logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Peter Kreeft
Ekumenizm bez kompromisu
Pastores
 


Czyli że być może te dwa zasadnicze punkty widzenia zazębiają się trochę albo więcej niż trochę. W istocie zazębiają się tak bardzo, że możemy bez naciągania powiedzieć, iż bycie katolikiem to po prostu bycie jak najlepszym ewangelicznym protestantem.
 
W tym dziwacznym stwierdzeniu chodzi mi o to, że istotą ewangelicznego protestantyzmu jest zjednoczenie z Chrystusem, spotkanie z Chrystusem, a to właśnie jest istotne w byciu katolikiem. To jest celem Mszy świętej, Eucharystii: właśnie to protestanckie „spotkanie z Chrystusem". To jest jedyny sens całego katolickiego kramu z Kościołem, sakramentami, świętymi i całą resztą. Weźmy Eucharystię. Chrystus nie jest kimś ważnym z powodu Eucharystii; to Eucharystia jest czymś ważnym z powodu Chrystusa. Jako katolicy nie staramy się wycisnąć Chrystusa z Kościoła jak sok z pomarańczy; to Chrystus dał nam Kościół. Najpierw otrzymaliśmy Kościół od Chrystusa. Dopiero potem otrzymujemy Chrystusa od Kościoła, bo On sam się w nim umieścił. Kościół jest sługą, wysłannikiem.
 
Kościół jest sługą, wysłannikiem. Kościół jest ciałem Chrystusa, ale to ciało ma Głowę.
 
Kościół jest ciałem Chrystusa, ale to ciało ma Głowę. Nie uprawiamy idolatrii. Protestanci oskarżają katolików o idolatrię, eklezjolatrię, sakramentolatrię, Mariolatrię... A w rzeczywistości jedynym „idolem" jest Chrystus. To On stanowi całkowity eidolon, „ikonę", „obraz" Boga. Naszym idolem nie jest doktryna o rzeczywistej obecności. Jest to prawdziwa doktryna, ale tylko doktryna. Oddajemy cześć Chrystusowi, a nie doktrynom o Chrystusie. Rzeczywista obecność to rzeczywista obecność Chrystusa. Sam Chrystus jest obecny w katolicyzmie absolutnie wszędzie. Na przykład Maryja jest święta tylko z powodu swojej relacji do Chrystusa. Dała Go nam, zgadzając się w wolności, by być Jego Matką. A On, przemawiając z krzyża, dał nam Maryję: „Oto Matka twoja" (J 19,27).
 
Zaskakująca wskazówka
 
Mimo to jedność między katolikami i protestantami nadal wydaje się niemożliwa. A przecież jest zaskakująca wskazówka, że może się to jednak dokonać: zasadniczy punkt, o którym mówiłem przed chwilą – „tylko Jezus", „absolutna wystarczalność Chrystusa" – ten zasadniczo protestancki pogląd został dopiero co wyrażony przeze mnie, katolika.
 
Jest to – według mnie – podstawowa kwestia sporna, bo protestantom wydaje się, że katolicy ten pogląd naruszają. Katolicyzm według protestantów to „Chrystus plus pogaństwo", „Arka plus narośla" albo „Chrystus plus mnóstwo ludzkich tradycji i historycznych dodatków", „Chrystus plus papież", „Chrystus plus Maryja" itd. Najpoważniejszy protestancki zarzut wobec katolicyzmu nie tylko jako teologii, ale jako religii, jest taki, że na rusza on biblijne nauczanie o absolutnej wystarczalności Chrystusa, nauczanie o tym, że jest jeden pośrednik między Bogiem i ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus (1 Tm 2,5).
 
Zdaniem protestantów katolicyzm dodaje innych pośredników między człowiekiem i Chrystusem: Maryję, świętych, Kościół, sakramenty, księży, ludzkie tradycje. Moim zdaniem wystarczy jednak, że protestanci dokonają drobnej korekty swojej wizji, a zaczną dostrzegać możliwość odzyskania jedności. Nie tylko w sensie teologicznym, ale w sensie głębszym: religijnym i duchowym, i to bez konieczności jakiegokolwiek kompromisu. Korekta nie polega na tym, by w jakiś nowy sposób zacząć postrzegać Chrystusa, ale by w nowy sposób zacząć postrzegać Kościół. Nie jako przeszkodę między nami a Chrystusem ani nawet jako pośrednika między nami a Chrystusem, ale jako ciało Jezusa Chrystusa we własnej osobie.
 
A dlaczego mieliby wprowadzić tę korektę? Zastanówmy się, która z tych dwóch koncepcji Kościoła reprezentuje biblijny punkt widzenia. Proszę, odpowiedzcie uczciwie. Czytacie przecież Biblię; czy to nie ona jest najważniejszym autorytetem dla każdego protestanta? Kiedy protestanci zrozumieją tożsamość Kościoła, będą mogli go pokochać zamiast się go bać, bo ciało Chrystusa to sam Chrystus, tak jak nasze ciało to my sami. Nie jest to coś obcego, jakaś przeszkoda. Jak nasze własne ciało mogłoby być przeszkodą? Jakież to gnostyckie! Ciało nie jest więzieniem, ani trumną, ani karą. Nie jest nawet narzędziem, ubraniem ani domem. Twoje ciało to ty. To prawda, nie cały ty. Masz jeszcze głowę i duszę. To samo dotyczy ciała Chrystusa, bo tak Nowy Testament nazywa Kościół. Ciało Chrystusa to Chrystus. To prawda, nie cały Chrystus. On jest Głową swojego ciała. A Duch Święty jest jego duszą.
 
Protestanci nie ustaną i nie powinni ustawać w protestach przeciwko Kościołowi katolickiemu, dopóki nie zobaczą, że on sam i jego nauczanie mają absolutnie chrystocentryczny charakter. Czasem zrozumienie chrystocentryzmu Kościoła może być kluczem do zrozumienia chrystocentrycznej natury każdej z jego doktryn. A czasem może być odwrotnie. Doktryna po doktrynie odsłania chrystocentryczny skarb ukryty w swoim wnętrzu, gdy się ją zgłębia i zaczyna rozumieć, i gdy w sercu każdej nauki Kościoła objawia się Nauczyciel, Chrystus.
 
Znam wielu protestantów, którzy przeczytali nowy Katechizm Kościoła katolickiego i byli zdumieni, jak konsekwentnie chrystocentryczne jest jego nauczanie. Jeżeli by tego nie zobaczyli, jak mogliby myśleć o pojednaniu z katolikami? A jakże mieliby zobaczyć, jeśli katolicy im tego nie pokazali? Jakże mieliby pokazać, jeśli sami tego nie zobaczyli? Jakże katolicy mieliby zobaczyć, jeśli sami nie mieli nauczyciela, zwiastuna? Napisane jest: Jak piękne są na górach stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! (Rz 10,14-15).
 
W tym świetle wydaje mi się wyraźnie opatrznościowe to, że Bóg powołał na nasze czasy – koniec drugiego tysiąclecia, tysiąclecia podziałów wśród chrześcijan, i początek trzeciego tysiąclecia, które, jak mamy nadzieję, będzie tysiącleciem ponownego zjednoczenia – kogoś takiego jak Jan Paweł Wielki. Najbardziej chrystocentrycznego papieża naszych czasów, a może wszechczasów. Najbardziej ekumenicznego ze wszystkich papieży, a przy tym takiego, który jest absolutnym, tradycyjnym i entuzjastycznym katolikiem. Czy papież jest katolikiem? W mrocznej historii Kościoła zdarzały się chwile, gdy ten żart nikogo nie śmieszył. Dziś może nas śmieszyć.
 
Zobacz także
Peter Kreeft
Naszym biletem w bramach niebieskich nie są dobre uczynki albo szczerość, ale wiara, która skleja nas z Jezusem. Czytałem o łasce w Sumie Tomasza, w dekretach Soboru Trydenckiego i przekonałem się, że na temat łaski wypowiadają się one równie zdecydowanie jak Luter i Kalwin. Nie posiadałem się z radości, że Kościół katolicki także czyta Biblię! 
 
Dariusz Piórkowski SJ
Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, iż są w nas siły, których nie kontrolujemy. Psychologia tłumaczy to zjawisko istnieniem irracjonalnego lub nieświadomego pierwiastka w człowieku. Filozofowie mówią o słabości woli. Wiemy jak należy postępować, a jednak ulegamy przeciwnym impulsom. Ten rozdźwięk między chceniem, a wykonaniem apostoł nazywa “niewolą grzechu", który ograbia nas z czegoś, co się jemu nie należy.
 
abp Grzegorz Ryś

Prawdziwy kult jest zawsze spotkaniem Boga z człowiekiem. Bóg pozostaje w nieustannej dyspozycji ku takim spotkaniom – nie dlatego przecież, że pragnie naszych ofiar. Nie! On pragnie nas obdarowywać. Szuka ludzi, którzy przyjdą do Niego nie tyle z pełnymi rękami (i samozadowoleniem), ile raczej z pełną pokory otwartością, by przyjąć Jego miłosierdzie. Taki właśnie okazał się Mateusz. Tacy – być może – okażą się za chwilę jego koledzy. I to jest to, co Bóg wybiera. Oraz to, czemu Jezus właśnie posługuje.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS