logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Paweł Zybura OP
Dlaczego dzieci biegają w kościele
List
 


Są jednak pojęcia, których pominąć nie sposób, np. „transsubstancjacja". Słowo to pochodzi z języka łacińskiego i oznacza przeistoczenie substancji chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa podczas Mszy. W czasie mojej nieobecności w Krakowie brat Mateusz postawił sobie za punkt honoru przybliżenie dzieciom tej trudnej materii. Zapytałem, jak sobie z tym poradził. Odpowiedział: „W trudnych przypadkach wierze wychodzi naprzeciw tajemnica". Mówił w swoim kazaniu wiele na temat tajemnicy spotkania Boga z człowiekiem, o tym, że jest ono zawsze bardzo indywidualne; Jezus przychodzi w białym opłatku do serca i tam zamieszkuje jak w domu. Szuka takiego sposobu, aby przyjść do każdego człowieka i szuka takiej postaci, która zapewni mu niewidzialność i „łatwość w transporcie". Powiedział mi, że szczególnie ten drugi argument wydał się dzieciom bardzo przekonujący. Skuteczność i tajemnica! O cóż więcej chodzi?!
 
Skąd wziął się Bóg
 
Aby człowiek, także ten zupełnie mały, mógł odpowiedzieć Bogu na Jego miłość, musi najpierw dowiedzieć się, kim w ogóle Bóg jest i co Mu zawdzięczamy. Święty Paweł w Liście do Rzymian pisze: Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest Słowo Chrystusa (10, 17). W innym tłumaczeniu tego fragmentu Pisma Świętego czytamy: słuchanie natomiast ma miejsce dzięki Słowu Chrystusa. Przypominają mi się słowa dziewięcioletniej Marty, która bardzo trafnie wyjaśniła fragment prologu do Ewangelii św. Jana: „Tatuś też kiedyś powiedział mamusi, żeby trochę poczekała i będą mieli dzidziusia – mojego brata Jasia. Dał jej obietnicę, mama się trochę pomęczyła i Jasiu się urodził". Muszę przyznać, że to jedna z najlepszych egzegez perykopy o Słowie, jaką kiedykolwiek słyszałem. Pokazuje bowiem Jezusa, Jego wcielenie, jako skutek obietnicy Ojca i wydarzenie, na które z niecierpliwością i wielką miłością się czeka.
 
W mówieniu o Panu Bogu nie można iść na łatwiznę, nie można mówić: „To bardzo trudne zagadnienie, i tak go nie zrozumiesz, musisz uwierzyć na słowo". Trzeba wyobraźni, ale to jeszcze nie wszystko. Można mieć bowiem bujną wyobraźnię i z wielką pasją opowiadać dzieciom bajki. Głosząc Dobrą Nowinę, trzeba trzymać się prawdy. Dbałość o doktrynę wiary jest gwarancją prawidłowo ukształtowanych przekonań religijnych czy sumienia. Niech wasza mowa będzie: „Tak, tak; nie, nie". A co nadto jest, od złego pochodzi (Mt 5, 33-37).
 
Powinniśmy się czuć bardzo odpowiedzialni za wiarę małych chrześcijan. Dzieci nie wstaną i nie powiedzą: „ksiądz nam bzdury opowiada", „katechizm mówi inaczej". Błąd „przy pracy" kaznodziei może skutkować fałszywym obrazem Boga.
 
Raz zdarzyła mi się dogmatyczna wpadka. W uroczystość Trójcy Świętej postanowiłem przedstawić dzieciom w jakiś naoczny sposób naszą największą tajemnicę wiary. Jeden z mnichów egipskich dla zilustrowania relacji w Trójcy Świętej posłużył się obrazem wody. Przykład ten bardzo mi się spodobał. Zdecydowałem się „wytłumaczyć" dzieciom dogmat, posługując się eksperymentem. Dziś myślę o tym z zażenowaniem. Mea culpa! Zamroziłem w lodówce trochę wody, tak by otrzymać kostki lodu, przyniosłem naczynie z wodą i czajnik elektryczny. Trzy stany skupienia tej samej wody miały odpowiadać trzem Bożym Osobom. Byłem z siebie dumny. Zaaferowany oryginalnym pomysłem nie spostrzegłem, że wciskam dzieciom herezję.
 
Dobrze, że czujność moich braci pozwoliła mi jakoś ten przykład odkręcić.
 
Jak narysować Pana Boga?
 
Dbanie o wiarygodność przekazu nie może skończyć się nudą. Pana Boga można przecież narysować kolorowymi kredkami! Na tym polu dzieci czują się wyśmienicie. Szybko zauważyłem, że same sobie głoszą nawzajem kazania, korzystając z umiejętności plastycznych. Jeśli tylko się im to umożliwi, bardzo chętnie przedstawiają na rysunkach Boga Ojca z długą siwą brodą i żółtym kółkiem nimbu nad głową. Rysują też Jezusa przybitego do krzyża, o bardzo długich rękach i nogach, tłumacząc, że, to ze względu na tortury, którym go poddano. Malują Ducha Świętego jako gołębicę, czasem dodają jej kilka kolorowych piór. Czasem na ich pracach obok świętych osób pojawiają się rodzice, dziadkowie, przyjaciele, czasem czołg, samochód albo latawiec… Rysunki są bardzo różne. jednak chętnie komentują efekt swojej twórczości. W ten sposób głoszą Ewangelię, tak jak najlepiej potrafią.
 
Dziecięcy obraz Boga to temat na doktorat lub habilitację. Dzieci myślą obrazami: najpierw Bóg Ojciec będzie starcem z długą siwą brodą, istotą z krwi i kości, potem zostanie porównany do konkretnych osób w rodzinie – do dziadka lub taty, by w końcu nabrać cech uniwersalnych. Nikogo nie powinny więc dziwić pytania dzieci: „Czy Pan Bóg mieszka w pałacu?", „Czy lubi szarlotkę?" albo „Czy korzysta z Internetu?".
 
Mądry kaznodzieja musi wiedzieć, jak postępować z maluchami. Wykorzysta prostą opowieść, przykład zaczerpnięty z życia codziennego, nie dopuści, by dzieci stały w tłumie i oglądały plecy dorosłych. Sam pamiętam, że w dzieciństwie z nudów siadałem na butach mojego taty i podziwiałem wzór posadzki w kościele. Zaangażowanie w akcję liturgiczną lub wręczenie do ręki kredki i kartki papieru bywa najlepszym sposobem ewangelizacji najmłodszych. Czyny bardziej przemawiają niż słowa.
 
A co z rodzicami?
 
Pozostała kwestia, której pominąć nie można: zarzut infantylizacji liturgii. Spotkałem się z różnymi opiniami. Wielu osobom dorosłym, uczestniczącym w liturgii Słowa w kapitularzu, sposób mówienia o Panu Bogu językiem ich pociech zupełnie nie przeszkadza. Pamiętam słowa jednej z mam, które przyjąłem jako komplement: „Brat mówi prosto, nie musimy tego drugi raz tłumaczyć". Inni kategorycznie twierdzą, że używanie w liturgii środków teatralnych, plastycznych czy multimedialnych jest poważnym naruszeniem zasad, a obecność rodziców na liturgii dla dzieci powoduje ich duchowy regres. Myślę, że największe prawo do oceny tego zjawiska powinni mieć sami zainteresowani.
 
Na pewno nie wolno rezygnować z integralnych elementów Mszy Świętej, po to żeby się bawić. Nawet najbardziej atrakcyjne kazanie same w sobie nie stanowi całej liturgii. Nie może rugować któregoś z czytań lub modlitwy wiernych. Takie elementy liturgii, jak procesje, aspersja czy wspólna modlitwa w intencjach Kościoła cieszą się wśród dzieci dużym zainteresowaniem.
 
„Dwunastkowa" Liturgia Słowa w kapitularzu stanowi jedno z liturgią, która dokonuje się w tym samym czasie w bazylice. To ta sama Eucharystia, powiązana procesją dzieci do ołtarza w czasie ofiarowania. Dlatego też najlepszym określeniem na nią jest „Msza rodzinna". Nie tylko łączy ona kolejne pokolenia wiernych, ale również sprawia, że wspólnota gromadząca się czasie jej sprawowania w kościele wypełnia słowa Jezusa, wypowiedziane wobec dorosłych uczniów: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie (Mk10,6).
 
Jak mówić dzieciom o Bogu? Mądrze i ciekawie, tak aby teologiczny język dorosłych nie przesłonił im świętości, która do nich przychodzi. Dzieci mają doświadczyć Boga zarówno jako Misterium, jako troskliwego Ojca, jak również jako wiernego Przyjaciela. A czy my, dorośli, nie oczekujemy od naszych kaznodziejów, rekolekcjonistów i wykładowców mówienia o Bogu w taki sposób, aby nasza wiara rosła jak ewangeliczne ziarnko gorczycy? Przecież nie lubimy nudzić się w kościele.
 
Paweł Zybura OP   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
ks. Tomasz Opaliński

Dni Triduum Paschalnego, począwszy od Wielkiego Czwartku, traktujemy raczej jako dni „przygotowania” do świąt: trzeba przecież wszystko posprzątać, nagotować, napiec, pomalować jajka, żeby były gotowe na wielkanocny stół. Tymczasem… kiedy my zaczynamy „świętować”, to święty czas, w którym w liturgii dzieje się to, co najważniejsze, właśnie zbliża się już do końca…

 
Anna Błasiak

Zarówno nagrody, jaki i kary stanowiące konsekwencję niewłaściwego postępowania, odgrywają istotną rolę w kształtowaniu charakteru młodego człowieka. Nie istnieje złoty środek, recepta na ich stosowanie w wychowaniu, każde bowiem dziecko jest niepowtarzalne i wymaga indywidualnego traktowania. Współcześnie dyskutuje się nad zasadnością stosowania kar w wychowaniu. Rodzi się wówczas pytanie o skuteczność wychowania.

 
Zbigniew Nosowski

Wiara zadomowionych koncentruje się wokół stabilnej świątyni, wiara poszukiwaczy jest wiarą pielgrzyma. Kościół w Polsce powinien przeorientować duszpasterskie priorytety – aby służyć już nie tylko zadomowionym, lecz także by szukać z szukającymi. Jest taka historia na samym początku Ewangelii św. Marka. Jezus naucza w Kafarnaum, zbiegają się do Niego tłumy, przynoszą Mu licznych chorych i opętanych. On zaś ich uzdrawia i wyrzuca złe duchy.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS