczną ludzie święci. Nie tacy, jak na wielu obrazkach, ale tacy co codziennie zmagają się z życiem i są wierni owej "miłości do końca". Święci - konkretni ludzie, którzy wnoszą coś istotnego w środowiska, w których żyją... Którzy często stają się "punktem odniesienia" dla swoich bliskich, dla całych środowisk i społeczeństw...

o. ANDRZEJ KOPROWSKI SJ

 ***

Najważniejszy w chrześcijaństwie jest dla mnie oczywiście sam Chrystus. Chrystus - sens Wszechświata, który ma twarz ludzką (J. Ratzinger). Syn Boży stał się Człowiekiem, żeby zaprosić nas do uczestniczenia w życiu wewnętrznym samego Boga, do odwiecznej radości tego, który jest Jedyny, a nigdy nie jest samotny.

prof. ANNA ŚWIDERKÓWNA

 ***

Dziennikarze pytają mnie często: "Proszę pana, co to znaczy żyć jak chrześcijanin?"
Odpowiadam:
- A czytasz codziennie Pismo Święte?
- Nie.
- To jak możesz być chrześcijaninem, a nie karmić się codziennie Słowem Bożym? Skąd się dowiesz, co Pan Jezus chce ci powiedzieć dzisiaj, teraz? I to jest chyba najważniejsze, na początek.

JAN BUDZIASZEK

 ***

Najważniejsza oczywiście jest miłość, natomiast każdy chrześcijanin uobecnia oblicze Chrystusa w sobie w różny sposób; jesteśmy przecież tak bardzo inni i na tym polega nasze piękno, gdyż każdy otrzymał inne dary.
Dla mnie tym darem jest ujrzenie wizerunku cierpiącego Chrystusa w twarzy ubogiego człowieka i pomoc temu właśnie Chrystusowi, który w nim żyje. Wczytując się w dzieła Jana Pawła II znajdujemy bardzo mocne orędzie Ewangelii skierowane do ubogich, jak również gorący apel kierujący nasze osobiste drogi, a co za tym idzie drogi Kościoła, w kierunku najbiedniejszych.
Ojciec Święty cytuje słowa biskupów z jednego z synodów, w których wyeksponowana jest prawda, że człowiek ubogi jest w sercu Kościoła. Na ogół widzimy go jednak w najlepszym przypadku przed drzwiami kościoła, choć oczywiście nie zawsze. Jest przecież wielu ludzi, dla których przyjęcie Ewangelii związane jest ze spojrzeniem na ubogiego człowieka jak na cierpiącego brata.
W tym orędziu biskupów zawarte zostało niesamowite zdanie, które zmienia nasz sposób patrzenia na najbiedniejszych. Sprawia ono, że ze spojrzenia na ubogiego jako na przedmiot naszej troski, kogoś, kto może być obiektem naszych dobrych uczynków (na ile nam się chce) dochodzimy do ujrzenia tego, który ma nas uczyć miłości. Słowa te skierowane są do wszystkich opuszczonych i zepchniętych na margines naszego konsumpcyjnego społeczeństwa:
"Kościół uczestniczy w waszym cierpieniu prowadzącym do Pana, który włącza was w swoją odkupieńczą mękę i pozwala wam żyć w świetle swojego zmartwychwstania. Liczymy na wasze świadectwo, aby uczyć świat czym jest miłość."
Zatem, ubodzy nie przeszkadzają nam, oni mają nas uczyć tego, że jeśli nie uświadomimy sobie do końca tej "rewolucji miłości", jaką przyniósł Chrystus, tak naprawdę nie będziemy nigdy żyć Ewangelią.

s. MAŁGORZATA CHMIELEWSKA
(Wspólnota Chleb Życia)

 ***

Inicjatywa Boga, a dokładniej mówiąc: zdumiewający brak granic tego, do czego może i gotów jest się posunąć Bóg dla dobra człowieka, więcej; do czego faktycznie się posunął. Stara formuła mówi: umiłował nas aż do żłóbka, aż do Krzyża, aż do Chleba. A wcześniej św. Jan powiedział jeszcze krócej, że "do końca", tylko że wstrząsającej głębi tego "końca" nie możemy należycie pojąć, nie znając jego odległości od początku, a Początek mieszka w światłości niedostępnej. Jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak nisko zszedł - i pozostał - Stwórca, stając się jednym z nas.
Jakże trudno jest człowiekowi zejść z mniemanych wyżyn swojej mniemanej godności tylko o ten maleńki (a właściwie także mniemany jedynie) stopień, który go dzieli od innego człowieka - a jak proste i łatwe, niemal naturalne, okazuje się to dla Boga! Nie ma granic uniżenie się Tego, który sam jeden ma się z czego zniżać, nie ma granic ofiarność Tego, który sam jeden godny jest wszelkiej ofiary. Nie szuka wymówek od upokorzenia Ten, który sam jeden godzien jest wszelkiej chwały.
Święty Paweł zdumiewa się: czego mógłby nam Bóg odmówić, skoro dał nam własnego Syna? Kto mógłby nas odrzucić, skoro Bóg nas przygarnął?
Z tej niewyobrażalnej, totalnej, nie cofającej się przed niczym miłości płynie w chrześcijaństwie wszystko inne. Ona decyduje się odsłonić nam tajemnice wewnętrznego życia Trójcy Świętej, więcej przecież, odsłania nam je po to, żebyśmy wiedzieli do czego jesteśmy wezwani jako synowie w Synu. Ona odkrywa nam dzieło, którego dokonuje w Chrystusie, wzywając nas do współpracy. Ona pobudza nas do naśladowania i jest źródłem wymagań etycznych. Ale przede wszystkim wstrząsa i zdumiewa. Mówimy czasem o konsekwencji, a w potocznym języku o "pójściu na całość". Tylko Bóg jest naprawdę konsekwentny, tylko On wie, jak naprawdę iść na całość. Tylko On nie pozostawił żadnych granic swojej miłości.
I to trzeba przede wszystkim przyjąć, bo jedynym grzechem nie do wybaczenia, istota tego, co nazwano "grzechem przeciw Duchowi Świętemu" byloby nie przyjąć. A następnie trzeba uwielbić: myślą, mową, życiem.

s. MAŁGORZATA BORKOWSKA OSB

 ***

To, że Bóg stał się człowiekiem. Pan Jezus przyjął człowieczeństwo, by ludzkie życie przeżyć. /Teraz nie powiem. /Ty sobie siedzisz w niebie /A ja tu męczę się na ziemi./
Pan Jezus jako człowiek wszystko przeżył i nadał przez to sens cierpieniu, temu wszystkiemu, co mogłoby wydawać się bez sensu. Cierpienie jest jedną z tajemnic, ale to nie jest nieszczęście. Wtedy jest nieszczęściem, kiedy nie wierzymy w Boga, kiedy myślimy o samym cierpieniu i stajemy się nieznośni. Kiedy cierpienie przyjmujemy jako dar - ufamy Bogu, że prowadzi nas drogą, jaka nam potrzebna. Wtedy cierpienie daje radość spotkania z Bogiem.
W chrześcijaństwie fascynuje mnie to, że Bóg jest wszechmogący i prosi o miłość. To jest ciekawe, bo dał wolną wolę człowiekowi. To jest paradoks. To jest miara miłości, że Bóg przychodzi i prosi o to, żebym Go wybrał.
Wiara jest zadziwiającym darem Bożym. Daje takie wewnętrzne szczęście. Bez wiary to ja nic bym sobie nie wytłumaczył.
Wierzyc w Boga to kochać Boga. Tak zachwycam się Panem Jezusem. Wiara zaczyna się od zachwytu Jezusem - od miłości.

ks. JAN TWARDOWSKI

 
Zobacz także
Ks Joachim Waloszek
W seminarium przeżyłem już prawie połowę mojego życia – sześć lat w roli kleryka i ponad 20 w roli wychowawcy na różnych szczeblach odpowiedzialności (prefekt, wicerektor, rektor). W tym czasie przez mury seminaryjnego domu przewinęło się kilkunastu formatorów i wiele pokoleń kleryckich. Nieraz więc mogłem usłyszeć z ust współbraci zaprawione szczyptą ironii pytanie: „Jak możesz tak długo tam wytrzymać?”. Czasem sam się sobie dziwię. Jak mogłem „zadomowić się” przez tyle lat w miejscu, gdzie nie obchodzi się najpiękniejszych świąt roku kościelnego, gdzie od lat obowiązuje ten sam regulamin i podobna kuchnia...
 
Tomasz Grabowski OP

Droga ludzkich poszukiwań Boga jest analogią wysiłków Ojca, który szuka człowieka. Tak, jak człowiek szuka szczęścia przez relację z Bogiem, tak Bóg chce człowieka obdarować szczęściem przez udzielenie mu siebie samego. Pan wie, że gdy pozwoli ludziom w pełni poznać siebie, wówczas zapragną życia z Nim. A żyć z Nim oznacza: nie umierać, być szczęśliwym, żyć zbawieniem. Tego od wieków pragnie dla ludzi Pan. Gdy człowiek odnajduje w sobie tęsknotę za Bogiem, to zarazem słyszy echo Boskiego pragnienia, które od zawsze rozpala Ojca.

 
Mateusz Burzyk, Michał Jędrzejek

Wszyscy zgadzają się, że Jezus został zabity na krzyżu i że po jakimś czasie pojawili się uczniowie, którzy mówili, że ten zabity żyje, że Jego historia się nie skończyła, że ma dalszy ciąg i że oni są tego świadkami. W teologii rozpowszechniło się później zdanie – pierwszy wypowiedział je Martin Dibelius – iż pomiędzy piątkiem a tym ogłoszeniem przez uczniów, że Jezus żyje, musiało wydarzyć się „coś” wyjątkowego. 

 

z ks. Eligiuszem Piotrowskim rozmawia Mateusz Burzyk, Michał Jędrzejek

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS