logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Andrzej Siemieniewski
Cymbał brzmiący, czyli nieświęty charyzmatyk
Wieczernik
 


Taką właśnie naukę o obowiązku pełnienia woli Bożej przejęli od Apostołów ich uczniowie, a potem uczniowie tych uczniów. Pierwsze pokolenia chrześcijańskie żyjące w pierwotnym Kościele bardzo mocno przejmowały się zarówno obietnicą działania charyzmatów wśród autentycznych uczniów Jezusa, jak i wymaganiem mozolnego dążenia do świętości. Na przykład Orygenes (zm. 253) uczył o potrzebie wzmożonej czujności duchowej właśnie wtedy, kiedy człowiek zaczyna odkrywać w sobie działanie Ducha Świętego. Pozostaje w nim przecież słabość grzechów, a największym spośród nich jest pycha, wynosząca człowieka – w jego mniemaniu – ponad wspólnotę Kościoła i ponad „zwykłych wierzących”. Tak jak ktoś zamożny zwykle patrzy z góry na ludzi ubogich, jak obfitujący w pokarmy i w inne dobra często protekcjonalnie traktuje gorzej sytuowanych, tak samo chrześcijanin napełniony charyzmatami musi liczyć się z niebezpieczeństwem pychy, która mu zagraża: „Wbijam się w pychę wtedy, gdy rozumiem słowo Boże i jestem mądrzejszy od innych. Albowiem «wiedza wbija w pychę» (1 Kor 8,1)” – pisał Orygenes w Homiliach o Księgach Izajasza i Ezechiela, również – co symptomatyczne – odwołując się do przytaczanego już wielokrotnie przeze mnie I Listu do Koryntian. Kontynuował: „Dary duchowe w człowieku słabym wzniecają pychę i pewne samozadowolenie, kiedy mu się wydaje, że jest doskonalszy od innych”, dlatego „często grzech pychy rodzi się na skutek darów duchowych”. 
 
Orygenes, dobrze znając Pismo Święte Nowego Testamentu, powtarzał słowa, które brzmią jak echo przestrogi Jezusa i Jego Apostołów: „Kto się jeszcze znajduje wśród ludzkiego rodzaju i przebywa w doczesnej światłości, powinien obawiać się nie tylko tego, co za dobro uchodzi w oczach tego świata, [czyli pokus płynących z dóbr materialnych], ale również i tego, co jest prawdziwym dobrem, ponieważ nie możemy udźwignąć tego, co wielkie: […] pychę rodzi zarówno obfitość pokarmów, jak i dary duchowe”.
 
Nie są to tylko teoretyczne rozważania. Orygenes znał niektóre smutne przypadki z osobistego doświadczenia: „wielu było takich, którzy otrzymawszy dar posługiwania lub dar nauczania, myśleli więcej niż należy – i urósłszy w pychę lub doznawszy osłabienia w zbytkach, upadli”. Przekonywał się wtedy, jak w praktyce sprawdza się nauczanie biblijne z trzynastego rozdziału I Listu do Koryntian: „ten, kto posiadł znajomość tajemnic lub proroctw, ale miłości nie miał, stał się jako miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący” (por. 1 Kor 13, 1-3). Przypadki takie niestety zdarzały się we wspólnocie Kościoła starożytnego, stanowiąc w oczach Orygenesa ostrzeżenie, że nawet autentyczny charyzmat nie jest gwarancją dobrej posługi charyzmatyka: „Widzimy przecież, że niektórzy otrzymali łaskę nauki albo dar zachęcania ludu, lecz z tego powodu stali się dumni i pyszni i popadli pod osąd diabła; inni otrzymali łaskę, ale zepsuli ją przez duchowe niedbalstwo i gnuśne życie”. Charyzmat to większe zobowiązanie i konieczność większego trudu, a nie zwolnienie z wysiłku: Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie (Łk 12,48).
 
Święty charyzmatyk troszczy się o świątynię Ducha, jaką jest Kościół
 
Surowość apostolskich wezwań do świętości charyzmatyków i powaga napomnień wzrasta jeszcze bardziej, gdy od indywidualnej świątyni Ducha Świętego, jaką jest każdy chrześcijanin z osobna, św. Paweł przechodzi do wspólnotowej świątyni Ducha, jaką jest cały Kościół: Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (1 Kor 3,16). Gdyby ktoś o tym zapomniał albo, co gorsza, popełniał grzechy przeciw wspólnotowej świątyni, koniecznie trzeba go usilnie i skwapliwie napominać: Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście (1 Kor 3,17). Są to nadzwyczaj ostre słowa. Zastanawiające, że znajdują się właśnie w tym samym liście Pawła, który poświęca tyle miejsca charyzmatom. 
 
Lepsze rozumienie tych słów Biblii możemy pogłębić, sięgając do wiary pierwszych pokoleń chrześcijańskich Kościoła. Problem świętości i jedności Bożej świątyni – Kościoła – jasno opisywał wielki chrześcijanin II wieku Ireneusz z Lionu (zm. 202). Owszem, pisał on, że zdarzają się w Kościele grzechy i pomyłki, ale próba ich leczenia przez rozłamy i usiłowanie tworzenia struktur alternatywnych jest w oczach Ireneusza tragiczną pomyłką: „Ci, co wywołują schizmy – od takich nie może wyjść poprawa”. Takie pomyłki są zawsze wynikiem niedostatecznej miłości do braci i sióstr żyjących w tym samym Kościele. A charyzmaty bez miłości nie gwarantują „połowy chrześcijaństwa” ani nawet nie prowadzą do życia kilkoma procentami Ewangelii. Bez miłości nie ma absolutnie niczego z chrześcijaństwa, nawet w bardzo charyzmatycznej atmosferze. 
 
Gdybym […] miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym (1 Kor 13,2). 
 
„Nic” – to nie połowa ani kilka procent. „Nic” to po prostu zero. I dokładnie tyle znaczą charyzmaty bez miłości. Dlatego św. Augustyn (zm. 430) uczył: „Proroctwo bez miłości nie prowadzi do królestwa Bożego”. Podobnie 200 lat przed nim mówił wielki chrześcijanin pierwszych wieków – Tertulian (zm. ok. 230). Nie tylko opisywał rozmaite charyzmaty, ale też przypominał hierarchię darów Ducha Świętego, która jest ważna dla ich właściwego wykorzystania: „[Apostoł] upodobnił jedność naszego ciała do spójności rozmaitych charyzmatów”. Dlatego „miłość należy przedkładać nad wszelkie charyzmaty na mocy podstawowego przykazania [miłości], które i Chrystus potwierdził”. Wynikała z tego smutna ewentualność: charyzmaty można zaprzepaścić, jeśli wykorzysta się je niezgodnie z zamysłem ofiarodawcy, czyli z wolą Ducha Świętego.
 
Św. Augustyn przestrzegał w starożytności, by nie przypisywać nadmiernego autorytetu człowiekowi tylko dlatego, że Bóg użył kogoś do swoich dzieł. „Nawet jeśli ktoś raz zaprorokował, wcale jeszcze nie musi być zaliczany między proroków”, gdyż „może się zdarzyć, że nawet jacyś niegodni życia wiecznego i królestwa niebieskiego mogą być zroszeni niektórymi darami Ducha Świętego”. Ten fragment swojego wywodu Augustyn kończy zdaniem, które warto zapamiętać jako nieoceniony klucz do rozeznawania duchów: „Bowiem proroctwo bez miłości nie prowadzi do królestwa Bożego, natomiast miłość bez proroctwa oczywiście prowadzi”. Na dowód tego Augustyn przytacza znane nam już słowa Biblii, które niech zabrzmią znowu jak niezastąpiony refren w każdym nauczaniu o świętości charyzmatyka: Gdybym miał dar prorokowania, […] a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
 
Charyzmatycy – do pracy!
 
Bycie charyzmatykiem, jak widać, to wezwanie do większego, a nie do mniejszego wysiłku. Większy charyzmat to podjęcie bardziej ofiarnej służby i cięższa walka z grzechem pychy, ponieważ na bramie królestwa wisi tabliczka: „Osobom nieświętym wstęp wzbroniony”. Dlatego charyzmatyków można podzielić na lekkomyślnych i na poważnych. O tych lekkomyślnych Chrystus mówi: Wtedy oświadczę im: „Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie”… (Mt 7,22-23). Natomiast charyzmatycy poważni przejęli się do głębi serca napomnieniem: Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana (Hbr 12,14). Dlatego czytamy o nich: Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie (Mt 25,34-35).
 
ks. Andrzej Siemieniewski  
 
Zobacz także
Anna Gładkowska

Jestem nazywana Szunemitką, gdyż mieszkam w Szunem (por. 2 Krl 4, 8), mieście usytuowanym w pobliżu Nain, które wiele tysięcy lat później stanie się znane dzięki obecności w nim Jezusa, który wskrzesi z martwych jedynego syna ubogiej wdowy - tak rozpoczyna swoją opowieść bohaterka dzisiejszego tekstu. Jestem kobietą bogatą (por. 2 Krl 4, 8), ale nie myśl sobie, że stałam się przez to próżna.

 
Wojciech Bartosiak
Poprzez sakrament Chrztu Bóg dając swego Ducha powołał mnie do Nowego Życia. Jest to podstawowy sakrament, którego celem i znaczeniem jest zaproszenie człowieka do wzrastania w Chrystusie. To jest ten moment nowego narodzenia. Jedyny i niepowtarzalny. Pojęcia nawrócenia i ponownego narodzenia są niekiedy ze sobą utożsamiane. Ale czy naprawdę oznaczają to samo? 
 
Michela Porcellato
Liturgia Kościoła pomaga nam przejść od okresu zwykłego w ciągu roku do Adwentu z pewną kontynuacją. Podobnie jak ostatnie dni roku liturgicznego także Adwent charakteryzuje oczekiwanie na ponowne przyjście Pana. Trzy słowa ostatnich dni roku liturgicznego: – Bądźcie uważni! czuwajcie! módlcie się! – stanowią fundamentalną wskazówkę do tego, jak przeżywać czas Adwentu...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS