logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dziękowali za ocalenie wiary i przetrwanie represji - kapłani przymusowo wcielani do wojska
 


Na Jasną Górę przybyli kapłani, wśród nich abp Juliusz Peta z Kazachstanu, którzy 50 lat temu, w okresie PRL-u jako alumni odbywali przymusową zasadniczą służbę w Ludowym Wojsku Polskim. Trafili do najbardziej znanej kleryckiej jednostki w Bartoszycach, tam gdzie służył też bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Dziękowali za ocalenie wiary i przetrwanie represji.

 

W latach 1959-80 przez Ludowe Wojsko Polskie przeszło ok.3 tys. kleryków, których wcielono przed rozpoczęciem nauki w seminarium, bądź w trakcie jej trwania. Utworzono do tego jednostki w Bartoszycach, Szczecinie i Brzegu nad Odrą. Największą liczbę kleryków powoływano z tych diecezji, w których biskupi stawiali najbardziej zdecydowany opór wobec komunistów.

 

Powołanie do służby wojskowej było dla nich próbą wiary i powołania. - Chcieli nas zlaicyzować, zdemoralizować i przestraszyć. Szydzono z Kościoła i kapłanów. W każdą niedzielę zamiast Mszy św. prowadzono nas do kina, gdzie sprowadzano kobiety z okolicznych zakładów i tak je sadzano, aby były obok nas - opowiadał ks. Henryk Małecki z Warszawy, ppor. Wojska Polskiego.

 

Zauważył, że tam były bardzo przemyślane metody łamania człowieka. - Wychodziliśmy też na poligon i wiele razy musieliśmy nieść naszych kolegów na tzw. pałatkach, czyli płaszczach wojskowych, bo byli tak wycieńczeni, że nie byli wstanie iść - mówił. Podkreślał, że dla nich bardzo ważna była duchowa pomoc, której doświadczali od bliskich. - Do Bartoszyc przyjeżdżał kard. Karol Wojtyła, biskupi, księża z seminarium, klerycy. Przywozili nam obrazki Matki Bożej, różańce i Pismo Św., abyśmy nie zapominali, o tym co najważniejsze - powiedział ks. Małecki.

 

Dodał, że w jednostce był z nimi ówczesny biskup płocki, który zawsze, gdy zabierano im to co święte mówił: „że mają być jak kowadło, w które wali młot, a ono nie pęka”. - My też nie ulegliśmy- zaznaczył.

 

Abp Tomasz Peta, obecnie metropolita Astany w Kazachstanie zauważył, że dla nich to ważny jubileusz, ponieważ 50 lat temu wyszli z wojska. - Byliśmy w Bartoszycach w latach 1970-72. Do Matki Bożej przyjechaliśmy podziękować za dwa lata trudnej służby, ale później, jak się okazało, błogosławionej. Teraz czerpiemy z tych trudów piękne owoce. Wierzyliśmy, że bronimy pięknej sprawy, trzymała nas przy życiu wspólna modlitwa, Eucharystia i solidarność - powiedział arcybiskup.

 

Podkreślił, że mimo tego, że modlitwa była zakazana, to tylko dzięki niej mogli przetrwać. - Wojsko miało tysiące sposobów jak nam dokuczyć, przez nogi do głowy. Organizowali spotkania ideologiczne, prelegenci przyjeżdżali aż z Warszawy, żeby wprowadzić dezinformację. Bardzo rzadko dostawaliśmy przepustki, ale jak już się udawało, to ksiądz posługujący w Kościele w Bartoszycach odprawiał nam Mszę św. i udzielał sakramentów, i ten wspólny cel, jakim była obrona wiary, dodawał nam sił - powiedział abp Peta.

 

- Wcielano nas do jednostek, aby jak najmniej alumnów skończyło seminarium. Służby nie spodziewały się naszej determinacji i wytrwałości. Czuliśmy obecność Matki Bożej. Jak wyszliśmy to przyjechaliśmy tutaj do Sanktuarium, aby podziękować Jej, za to, że z nami była i że mogliśmy przetrwać ten ciężki czas - powiedział ks. Jerzy Karbownik kustosz sanktuarium parafii Matki Bożej Ostrobramskiej w Skarżysku-Kamiennej.

 

Jednostka w Bartoszycach była określana mianem „największego seminarium duchownego w Polsce”. Już samo położenie jednostki w północno-wschodniej Polsce, w poniemieckich koszarach na obrzeżach miasta, dziesięć kilometrów od granicy sowieckiej, sprzyjało izolacji i celom władz Polski Ludowej. Tutaj swoją służbę odbywał też ks. Jerzy Popiełuszko. Popiełuszko tłumaczył kolegom, że najważniejsze jest, by zawsze trzymali się razem i nie dali się zastraszyć. Rozumiał, że jeśli tylko pozwolą się sterroryzować, łatwiej będzie później nimi manipulować.

 

Po tzw. odwilży 1956 r. komuniści zaostrzyli działania w celu ateizacji Polski. Jedną z pierwszych restrykcji było złamanie umowy między państwem a Kościołem z 1950 r. w sprawie poboru do wojska kleryków seminariów duchownych. Od czasu nowelizacji ustawy w 1959 r. o powszechnym obowiązku wojskowym do 1980 r. klerycy byli powoływani wybiórczo do dwuletniej służby wojskowej w celu obniżenia liczby powołań kapłańskich. Dezorganizowało to poważnie funkcjonowanie seminariów duchownych. W wojsku próbowano kleryków indoktrynować w duchu marksistowsko-leninowskim i szykanowano za prowadzenie praktyk religijnych. To wciąż mało znana karta w historii PRL.

 

Maria Bareła
www.jasnagora.com