Ludzie średniowiecza traktowali życie poważnie i kochali konkret. Nie znaczy to, że lekceważyli rzeczywistość duchową. Wręcz przeciwnie. Dla nich Bóg, aniołowie i diabły byli nie mniej konkretni niż ludzie z krwi i kości, a Niebo, Czyściec i Piekło nie były abstrakcyjnymi ideami, ale miejscami pełnymi życia. Wiedzieli doskonale, że to, co niewidzialne, i to, co dotykalne zmysłami, wzajemnie się przenika, tak że wszystko, co zrobią na ziemi, ma i będzie miało konsekwencje w wieczności.
Osoby zranione, gdy uświadomią sobie, że same sobie nie radzą z powodu zranień wyniesionych z dzieciństwa, bardzo często zastanawiają się nad tym, czy mogą wyjść ze swoich problemów. Myślę, że gdyby nie jakaś szczypta nadziei, nigdy nie zgłosiłyby się do gabinetu psychologicznego. Ich problemem jest nie tyle brak nadziei, ile samo zranienie i to, co ja nazywam pamięcią emocjonalną.
Z ojcem Mateuszem Hincem OFMCap, wykładowcą psychologii i psychoterapeutą, rozmawia Cezary Sękalski