logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. dr Adam Sycz
Eucharystia – wynalazek miłości
Rycerz Młodych
 



Miłość czy interes?

Co można zrobić z miłości dla świata? Do czego zdolny jest człowiek, który poruszony wielkim uczuciem, chce opowiedzieć potomnym o swojej miłości?

Ktoś może cały swój majątek, dom, ogród, samochód z garażem, zostawić dla potrzebujących. Ktoś inny, żeby jego gest nie był tylko aktem jednorazowym, zakłada fundację, z której korzystać będą pokolenia. Ktoś wynalazł penicylinę, by ludzie nie umierali na gruźlicę, a ktoś inny przekazał w swojej książce mądre zasady życiowe do zastosowania. Był ktoś, kto odkrył elektryczność, wynalazł telefon, tranzystor, klimatyzację… Bardzo pożytecznym okazało się koło (proch strzelniczy już trochę mniej). Reguły matematyczno-fizyczne oraz myśli filozoficzne, odkryte kiedyś przez człowieka, stoją jeszcze dziś u podstaw nauki. Rzeczy te służą ludzkości, choć trudno jest ocenić, ile w tym wszystkim jest miłości, a ile interesu.

Z czystej miłości

Eucharystii nie można pewnie nazywać wynalazkiem czy odkryciem, ale nie można zaprzeczyć, że powstała ona z czystej miłości. Cóż innego mógł wynaleźć Pan Jezus, który, bliski zakończenia swojej misji na ziemi, chciał zostać z człowiekiem i przypominać mu o swojej miłości? Uczynił tak: na dzień przed swoją męką i śmiercią, gdy spożywał wieczerzę (nazwaną później Ostatnią), by Jego zbawienie nie było tylko jednorazowym aktem (choć z powodzeniem wystarczyłoby i to) wziął chleb, pobłogosławił i, dzieląc go pomiędzy apostołów, mówił: bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje, które za was będzie wydane. Podobną rzecz zrobił z kielichem wina. Podawał go uczniom i mówił: bierzcie i pijcie z niego wszyscy, to jest kielich krwi mojej, nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. I zachęcił ich potem, by czynili to samo na jego pamiątkę. Owszem, zmienił trochę przebieg rytualnej żydowskiej paschalnej kolacji, ale w ten sposób ustanowił Eucharystię. Władza, jaką Mistrz przekazał wtedy swoim uczniom, sprawia, że łamany chleb i kielich z winem nie są tym, co Jezusa przypomina, lecz samym Jezusem. Odprawianie zaś Mszy świętej nie tyle wspomina starodawne wydarzenia z Wielkiego Czwartku, Piątku i nocy paschalnej, co na nowo je uobecnia i na nowo za każdym razem je przeżywa.

Jak to możliwe?

Zwyczajny człowiek takiej rzeczy nie byłby w stanie ustanowić, ale Jezus zwyczajnym człowiekiem nie był. On był Bogiem-Człowiekiem i zrobił tak, jak chciał.

Początek i dopełnienie

Eucharystia więc to Jezus Chrystus żywy i prawdziwy, umęczony i zmartwychwstały, który w tym sakramencie przypomina o swojej miłości do człowieka, o wolności od grzechu i śmierci, o niebie otwartym i przystępnym dla wszystkich.

Choć wśród siedmiu sakramentów Eucharystia wymieniana jest na miejscu trzecim, to jest Ona pierwszym i największym sakramentem. Pozostałe sześć (których wartość wcale się przez to nie pomniejsza) z Eucharystii biorą początek i do niej zmierzają. To pierwsze miejsce na "sakramentalnym podium" Eucharystia zawdzięcza jedynej i unikalnej obecności naszego Zbawiciela. Jest On w Niej obecny vere, realiter ac substantialiter (mam nadzieję, że nikt sobie języka nie zwichnął). Są to bardzo ważne słowa, jakimi nauka Kościoła wyjaśnia to nadzwyczajne przebywanie Jezusa w Sakramencie Ołtarza, tzn. prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie. Jest to fascynująca, choć trudna, tajemnica naszej wiary. Podczas gdy wzrok widzi białą hostię, dotyk wyczuwa kruchość chleba, a smak przypomina nam wigilijny opłatek, to w rzeczywistości jest On - Jezus Chrystus obecny z Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem. Wątpliwość, która może się czasami rodzić w pojmowaniu Eucharystii, nie zawsze musi być złym znakiem, lecz dowodem, że inteligencja wiary szuka zrozumienia, że nie jest ślepa i bezpodstawna. Czasami jednak wątpliwość taka może pójść za daleko i stać się niewiarą.

Cuda eucharystyczne

Był kiedyś pewien mnich - bazylianin, który, być może powodowany rutyną, powątpiewał w realną obecność Jezusa w eucharystycznych postaciach. Podczas Mszy świętej, którą odprawiał w małym kościółku w Lanciano, po słowach konsekracji "bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje..., bierzcie i pijcie, to jest kielich Krwi mojej"..., postaci chleba i wina przemieniły się wizualnie w ciało i krew. Ciekawe co wtedy odczuwał? Z jednej strony musiało to być dla niego bardzo wstrząsające i zawstydzające, a z drugiej, może pozytywnie szokujące. Ciało to nie symbol, lecz Ciało. Krew to nie wyobrażenie, lecz Krew. Wydarzenie to w niedługim czasie stało się bardzo znane nie tylko w samych Włoszech. Późniejsze badania naukowe wykazały, że ciało i krew są ludzkie; że ciało to fragment mięśnia sercowego, a krew (choć zakrzepła) wykazuje właściwości świeżej krwi i ma grupę AB. Ciało i Krew z Lanciano można dziś oglądać i adorować w tym samym kościółku, gdzie cud ten nastąpił.

Istnieją jeszcze i inne nadzwyczajne wydarzenia o podobnym charakterze: chociażby przedziwne (szczegółowo udokumentowane) życie Marty Robin, francuskiej mistyczki, która z powodu jakiejś skomplikowanej choroby nie mogła przyswajać pokarmów. Żywiła się tylko malutką hostią - Ciałem Chrystusa, którego jej organizm jakoś nie odrzucał. I tak przeżyła ponad pięćdziesiąt lat. Prosty pokoik Marty stał się bardzo uczęszczanym sanktuarium, gdzie przewinęły się tysiące ludzi (wierzących, niewierzących, ciekawskich i poszukujących).

Był też cud w Bolsena, w Orvieto, w innych miejscach. Powiedzieć jednak jasno trzeba, i to podkreślić, że wiara w obecność Jezusa w Eucharystii opiera się nie na cudach (choć te nadają naszej wierze więcej śmiałości), lecz na Jego słowach: To jest Ciało moje. Jezus Chrystus jest wiarygodny, czyli godny wiary.

Z dumą, bojaźnią i tkliwością

Eucharystia, wynalazek miłości Chrystusa, albo dokładniej - sam Chrystus - to największy skarb Kościoła; skarb, który od zawsze strzeżony jest z dumą, z bojaźnią i tkliwością. Przechowywany zarówno w pięknych tabernakulach z wielkich bazylik, jak też i w tych prostych z wiejskich drewnianych kościółków, codziennie przypomina o miłości Boga do świata.

Wobec Eucharystii trzeba okazać zawsze cześć i szacunek. Gdy się Ją przyjmuje, należy zatroszczyć się wpierw o serce czyste. Gdy się Ją adoruje - uklęknąć na dwa kolana, nawet jakby się dżinsy miały pobrudzić, powiedzieć: "Pan mój i Bóg mój", prosząc jednocześnie o więcej wiary. Gdy dystans od Niej dzieli - czapkę zdjąć z głowy (w zimie) albo odważnie się przeżegnać (opcja na wszystkie pory roku).
Eucharystia to wynalazek miłości. Autorom wszelkich wynalazków zawsze jest miło, gdy się je docenia i się z nich korzysta.


Ks. dr Adam Sycz

 
Zobacz także
Joachim kard. Meisner
Wszystkie nasze wysiłki i reformy będą skierowane ku próżni, jeśli nie odkryjemy na nowo Sakramentu Pokuty jako źródła życia, odnowy i wszelkiej reformy. Pod tym względem jesteśmy mniej lub więcej dotknięci jakby jakąś chorobą, którą można by nazwać obłędem niewinności nowoczesnego człowieka...
 
Joachim kard. Meisner
„Powszechność” zjawisk często jest przez nas niedoceniana. Dlatego tym bardziej warto zatrzymać się nad powszechnym kapłaństwem – inaczej kapłaństwem wszystkich wierzących – by odkryć jego piękno i duchowe znaczenie dla każdego ochrzczonego. 
 
Joachim kard. Meisner
Na powyższe pytanie tytułowe jest tylko jedna odpowiedź, że w Kościele katolickim nigdy nie było, nie ma i nie będzie "rozwodów", czy też "unieważnień" małżeństw ważnie zawartych i dopełnionych przez akt fizyczny. Małżeństwo zasadza się na prawie naturalnym ustanowionym przez Boga. Dowody na takie pochodzenie mamy w Piśmie Świętym...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS