logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Bartłomiej Bartoszek
God bless America?
Wzrastanie
 


Być katolikiem w USA

Kiedyś katolicy byli w Ameryce mniejszością i to mocno prześladowaną przez protestantów. W 1854 roku w Louisville w czasie tzw. krwawego poniedziałku zamordowano 100 katolików, spalono ich domy i kościół. Bardzo długo katolików kojarzono z ubóstwem. Zarzucano im chęć likwidacji rozdziału państwa od Kościoła, brak akceptacji dla tzw. "amerykańskich wartości" oraz wierność Watykanowi, a nie Ameryce. Byli zwalczani przez protestanckich fundamentalistów, masonerię, Ku Klux Klan i ateistów. Oburzenie wśród fundamentalistów protestanckich wywoływało to, że katolicy nie uznawali segregacji rasowej. Szok i zdziwienie budziło to, że biali i czarni katolicy modlą się razem. W 1928 roku Alfred Smith został pierwszym katolickim kandydatem na prezydenta. Był on jednak nie do przyjęcia dla protestanckiej większości. Dopiero w 1961 roku John F. Kennedy został pierwszym i jak dotąd jedynym katolickim prezydentem USA. Religioznawca Timothy Walch stwierdził, że wybór Kennedyego na prezydenta zakończył dychotomię między katolicyzmem a tzw. amerykańskimi wartościami.

Po II wojnie światowej sytuacja się zmieniła i katolicy przestali budzić niechęć. Katolicy stanowili 35% żołnierzy amerykańskich walczących podczas II wojny światowej, choć wciąż byli mniejszością w społeczeństwie amerykańskim. Katolicy przestali się wtedy kojarzyć z ubóstwem. Bogacą się oni szybciej niż reszta społeczeństwa, zasilają tym samym dużym strumieniem szeregi klasy średniej. Udaje się im również w końcu przełamać bariery etniczne. W XIX wieku katolicyzm w Ameryce był silnie związany z imigrantami z Irlandii, Niemiec, Włoch i Polski. Najwięcej przybywało Irlandczyków, których w latach 1820-1865 przypłynęło do Ameryki niemal dwa miliony. Mniej więcej do połowy XX wieku katolicy zamykali się w swoistych narodowych gettach - irlandzkich, polskich czy włoskich. Katolików łączyła wspólna wiara, ale dzieliły narodowe partykularyzmy.

Po wojnie katolicy tworzą wiele tytułów prasowych, a nawet sięgają po możliwości jakie stwarza telewizja. Przykładem katolickiego programu, który odniósł duży sukces był "Life is worth living", w którym występował biskup Fulton Sheen. Ten program przyciągał przed ekrany telewizyjne 30-milionową widownię. Katolicy od początku byli szczególnie aktywni na polu pomocy charytatywnej, czym zdobyli sobie uznanie zwłaszcza wśród uboższych mieszkańców. Rozwijali też działalność na polu edukacji. Szkoły katolickie szybko znalazły się wśród najlepszych, a dzieci do nich posyłali również protestanci.

Dzisiaj katolicy są największą grupą religijną w skali kraju. Stanowią jedną czwartą populacji, a wśród wyznań stanowią większość już w 10 stanach. Katolików ciągle przybywa. Spowodowane jest to tym, że rodziny katolickie mają więcej dzieci, a przede wszystkim napływem latynoskich imigrantów. Cechuje ich silne przywiązanie do religii i tradycji katolickiej. Przyszłość katolicyzmu w Stanach Zjednoczonych leży właśnie w ich rękach.

W ostatnich latach Kościół katolicki w USA przeżywał kryzys. Poważnie na jego osłabienie wpłynęła seria skandali pedofilskich z udziałem księży. Wybuchła burza, która zmusiła Kościół do wypłaty milionów dolarów odszkodowań. Wiele diecezji stanęło na krawędzi bankructwa. Potem wyszło na jaw, że osoby oskarżające księży o molestowanie seksualne często wymyślały niestworzone rzeczy, by uzyskać jak najwyższe odszkodowanie. Znaleźli się nawet adwokaci specjalizujący się w sprawach przeciw Kościołowi.  To wszystko nie doprowadziło do załamania się Kościoła. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że wyjdzie on z kryzysu wzmocniony.

Ave Maria

Wiara wśród Amerykanów jest niezwykle żywotna i nie brakuje rzeczy, które w Europie uznano by za ekscentryczne. Na Florydzie, 150 km od Miami, powstało miasto dla katolików. Coś takiego mogło się zdarzyć tylko w Ameryce. Miasteczko nazywa się Ave Maria i zostało w 2005 roku założone przez miliardera Toma Monaghana. Jego marzeniem było stworzenie enklawy, gdzie ludzie będą mogli żyć zgodnie z katolickimi wartościami i nakazami wiary. Miasto powstało wokół uniwersytetu Ave Maria. Zakazane jest tam kolportowanie pornografii czy sprzedawanie prezerwatyw. Osiedlić w miasteczku może się każdy, nie trzeba być katolikiem. Nikt nikogo nie pyta tam o poglądy czy wyznanie. Blake Gable, główny planista miasta, chwalił się, że nie przypomina sobie żadnego incydentu, który wymagałby interwencji policji. Takiego "projektu" nie są w stanie zrozumieć Europejczycy.

Guy Sorman, znawca Stanów Zjednoczonych w swojej książce "Made in USA" napisał: "Nasze własne doświadczenie słabo przygotowało nas, Europejczyków, na to, że można być nowoczesnym i jednocześnie coraz silniej wierzyć. Bo pobożność w Ameryce nie maleje, przeciwnie, wciąż jest większa; skoro więc nie potrafimy tego zrozumieć, zastanówmy się raczej, w co wierzą Amerykanie, kiedy Europejczycy wierzą już w tak niewiele".

 
Zobacz także
Martyna Strembska-Kozieł

Wartości stanowią fundament procesu wychowania. Istotą wychowania powinno być bowiem ukazanie młodym pokoleniom przez rodziców, nauczycieli i wychowawców tego, co wartościowe, przybliżenie i uzasadnienie tych wartości. Jak stwierdza M. Nowak (2008: 367), wartości „są potrzebne człowiekowi, aby otwierały go na możliwości pełniejszego urzeczywistniania siebie”, czyli najogólniej mówiąc - rozwoju. 

 
Martyna Strembska-Kozieł
Błędem byłoby sądzić, że etyka ekonomiczna jest czymś nowym. Życie społeczne, gospodarcze i techniczne okresu starożytności i średniowiecza funkcjonowało inaczej niż w obecnej dobie globalizacji i dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że wyzwania etyczne stojące przed ludźmi bywały w dziejach różne. W miarę jednak jak rodziły się nowe wyzwania stosowano te same zasady do nowych okoliczności. Można zatem dostrzec niezmienną nić katolickiej etyki społecznej, obecną w nauczaniu Kościoła, nie tylko od czasów papieża Leona XIII, ale od czasów apostolskich. 
 
Jarosław Klimczyk CRL
Mój drogi, młodszy Braciszku! Piszesz, że ciężko Ci jest uczyć się do matury, bo masz okno w pokoju na Północ i nigdy słońca nie widzisz, a do tego mglista pogoda za tym oknem. Rozumiem Cię, bo mało kto lubi północną stronę świata. Jest ciemna, zimna i ponura. Wspaniały kierunek dla mchów i porostów, ale nie dla ludzi...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS