Patrząc na krzyż Chrystusa nieuchronnie rodzi się w nas pytanie o obecność i sens cierpienia w życiu. W ostatniej chwili Jezus krzyczy, jak wspomina Ewangelia, woła, że Bóg Go opuścił, że został zupełnie sam. Niektórzy sądzą, że jest to krzyk rozpaczy po doznanej porażce. Klęska. Ale to wołanie Jezusa jest modlitwą, która zbiera w sobie jęk, ból i cierpienie wszystkich ludzi. To nie jest rozpacz, lecz prośba o obecność Boga.
Najczęściej służbę kojarzymy wąsko z zaangażowaniem społecznym (czy kościelnym) i wtedy pytanie o jej granice sprowadza się po prostu do kwestii czasu, a odpowiedź wydaje się prosta, na przykład: „Na tego typu działalność poświęcę pięć godzin w tygodniu”. To jednak wcale nie oznacza, że w pozostałych sferach automatycznie zaprowadzimy sprawiedliwy ład.
Ewangelia powinna być źródłem radości dla tego, kto ją głosi. Głoszenie Ewangelii jest zadaniem bardzo trudnym. Jak ją proklamować współczesnemu światu? A do tego, jak robić to z radością i odwagą? Aby odpowiedzieć na te pytania, warto sięgnąć do Pisma Świętego, które zawsze jest dla nas skarbcem konkretnych wskazań i przykładów.
Podejmując się refleksji nad przyczynami antykoncepcji, należy pamiętać o ich ścisłym związku ze skutkami. Każda przyczyna wywołuje jakiś skutek. Nie można mówić o usunięciu skutku bez poznania i eliminacji jego przyczyny. Wprawdzie nie jest dla człowieka rzeczą łatwą, by w swym codziennym życiu postrzegał swoje postępowanie w kategoriach przyczynowo-skutkowych, ale trzeba stwierdzić, że bez refleksji o charakterze przyczynowo-skutkowym nie ma postępu w życiu osobistym, duchowym, religijnym i społecznym.
W praktyce nie istnieje modlitwa abstrakcyjna. Zawsze modlą się konkretni ludzie. Ich modlitwa karmi się pobożnością wspólnoty, w której żyją, i ze swej strony ubogaca modlitwę wspólnoty. Stąd w każdej epoce występują razem tak modlitwy wspólnoty jak i jednostek, ale nie są to formy niezależne. Istnieje pomiędzy nimi związek nawet wówczas, gdy wierzący modli się zupełnie sam i w osobistej intencji.
To niezwykłe, że liturgia Kościoła oddaje cześć św. Józefowi właśnie jako oblubieńcowi Maryi. Niezwykłe tak, jak niezwykłe było ich małżeństwo – dziewicze, lecz prawdziwe. W prefacji na tę uroczystość Kościół modli się do Boga słowami: jako męża sprawiedliwego dałeś go Bogurodzicy Dziewicy za Oblubieńca, a jako wiernego i roztropnego sługę postawiłeś nad swoją Rodziną, aby rozciągnął ojcowską opiekę nad poczętym z Ducha Świętego Synem Twoim.
Jezus nie zawsze czynił spektakularne cuda – uzdrowienia, wskrzeszenia czy cuda nad naturą. O wiele częściej leczył ludzkie serca, stęsknione za miłością, spragnione Boga, ale też światła i prawdy. Nic dziwnego, że prawie zawsze podczas Jego działalności towarzyszyły mu tłumy. I nigdy ludzie nie odchodzili z pustymi rękami, z pustymi sercami…
Pan Bóg rzekł do Abrama: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej”. Nie wiemy jakie myśli wówczas towarzyszyły Abramowi, ale możemy przypuszczać, iż mimo wielkiego zaufana Bogu poczuł niepewność o swoją przyszłość i nierozerwalny z tym stres. Bóg bowiem w swoich słowach nie tylko nakazał Abramowi aby opuścił swój kraj, ale równocześnie nie powiedział mu gdzie miałby się udać...
Czy oburzamy się, czytając Ewangelię o Jezusie gotowym otworzyć niebo złoczyńcy, który wisiał obok Niego na krzyżu, tylko dlatego, że ten uznał swoją winę i prosił o przebaczenie? Albo gdy powiedział mu: „dziś będziesz ze mną w raju”? Czy to nas gorszy? Tak, to może nas gorszyć, bo zbyt łatwo wydaje się zapominać o sprawiedliwości i słusznej karze. I że ktoś pomyśli: mogę grzeszyć, Bóg i tak mi wybaczy, kiedy Go przeproszę.
Na ogół wszystkie okresy liturgiczne czy tematyczne tygodnie w Kościele rozpoczynają się w niedzielę. Tymczasem papież Grzegorz Wielki w VI wieku zdecydował, że Wielki Post będzie rozpoczynał się w środę – później nazwaną popielcową. Starożytni chrześcijanie wyłączali z okresu pokuty poprzedzającego święta wielkanocne wszystkie niedziele. Aby Wielki Post trwał symboliczną liczbę dni, musiał się zaczynać w środku tygodnia.
Wnikliwi obserwatorzy świata notują, że dzisiaj wielkim zagrożeniem dla człowieka jest pokusa nicości i nuda, które ciągną ku rozpaczy. Niektórzy wprost mówią o cichej rozpaczy jako kondycji współczesnego człowieka.
Czyż to nie gratka, wygrać milion w jeden wieczór, albo sms-em wyeliminować kogoś z programu, w którym emocje są tak sztucznie podkręcone, że wydaje się, że obecność tam, to sprawa życia lub śmierci. Jest o czym rozmawiać, czym się ekscytować. Wszyscy są zadowoleni i "gwiazdy" w szklanym okienku, i my z pilotem w ręku...