logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rafał Ziemkiewicz
Dwór i czworaki - polski folwark
Zeszyty Karmelitańskie
 


Krótko mówiąc - zamyka się kolejny cykl w trudnych stosunkach pomiędzy dworem a ludem. Po karnawale „Solidarności” i Okrągłego Stołu przychodzi znowu kac, rozczarowanie polską szopką i darcie szat, że chamy po raz kolejny zgubiły złoty róg. Rozgoryczeni reformatorzy i ich akolici produkują wypowiedzi o niedojrzałości Polaków, o antyelitarnych resentymentach społeczeństwa (zupełnie przy tym nie dostrzegając resentymentów własnych, antyegalitarnych) etc. Sporo w tych wypowiedziach obserwacji i stwierdzeń słusznych. Tylko że wszystko zatopione jest w ogólnej niemożności wszystkiego.
 
Tymczasem - wcale na ten pasztet nie byliśmy skazani. Nie takie problemy miały w swych dziejach różne społeczności i jakoś sobie z nimi poradziły. Stan rozdarcia i fakt, że większa część Polaków nie ma poczucia żadnego nadrzędnego wspólnego dobra to efekt błędu popełnionego przez architektów III RP.
 
Egoizm – jedyna droga do wspólnoty
 
Gdy słyszę lamenty nad plebejskością i antyelitarnością Polaków, które mają być dla nas obciążeniem nie do przezwyciężenia, staram się zwrócić uwagę na fakt, że dokładnie takie same cechy przejawia społeczeństwo największego światowego mocarstwa - Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Amerykanie przywykli gardzić swymi jajogłowymi i nienawidzić polityków jako grupy społecznej, amerykańskie elity przywykły gardzić religijnym i konserwatywnym „midwestem” (niektórzy mówią „jesuslandem”, i jest to nazwa pogardliwa) - i nic w tym nowego. Ba, mało kto pamięta dziś, że ta wzorcowa demokracja zbudowana została przez ludzi głęboko demokracji wrogich. Ojcowie Założyciele utożsamiali ją bowiem z rządami nieodpowiedzialnego motłochu i pisali konstytucję z myślą o zapobieżeniu im.
A mimo to Amerykanie są społeczeństwem fantastycznie prężnym, o niezwykłej zdolności organizowania się do rozmaitych akcji społecznych, z silną tradycją ofiarności na rzecz ogółu.
 
Ta różnica wynika z faktu, że Amerykanie, choć równie jak Polacy plebejscy i nieufni wobec elit, są społeczeństwem właścicieli, a nie fornali pracujących na cudzym. Uśmiecham się z politowaniem, ilekroć słyszę należące do żelaznego repertuaru krytyków kapitalizmu frazesy o premiowanym przez ten ustrój egoizmie. Otóż tak właśnie jest - Amerykanie temu zawdzięczają swe poczucie wspólnoty, że od pokoleń wychowywani są w egoizmie. Uczą się, że każdy musi sam odpowiadać za siebie. Za siebie i za swoją najbliższą rodzinę. Ale skoro tak sprawa wygląda, siłą rzeczy, automatycznie, przychodzi odpowiedzialność za najbliższe sąsiedztwo, za wspólnotę. A potem - za hrabstwo, stan, kraj. Właśnie dzięki temu w amerykańskim miasteczku sąsiedzi potrafią pomóc potrzebującym o wiele skuteczniej, nie mówiąc już o tym, że taniej, niż jakakolwiek odgórna pomoc społeczna. Fakt, że w 40-tysięcznym miasteczku zaangażowanych społeczników da się naliczyć „tylko” siedmiuset, miejscowy burmistrz przedstawiał mi jako powód do wstydu i troski.
 
Poczucie wspólnoty buduje się w USA od dołu - właśnie dlatego, że w ogólnie panującym egoizmie każdy musi odpowiadać za siebie. Człowiek, który za siebie nie odpowiada, nie przyjmie tym bardziej odpowiedzialności za innych.
Uparcie usiłuje się Polaków wtłoczyć w model europejski, stworzony na potrzeby innej zupełnie sytuacji. W efekcie demokracja zamieniła się w wydzieranie sobie przez polityków i stojące za nimi grupy społeczne kawałów czerwonego sukna rzeczpospolitej, w partyjne targowisko, na którym sprzedaje się zasoby kraju w zamian za głosy, bez myślenia o przyszłości. Mechanizmy wypracowane do wspierania sprawiedliwości w krajach umowy społecznej na folwarku zamieniły się - i było to nieuchronne - w mechanizmy wielkiego szabru.
 
To nie rokuje nadziei. Polacy po wszystkim, co ich spotkało, bardziej przypominają zawziętych, niespecjalnie ze sobą związanych osadników z Dzikiego Zachodu niż uładzone społeczeństwa europejskie. I najmądrzejsze, co możemy zrobić, to skorzystać z doświadczenia amerykańskiego. Zamienić pańszczyźnianych we właścicieli. Zmusić ich do odpowiedzialności za siebie i swoich najbliższych, zamiast wiecznego oglądania się na dziedzica. To niezbędny początek.
 
Mówiło się o tym - „Solidarność” właśnie na powszechnym uwłaszczeniu zbudować chciała porządek wolnej Polski. Niestety, ta koncepcja przegrała z uwłaszczeniem nomenklatury. Środowisko byłych doradców Wałęsy uznało, że uwłaszczona nomenklatura będzie gwarantem nie tylko spokojnego przebiegu transformacji, ale też jej demokratycznego charakteru - podczas gdy rzesze prostych Polaków uznane przez nią zostały za potencjalne zaplecze dla prawicowej, narodowo-katolickiej dyktatury, za zagrożenie dla przyszłości. I jako takie musiały zostać obezwładnione. Jak powiedzieć robotnikom, że przyjmujemy taki wariant reform, który dla nich oznaczać będzie utratę pracy, oszczędności i gwałtowny spadek poziomu życia? – pytały wtedy siebie samych elity. I same sobie odpowiadały: nic im nie mówić! I tak nie zrozumieją, że reformy trzeba przeprowadzić, więc im mniej będą wiedzieć, tym lepiej.
Dziś przedstawiciele środowiska, które tak właśnie zadecydowało, najgłośniej ujadają o „antyinteligenckich kompleksach” Polaków. Nie wydaje mi się, żeby mieli do tego moralne prawo.
 
Rafał Ziemkiewicz
   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
s. Jolanta Chodorska CSL
Wiek XIX, wiek kultu rozumu i rewolucji technicznej, był trudny dla Kościoła. Stał się czasem walki o stosunek człowieka do Boga, o ożywienie katolickiej pobożności, także maryjnej. Na ziemiach polskich od czasu rozbiorów Kościół działał w warunkach ucisku i coraz większych ograniczeń. Zakazana została działalność wszelkich stowarzyszeń i bractw religijnych. 
 
s. Jolanta Chodorska CSL
W centrum każdego piątku – a w szczególności Wielkiego Piątku – znajduje się Krzyż. Zgodnie ze starożytną tradycją w dniu upamiętniającym mękę i śmierć Chrystusa Kościół nie sprawuje Mszy Świętej. Miejsce eucharystycznej Ofiary zajmuje wtedy adoracja Krzyża. Adoracja Krzyża powinna przybierać także formy prywatne...
 
s. Jolanta Chodorska CSL
Każda historia miłości ma zawsze jakiś początek, ale nie każda kończy się wypowiedzeniem „tak” przy ołtarzu. Powodów jest mnóstwo... Narzeczeństwo jest czasem wyjątkowym, bo jest się jeszcze nie w małżeństwie, ale już od krok do niego...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS