logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Zagrodzki CSsR
Duszpasterstwo młodzieży ”trudnej”
Kwartalnik Homo Dei
 


Czeski filozof ks. Tomasz Halik zauważył, że niektórzy księża, nie rozumiejąc przemian dokonujących się w święcie, z lęku przed czymś nowym uciekają się do obrony tradycji i języka Kościoła, który dotychczas byt zrozumiały. Czy o ten problem chodzi?

Nie znam tej wypowiedzi, ale jest coś na rzeczy, leżeli nie znam języka młodych ludzi, to do nich nie pójdę, bo się nie zrozumiemy. Jeśli ja do nich nie pójdę, to oni mnie odrzucą i nie będą słuchać. Wtedy i ja się zaczynam od nich oddalać. To jest sprzężenie zwrotne. Trzeba więc stawiać sobie to pytanie: czy w naszym myśleniu my, duszpasterze młodzieży, żyjąc w swoim zamkniętym świetnie, nie zaczynamy się oddalać od młodzieży z obawy przed brakiem zrozumienia?

Ale rodzi się też i inne pytanie: o drzwi kościoła. Czy one mają oddzielać dwa różne światy, czy mają je łączyć? Jeśli drzwi kościoła przestaną dzielić dwa różne światy, wówczas grozi nam, że świat laicki wedrze się do środka i zdominuje świat religijny. Czyli grozi nam, że wchodząc do kościoła, znajdziemy się dokładnie w tym samym świecie, z którego przyszliśmy, a chyba nie o to chodzi? Czy wchodząc przez drzwi kościoła do środka, nie oczekuję jednak doświadczenia sacrum, które jest inne od świata świeckiego, po to by inaczej spojrzeć na swoje życie w świecie?

Owszem, laicyzacja chrześcijaństwa jest pewnym zagrożeniem. Spójrzmy jednak na pierwotne chrześcijaństwo. Czy tam były jakieś dwa różne światy? Czy tam były wydzielone przestrzenie świątyń? Pierwsi chrześcijanie żyli w rzeczywistości świata, pozostając świadkami Niewidzialnego. Chociaż nie jesteśmy z tego świata, ale w nim żyjemy. To znaczy, że nie możemy sobie pozwolić na to, żeby żyć poza realnym światem. Świętość jest twardym chodzeniem po ziemi. Jeśli świat wiary nie będzie przenikał w świat pozareligijny, a to się dzieje m.in. poprzez kulturę, wówczas chrześcijaństwo straci coś niezwykle ważnego ze swojej istoty. Nie możemy przeżywać Kościoła jako "oblężonej twierdzy". Mamy przykład Kościoła w Holandii, który jako castellum walczył z protestantyzmem. Jeden z kapłanów pracujących obecnie w Holandii powiedział mi, że kiedy przyszedł dekret o ekumenizmie Soboru Watykańskiego U, księża nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Nie zdołali zrozumieć, że przyszła nowa rzeczywistość.

Myślę, że każde pokolenie kapłanów musi ciągle od nowa uczyć się żyć w nieustannie zmieniającym się świecie. Ta nauka nie zawsze przychodzi łatwo. W Polsce przez wiele dziesiątków lat Kościół się zmaga! z komunistycznym systemem totalitarnym. Ta walka zjednoczyła przy świątyni wielu ludzi. Dzisiaj okazuje się, że nie zawsze do tej świątyni prowadziła wiara. Czy nauczyliśmy się już w nowy sposób wychodzić do nowego świata, jaki powstał w Polsce po 1989 roku? Jeśli nie, to będziemy tylko bronić tradycji. Czy wobec tego przekazujemy dzisiaj żywą wiarę, czy tradycję religijną? Czy potrafimy wydobywać z orędzia chrześcijańskiego propozycję, która będzie realnie zmieniać życie młodych ludzi? Pytanie to w sposób szczególny powinni stawiać sobie duszpasterze młodzieży.

Już Ojciec wyjaśniał: trzeba odpowiadać Ewangelią na potrzeby młodych. Ponadto potrzebne jest świadectwo życia, czyli autentyzm życia...

Przyjmuję tę tezę: potrzebny jest autentyzm. Ale autentyzm sam w sobie nie wystarczy. Kameduli są przecież autentyczni. Trwa u nich modlitwa, która należy do ich charyzmatu, i jest ona bardzo potrzebna światu. Ale czy oni swoim autentyzmem przyciągają młodzież do Chrystusa? Temu świadectwu musi jednak towarzyszyć coś więcej: "pas transmisyjny", czyli sposób na to, aby ten autentyzm pokazać, by innych nim pociągnąć. Sam autentyzm to za mało.

Nasuwa mi się taki obraz, że my niekiedy przyjeżdżamy do willowej dzielnicy, w której mieszkają nasi uczniowie. Oni zajadają kawior i inne bardzo wyszukane potrawy, oczywiście przegryzają je chipsami i snickersami, a my przyjeżdżamy z kuchnią połową i przywozimy im grochówkę. To prawda, nasza grochówka jest dobra, treściwa, i wiemy, że organizm każdego człowieka jej potrzebuje. Ale jak mamy ich przekonać, że człowiek nie będzie mógł normalnie funkcjonować, jeśli jego zasadniczym pokarmem będą chipsy i kawior? Oni wolą fastfoody. Otóż problem nie polega na tym, że my nie mamy dobrego jedzenia, bo mamy grochówkę, ale często my tej grochówki nie umiemy pokazać w taki sposób, żeby oni wyciągnęli po nią rękę. Jeden z reżyserów podczas zajęć z kandydatami na kamerzystów postawił takie zadanie: "Pokaż mi to krzesło kamerą tak, aby ono zaczęło nas fascynować i inspirować". Okazuje się, że najprostsze krzesło można przedstawić w taki sposób, że stanie się ono czymś niezwykłym. Jak to zrobić? - właśnie nad tym trzeba się zastanawiać, bo z tym mamy problem!

A może jednak problem tkwi także w młodzieży? Czy w młodych ludziach nie tkwią pewne utrwalone stereotypy, które utrudniają bądź uniemożliwiają im nawiązanie więzi z duszpasterzem?

Musimy sobie powiedzieć jasno: nam, kapłanom, dzisiaj będzie bardzo trudno docierać do młodzieży z powodu medialnej kampanii wymierzonej przeciwko Kościołowi. Widzę to i przeraża mnie, że w mediach kształtuje się bardzo negatywny obraz Kościoła i księży. W czasie studiów dziennikarskich dowiedziałem się, że do PAP codziennie przychodzi tysiące informacji z całego świata. Dlaczego zatem informacja o tym, że jakiś zakonnik został złapany na ściąganiu z internetu obrazów pornograficznych, jest podawana na portalu internetowym jako druga wiadomość dnia zaraz po ważnym wydarzeniu w Stanach Zjednoczonych? To nie dzieje się automatycznie: ktoś jest odpowiedzialny za to, że ta informacja w takim miejscu się znalazła. Na najbardziej znanych portalach internetowych podobne wiadomości często pojawiają się na czołowych miejscach. Dość często można spotkać informacje dotyczące np. Radia Maryja, które przedstawiają rzeczywistość religijną w sposób karykaturalny. Tak właśnie jest kształtowany obraz kapłana i zakonnika w oczach młodych ludzi. Dlatego nie możemy się dziwić, że przy' pierwszych spotkaniach z młodzieżą jesteśmy traktowani jako "wypefumowani żelusie". Na krakowskich Plantach miałem kiedyś taką sytuację: kiedy podszedłem do znajomej dziewczyny z domu dziecka i zapytałem, jak się czuje, chłopak, który koło niej stał zrobił cztery kroki do tyłu i patrzył na nas z daleka. Wtedy ona mi wyjaśniła, że on z takimi jak ja nie rozmawia. Kiedy odszedłem, on natychmiast do niej podszedł.
 
Zobacz także
Cezary Sękalski

Osoby zranione, gdy uświadomią sobie, że same sobie nie radzą z powodu zranień wyniesionych z dzieciństwa, bardzo często zastanawiają się nad tym, czy mogą wyjść ze swoich problemów. Myślę, że gdyby nie jakaś szczypta nadziei, nigdy nie zgłosiłyby się do gabinetu psychologicznego. Ich problemem jest nie tyle brak nadziei, ile samo zranienie i to, co ja nazywam pamięcią emocjonalną. 

 

Z ojcem Mateuszem Hincem OFMCap, wykładowcą psychologii i psychoterapeutą, rozmawia Cezary Sękalski

 
Krzysztof Osuch SJ

Milczenie Jezusa wobec złorzeczących Mu i prowokujących Go nie było milczeniem obrażonego Króla ani też milczeniem kogoś radykalnie niemocnego i pokonanego. Było to milczenie kogoś, kto po prostu nie jest z tego świata; Kogoś, kto całym sobą okazuje, że i Jemu, i nam wszystkim potrzeba iść dalej. Gdy Eucharystię nazywamy Paschą, czy Pamiątką Paschy Pana, to mamy na myśli właśnie to wielkie Przejście – przez bramę śmierci do Pełni Życia w Bogu. Nasz Król, i Ten z Krzyża, i Ten z Apokalipsy, naprawdę nie jest z tego świata!

 
ks. Jacek Stefański

Czy dlaczego w scenie ofiarowania Pana Jezusa w świątyni nie ma już kapłana Starego Przymierza? Dziecię wprowadzone przez Józefa do świątyni jest Kapłanem na wieki. Podobnie jak św. Józef bierze na siebie rolę nowego Mojżesza w miejsce Syna Bożego ze względu na wczesny wiek Zbawiciela, udając się do Egiptu i wracając stamtąd do ziemi Izraela, tak też w świątyni jerozolimskiej opiekun Zbawiciela przyjmuje rolę kapłana. Ofiaruje jednak nie chleb i wino – jak Melchizedek – lecz samego Syna Bożego w dowód Jego przynależności do Boga Ojca.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS