logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tomasz Rak
Dobra wola
Obecni
 


Doświadczyć drugiego

Niepodobna nie zadawać sobie pytania: jakie są motywy ludzkiego działania i jak ma się do tego ich dobra wola? Można z całą pewnością stwierdzić, że nie ma ludzi całkowicie złej woli, nie ma ludzi, którzy chcieliby absolutnie zła, ponieważ nawet czyniąc zło widzą i szukają w nim jakiegoś dobra dla siebie. Nie można mówić przecież o demonicznych ludziach, gdyż to w jakimś stopniu wykluczałoby ich dobrą wolę i wolną wolę każdego człowieka w ogóle. A ten nigdy nie jest jej pozbawiony i być pozbawiony nie może przez żadne okoliczności. Zgodzić należałoby się za ks. Tischnerem, że człowiek może bytować w demonicznym świecie, może doświadczać demonicznego zła, ale sam nigdy takowym demonem się nie stanie.

Powstają naglące pytania: W jaki sposób pomóc człowiekowi, który czyni zło? Jak w takim ratowaniu go z tej niezwykle tragicznej sytuacji uratować samego siebie? Bo – jak stwierdziliśmy już – owo „trzeba” jest ratunkiem dla mnie samego; ratuję siebie, przez pomoc drugiemu, od wyrzutów sumienia. Przecież ja także wołam i mimo tego, że poniosłem klęskę „lecząc” drugiego, przegrałem, ale mam czyste sumienie.

Zadaniem etyki dobrej woli jest wyniesienie się ponad spektrum patrzenia w kategoriach przyczyny i skutku. Bowiem takie rozumienie zawsze będzie w pewnym sensie prowadzić do potępienia człowieka. Etyka niezakorzeniona w dobrej woli jest tylko czczym odgrywaniem etyki, jest sztucznym i błędnym przekreślaniem drugiego w jego dobrej woli. Jakże zatem – co narzuca nam się bez wątpienia – można nie okazać dobrej woli drugiemu, który przecież również wychodzi do mnie z dobrą wolą; wreszcie, co jest imperatywem: nie można pozwolić wyciągnąć się z woli bycia dobrym. Co bowiem daje mi bycie dobrym? Zauważamy, że dzięki temu stajemy z czystym sumieniem wobec drugiego, a przez to otrzymujemy skutek niezbywalny, jakim jest wolność.

Wolność jest sposobem istnienia dobra

Bo to właśnie wolność jest sposobem istnienia dobra. Jednakże w byciu dobrym winniśmy kierować się cnotą roztropności, bo ona jest w stanie powiedzieć nam, dokąd dojść, jakie działanie podjąć, by móc uratować drugiego, by uratować siebie. Nie można zatem zamykać się za chińskim murem, zamykać się w sobie – jak twierdził Ferdynand Ebner. W spotkaniu z drugim otwiera się horyzont etyczny, niestety, kiedy przestaję dostrzegać dobrą wolę drugiego – na zasadzie zwrotnej – on może zacząć dostrzegać złą wolę we mnie. Zatem jestem odpowiedzialny za drugiego pod tym względem. Powraca znowu problem spotykania ludzi – monad, którzy nie spotykają mnie, a może tylko swoje o mnie wyobrażenie i niestety wyrażają swoje mną rozczarowanie, a nawet wykazują niechęć. Otóż odpowiedź zdaje się być prosta: Należy starać się rozumieć dobrą wolę drugiego, nawet, jeśli jawi nam się ona jako zła wola. Tak też czyniła Edyta Stein, już jako s. Benedykta. Starała się rozumieć, dlaczego działania ludzi są takie a nie inne, w czym przejawia się ich dobra wola. Tutaj mocnym fundamentem takiego rozumienia drugiego jest tylko głębokie współmyślenie z Bogiem, głęboka z Nim więź, która owocuje dojrzałością.

Czy jednak w klarowaniu się świata wartości „ja” i „ty” wystarczy (bo przecież nie można w takich relacjach przezwyciężyć subiektywizmu) czy nie trzeba – jak twierdzi Emmanuel Lévinas. – trzeciego? Wydaje się faktem oczywistym, że do nieobłudnej prawdy zawsze potrzebny jest trzeci. Owe wartości zawsze mieć będą wymiar egzystencjalny i dialogiczny, muszą i istnieją w doświadczeniu. Zawsze zatem należy ukazywać racjonalność i podstawę normy etycznej, a nie samą tylko normę. Norma musi odzwierciedlać nasze bycie sobą. By obudzić w sobie pragnienie bycia sobą, należy ukazać wartości i dobro jako piękno i przez to go pociągnąć, bo piękno pociąga. Jest obowiązkiem wyzwalać w drugim wrażliwość na piękno, a przez to uznać go za mogącego dostrzec to piękno. Bowiem wierzyć w drugiego, to wierzyć w siebie. To drugi człowiek jest wartością, której należy bronić i poświęcić dla niego inne wartości – łącznie ze swoim życiem.

Nie pragnę tu mówić o wyidealizowanym obrazie etyki czy też utopii. Trzeba wejść w życie człowieka, gdzie nie wystarczy tylko norma etyczna, ale gdzie urzeczywistniać należy wartości. Według Arystotelesa, potrzeba sztuki tego, co możliwe i eliminowania tego, co niemożliwe. Na początku Etyki nikomachejskiej czytamy fragment, w którym mowa o tym, co należy wybrać i najzwyczajniej w świecie wytrzymać. Zawsze bowiem będziemy płacić cenę za swoje wybory, gdyż życie według wartości nie może się obyć bez rezygnacji z czegoś. Krótko mówiąc, trzeba nam zmysłu rzeczywistości, który odnosi się do „tu” i „teraz”, umożliwia nam on określić to, co człowiek może zrobić, a czego nie może.

 
Zobacz także
Mariusz Tabaczek OP

Aby poznać i zrozumieć sens nabożeństwa Drogi Krzyżowej należy zacząć od refleksji nad tłem historycznym, w którym wykształciła się ta, powszechnie znana dziś, forma pobożności. Próba ogólnego spojrzenia na historię chrześcijaństwa prowadzi do wniosku, że pobożność chrześcijan zmieniała się w ciągu wieków wraz z rozwojem teologii oraz przemianami kulturalnymi i społecznymi.

 
Grzegorz Kasjaniuk
Dzisiaj w muzyce rozrywkowej „miłość” została skomercjalizowana i poddana wszelkim możliwym przeróbkom. „Miłość” kojarzy się z seksem, a nie z uczuciem pochodzącym jako dar od Boga. „Miłość” kojarzy się także z sukcesem, młodością, pieniądzem, jako „miłość” własna – wystąpienie przeciw przykazaniu miłości Boga i bliźniego. „Miłość” będąca gloryfikacją egoizmu, promocją wcielania w życie marzeń i planów w kontekście tylko własnego rozwoju. 
 
Błażej Strzechmiński OFMCap

Ani epidemia hiszpanki, która dotknęła Włochy, nie omijając nawet Ojca Pio, ani plaga gąsienic, która dotarła do San Giovanni Rotondo, rujnując zbiory migdałów, nie odebrały Stygmatykowi wiary w Opatrzność Bożą. Odwołując się do Boga, który jest Panem historii i całego stworzenia, wierzył w moc Jego łaski, czyniącej cuda. Poważny wirus grypy pandemicznej, zwanej hiszpanką, który pojawił się w 1918 roku i w krótkim czasie rozprzestrzenił się po całym świecie, pod pewnymi względami był podobny do dzisiejszej epidemii koronawirusa. Ze względu na jego początkowo niską śmiertelność nie zaalarmowano we właściwy sposób opinii publicznej.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS