"W twórczości artystycznej człowiek bardziej niż w jakikolwiek inny sposób objawia się jako obraz Boży" - pisał Jan Paweł II w Liście do artystów. Podczas Festiwalu Młodych  tysiące ludzi stało się świadkami owych Bożych obrazów.

 

Łącznie na Festiwalu Młodych pojawiło się 287 grup artystycznych reprezentujących różne dziedziny sztuki. Każdego dnia gromadzili oni w sumie około 100 tys. odbiorców.

 

 

Najwięcej ludzi ściągnęły Błonia. To tam zaraz po Wydarzeniach Centralnych odbyły się koncerty polskich i zagranicznych artystów. We wtorek i środę wystąpili m.in.: Insideout, Curtis Chapman, Full Power Spirit, Owca, El Nino, a w piątek po drodze krzyżowej Strefa Chwały 1050 stała się kwintesencją polskiej muzyki chrześcijańskiej.  

 

Ogromną popularnością cieszyły się występy na Rynku Głównym, zwłaszcza Oratorium Piotra Rubika. W tym samym czasie na Placu Szczepańskim wydawało się, że każdy centymetr wolnej przestrzeni został zajęty, to za sprawą wyczekiwanego przez wielu występu siostry Cristiny. Plac Jana Nowaka Jeziorańskiego był kolejnym szturmowanym zakątkiem Krakowa, występowali na nim: Gate of Heaven, Comunita Abramo, Lux Vivens. Nietypowa okazała się scena usytuowana na barce na Bulwarze Wołyńskim - tam również pielgrzymi tłumnie przybywali, by usłyszeć muzykę, ale też poruszające świadectwa.

 

 

Przedstawiciele różnych wspólnot, zakonów, organizacji na 121 stoiskach próbowało odpowiadać na pytanie „Dokąd iść?”, z którymi przychodzili młodzi. Od wtorku do piątku przez Centrum Powołaniowe przewinęło się około 50 tys. osób. Liczni byli Hiszpanie, Meksykanie, Ekwadorczycy, Francuzi i Polacy.

 

W czasie trwania Festiwalu Młodych w ponad 50 krakowskich kościołach różne wspólnoty i zgromadzenia prowadziły odrębne wydarzenia: koncerty, wystawy, spektakle a przede wszystkim modlitwy. - Kościoły były pełne - mówi Małgorzata Skorupa z Departamentu Festiwalu Młodych. Jednym z najbardziej odwiedzanych okazał się kościół św. Szczepana - tam śpiewy i medytacje powadziła wspólnota z Taize. Do takich również należał kościół Matki Bożej Saletyńskiej - tak występował m.in. libański chór Rafka.

 

 

Do 20 miejsc w Krakowie pielgrzymi i mieszkańcy przybywali oglądać wystawy. Nietypową z nich była ekspozycja francuskiego artysty połączona z happeningiem. Z 12 tysięcy fotografii rąk na Placu Niepodległości ułożono serce. Najwięcej widzów gromadziła wystawa argentyńskiego artysty Cristiana Camargo, zlokalizowana na ulicach Krakowa w przestrzeni otwartej, podobnie jak umieszczona na parkingu przy AGH ekspozycja Kilometr z życia Jana Pawła II.

 

 

Około dwóch tysięcy kibiców przybyło na sportowy turniej Copa Católica, który już w trakcie rejestracji drużyn cieszył się dużym zainteresowaniem. Ostatecznie spośród wielu zapisanych zagrać mogło 48 zespołów, w tym drużyna sióstr serafitek z Krakowa, której gra wzbudziła największe emocje wśród przybyłych. Z pucharem wrócili Włosi. Na boiskach i trybunach dało się odczuć sportowe emocje i rywalizację. Jednak zauważalnym elementem była modlitwa, a nawet świadectwa. I chyba jedynie ten motyw odróżniał turniej Copa Católica od innych międzynarodowych rozgrywek, bo jakość gry i pragnienie zwycięstwa, jak mówią uczestnicy, były na takim samym poziomie.

 

 

Wydarzenia artystyczne odbywały się także w 22 innych miastach poza Krakowem. Koncerty, warsztaty, widowiska, turnieje sportowe, występy zespołów lokalnych i zagranicznych były otwarte dla przebywających tam pielgrzymów jak i mieszkańców. W Bibicach Alvaro Solano z Kostaryki planowo miał zagrać jeden koncert, ale mieszkańcy byli nim tak zachwyceni, że na scenę przywołali go z powrotem. Zagrał więc drugi raz. Na rynku w Wadowicach dawno nie było takich tłumów. Ryan Tremblay - amerykański wokalista zgromadził tam wielu widzów i zyskał nowych fanów. - Uwielbiam jego piosenki, są piękne - dzieliła się Katarzyna Zawiła. Zaś w Proszowicach nikt nie spodziewał się, że to właśnie niepozorna grupa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich rozkręci taką imprezę i połączy bawiących się pielgrzymów z mieszkańcami miasteczka.

 

Ewelina Słomka

fot. Ewa Puchała

fot. Piotr Drzewiecki