W Biblii jak refren powraca zdanie, że serce Izraelitów stało się twarde na głos Boga. Prorok Izajasz otrzymuje nawet od Boga zaskakujące polecenie: "Zatwardź serce tego ludu, znieczul jego uszy, zaślep jego oczy, iżby oczami nie widział ani uszami nie słyszał, i serce jego by nie pojęło, żeby się nie nawrócił i nie był uzdrowiony” (Iz 6, 10). Bóg nie chce zatracenia swojego ludu, ale w tych słowach zapowiada prorokowi bardzo dobitnie, żeby nie zniechęcał się oporem słuchaczy wobec orędzia. Nie wystarczy jednak samo słuchanie.
A może twój codzienny krzyż poukładał historię twojego życia nie tak, jak sobie to wyobrażałeś? A jeśli tak, czy miałeś odwagę powiedzieć o tym Bogu? Współcześnie możemy zaobserwować w życiu duchowym dwie skrajności: albo psychologizujemy wszystkie doświadczenia religijne, albo odrzucamy taki punkt widzenia z obawy przed wchodzeniem w niepotrzebne analizy zbyt oderwane od życia wiary.
Coraz częściej daje się słyszeć głosy dochodzące z różnych środowisk kościelnych i pozakościelnych, czy nie nadszedł już czas, aby Kościół złagodził lub przynajmniej uprościł swoje procedury odnośnie do orzekania o nieważności małżeństwa, tak jak to ma miejsce np. w Cerkwi prawosławnej. Można nawet spotkać się z opinią, że w gruncie rzeczy w praktyce „rozwody” udzielane w Cerkwi prawosławnej i stwierdzenia nieważności małżeństwa orzekane przez sądy biskupie w Kościele katolickim to akty bardzo sobie bliskie, pomimo że inaczej się nazywają i inaczej się je uzasadnia od strony teologicznej.
„Prawie ciągle był Bogiem zajęty” – mówił 20 września 1895 roku na Wawelu nad grobem abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego ks. Józef Pelczar, profesor UJ, późniejszy biskup przemyski. W 1921 roku trumnę z ciałem Felińskiego przeniesiono do katedry św. Jana w Warszawie, gdzie po 16 miesiącach sprawowania urzędu metropolity w latach 1862-1863 został przez cara Aleksandra II skazany na banicję. Jego późniejszy następca, Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, wielokrotnie powtarzał warszawiakom: „Zejdźcie do podziemi [katedry], tam leży człowiek, o którym mówiono, że przegrał, a to jest zwycięzca”.
„Ludzie Boga” Xaviera Beauvois – zdobywca Grand Prix i Nagrody Jury Ekumenicznego na ostatnim festiwalu w Cannes, francuski kandydat do Oscara – to film absolutnie wyjątkowy. Bardzo mocny, a jednocześnie skromny. To dziejąca się współcześnie opowieść o męczeństwie. Reguła św. Benedykta, według której żyją trapiści, nakazuje mnichom praktykowanie gościnności i szczodrości. Na pierwszym miejscu stawia pracę fizyczną i budowanie więzi z sąsiadami. Zabrania nawracać, każe nawet powstrzymywać się od głoszenia kazań! Te zalecenia św. Benedykta realizują mnisi z Tibhirine.
Dzieci dorastają coraz wcześniej, a dojrzewają coraz później. W wieku dziesięciu lat ubierają się jak dorośli, organizują imprezy i dzielą kłopoty swoich rodziców. W Stanach Zjednoczonych nazywa się je kids growing older younger (coraz młodsze dzieci, które coraz wcześniej stają się "stare"). Co się stało z ich dzieciństwem? Jak pomóc im przeżyć bezcenne lata dzieciństwa?
Gdy prosimy o dary Ducha Świętego – nie ma innego sposobu, aby ocenić, co się dostało, jak tylko sprawdzenie tego w praktyce. Odkrywając powołanie do życia w rodzinie – lepiej podjąć bardzo konkretne kroki w poszukiwaniu swojej drugiej połowy, niż biernie czekać, aż sama się znajdzie. Aktywność w czekaniu sprawia, że mamy kontrolę nad swoim życiem, mamy wybór między wieloma wariantami, a nie bierzemy tego, co pierwsze z brzegu (bo więcej okazji podczas siedzenia na kanapie może się nie trafić). Bierność rodzi w nas wiele negatywnych odczuć – to powód do frustracji, niskiej samooceny, wreszcie pretensji do Boga.
Nawrócenie nie daje korzyści, jest bardzo wymagające, bo trzeba przezwyciężyć przenikający dziś wszystko konformizm i polityczną poprawność; może sprawić, że wszyscy obrócą się przeciw człowiekowi. Co więcej, nawrócenie polega też na tym, że człowiek zaczyna w nowy sposób patrzeć na świat i jego sprawy. A więc musi odrzucić widzenie rzeczy, które przejął i którego się nauczył.
Powołanie – kiedy słyszymy to słowo wówczas pierwsze skojarzenia kierujemy w stronę kapłanów, zakonników, zakonnic, potem dopiero myślimy o lekarzach i nauczycielach. Choć takie pojmowanie słowa powołanie jest wielkim zubożeniem jego treści, to jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że niesie ono w sobie pewną ważną prawdę – źródeł powołania trzeba szukać poza człowiekiem, w Bogu. Powołanie jest pojęciem głęboko religijnym i dlatego jego istotę można zrozumieć tylko w relacji do Boga. Bóg wszystko czyni z miłości.
Upomnienie braterskie jest jednym z najtrudniejszych zadań ucznia Chrystusa. Być może nawet — jeśli wierzyć świętym — jest zadaniem najtrudniejszym. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus powiedziała wprost: „Co mnie najwięcej kosztuje, to zwracanie uwagi na błędy [...]. Wolałabym sama być tysiąc razy upomniana, niż upominać innych” (Rps C, 23r).
Wnikliwi obserwatorzy świata notują, że dzisiaj wielkim zagrożeniem dla człowieka jest pokusa nicości i nuda, które ciągną ku rozpaczy. Niektórzy wprost mówią o cichej rozpaczy jako kondycji współczesnego człowieka.
Mnóstwo czynów, słów, traktatów tworzyło to, co nazywamy "rozumnym sercem" Europy. Owe prądy i zjawiska podlegały nieustannym starciom, kwitły, przekwitały, ulegały transformacjom, ale te, które zakorzeniły się na trwałe, stanowią o dziedzictwie Europy. Jak okiełznać namiętności, które zawsze targały naszym kontynentem?...