logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rafał Ziemkiewicz
Dwór i czworaki - polski folwark
Zeszyty Karmelitańskie
 



 Nie mieliśmy okazji we właściwym czasie zerwać mentalnie z nawykami feudalizmu i wytworzyć mechanizmów społeczeństwa nowoczesnego. W efekcie tkwimy w podziale na dwór i folwarczne czworaki.
„Jako naród my som dobre, jako społeczeństwo złe”, filozofował bohater piosenki popularnego w czasach mojej młodości barda. Słyszeliśmy to wielokrotnie, od rozmaitych autorytetów, przy różnych okazjach - Polacy są źle zorganizowani, Polacy słabo odczuwają więzi społeczne, Polakom brak ducha wspólnoty. Czy to prawda? W wielkim stopniu. Problem w tym, że się do tej prawdy przyzwyczailiśmy, tak jak człowiek przyzwyczaja się do niedostatków swej urody, i nie bardzo chce nam się zastanawiać, skąd te problemy z byciem społecznością, ani tym bardziej - jak się z nimi uporać.
 
Ukradzione stulecie
 
Łatwo wskazać uwarunkowanie historyczne - Polakom po prostu ukradziono wiek XIX. Podczas gdy narody zachodniej Europy przerabiały lekcję utylitaryzmu i przekonywały się na własnej skórze, że łącząc siły można uzyskać więcej, niż działając w pojedynkę, my walczyliśmy z zaborcami albo z nimi kolaborowaliśmy. Kiedy zachodnia Europa i Ameryka wytwarzały w bólach nową umowę społeczną, stosowną dla czasów industrialnych, naszym głównym dylematem było - jak to ujął znany eseista - „bić się czy nie bić”. Konieczność kooperacji dla wspólnego dobra ustąpiła konieczności kooperacji przeciwko wrogowi - tu tkwi geneza tej łatwej do zauważenia polskiej specyfiki, iż dużo lepiej potrafimy się zjednoczyć przeciwko, niż za.
 
Tym samym nie mieliśmy okazji we właściwym czasie zerwać mentalnie z nawykami feudalizmu i wytworzyć mechanizmów społeczeństwa nowoczesnego. A potem było już za późno. W efekcie tkwimy w podziale na dwór i folwarczne czworaki. Możemy go różnie nazywać, zależnie od tego, na jakim akurat przykładzie podział ten obserwujemy, ale generalnie taka jest istota sprawy: Polska stale pęknięta jest na dwór i folwark. Mieszkańcy dworu patrzą na fornali z wyższością, ale i z pewnym lękiem. Fornale patrzą na dwór z zawiścią, ale i z oczekiwaniem opieki. Dla jednych i drugich paternalizm jest rzeczą najoczywistszą pod słońcem. Dziedzic i fornal mają względem siebie określone obowiązki, z których wywiązują się lepiej albo gorzej. Ale są z innej gliny i jeśli nawet się bratają, to po to, by szybko stwierdzić z rozgoryczeniem, że była to tylko szopka, mówiąc Wyspiańskim - „podła maska, farbiona jak do obrazka”. Tak mniej więcej, jak okrzyczany „sojusz inteligentów z robotnikami” w czasie pierwszej „Solidarności”.
 
Taki właśnie sojusz stał się polskim marzeniem. Król z narodem, naród z królem, ze szlachtą polską polski lud i tak dalej. Zauważmy tę zasadniczą odmienność: narody zachodnioeuropejskie w tym ukradzionym Polsce stuleciu, przeżywając rewolucję przemysłową i urbanistyczną, po prostu unieważniły stare podziały społeczne. Ludzie, którzy przeszli do miast, weszli w nowe role społeczne i odkryli, że mając sprzeczne interesy, mają także wiele interesów wspólnych. Ten proces trwał długo i obfitował w kryzysy, ale ostatecznie zrodził społeczeństwo, dla którego system polityczny liberalnej demokracji połączony z systemem gospodarczym państwa opiekuńczego jest czymś naturalnym, oczywistym i jedynym możliwym. Oczywiście system ten podlega procesom rozkładu, które szczególnie ostro ujawniły się w ostatnim piętnastoleciu, ale jest to osobny problem, którym się tutaj zajmować nie będziemy.
 
Polski rozwój społeczny szedł inną drogą. Nie w kierunku przezwyciężenia starych podziałów poprzez wypracowanie umowy społecznej, ale w kierunku awansu ludu i dołączenia go do szlachty. Bo oczywiście ów „cud” jedności nie miał polegać na przejęciu przez panów cech pańszczyźnianych, ale na podniesieniu plebsu do godności szlachty. Poprzez wspólną z panami walkę narodowowyzwoleńczą – od kosynierów Kościuszki, po „Solidarność”. Ewentualnie poprzez pozytywistyczną pracę u podstaw, zanoszenie ludowi kaganka oświaty i inną żeromszczyznę. Naród polski rozwijał się poprzez dorastanie i przyjmowanie do godności Polaków kolejnych grup społecznych. Aż do drugiej wojny światowej i po niej.
 
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
o. Albert Wach OCD

Upomnienie braterskie jest jednym z najtrudniejszych zadań ucznia Chrystusa. Być może nawet — jeśli wierzyć świętym — jest zadaniem najtrudniejszym. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus powiedziała wprost: „Co mnie najwięcej kosztuje, to zwracanie uwagi na błędy [...]. Wolałabym sama być tysiąc razy upomniana, niż upominać innych” (Rps C, 23r).

 
o. Albert Wach OCD
Mówi się, że jedyną na świecie sprawiedliwością jest śmierć, bo jest ona nieunikniona dla wszystkich. To prawda. Ale jak w życiu są równi i równiejsi, tak bywa i po śmierci. A ile kosztuje życie? Pytanie wydaje się być naiwne. Życie człowieka jest bezcenne. Tak jest przynajmniej w teorii, bo w praktyce...
 
o. Albert Wach OCD
Podtrzymanie kogoś za rękę, wysłuchanie czasami więcej znaczy niż jakakolwiek tabletka czy zastrzyk. Cierpienie duchowe jest jednak bardziej dotkliwe. Jeżeli osoba cierpiąca fizycznie ma rodzinę, która ją wspiera i pomaga jej, a ona to widzi, to wtedy inaczej to znosi. Ale jeśli ktoś nie otrzymuje pomocy i troski od najbliższych, to cierpi duchowo. A takie cierpienie jest o wiele dotkliwsze.

O swojej pasji i powołaniu w powołaniu kl. Dariuszowi Trzebuniakowi opowiada s. Emilia Purc, która odkrywa przed nami tajniki swojej posługi pielęgniarskiej. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS