logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Byrski, ks. Andrzej Adamski
Gotowość na najwyższą ofiarę
Różaniec
 


Rozmowa z prof. Marią Krzysztofem Byrskim – indologiem, byłym ambasadorem RP w Indiach
 
 – Krwawe prześladowania chrześcijan w Indiach trwają od sierpnia 2008 r., a zatem już bardzo długo. Oficjalną przyczyną jest zamordowanie jednego z radykalnych hinduistycznych działaczy, o co oskarżono właśnie chrześcijan. Mimo że okazało się to nieprawdą, prześladowania nie ustają. Dlaczego?
 
– Zacznę może od tego, że każde takie zjawisko, gdziekolwiek się zdarza, jest czymś strasznym. Jest to po prostu zbrodnia. Chodzi jednak o to, by zrozumieć powody, dlaczego akurat chrześcijanie padli ofiarą? Zasadnicza sprawa – postrzegamy Hindusów jako ludzi niezwykle spokojnych i uduchowionych. W naszej wyobraźni króluje Mahatma Gandhi, który nawoływał do powstrzymania się od przemocy, podobnie inne autorytety indyjskie. Ale skoro nawołują – to znaczy, że tendencja wśród ludzi jest wręcz przeciwna! Hindusi są nadzwyczaj pobudliwi, wybuchowi, bardzo czuli na wyrządzenie im jakiegokolwiek rzeczywistego czy wyimaginowanego afrontu. Przemoc pojawia się bardzo gwałtownie. A zatem – biorąc to pod uwagę – sam fakt wybuchu przemocy mnie nie dziwi. Nie pochwalam tego, ale rozumiem mechanizm. I to zdarza się w Indiach dość często, rzadziej wobec chrześcijan, częściej wobec muzułmanów a kiedyś nawet wobec sikhów. Tego typu zamieszki więc nie są czymś niezwykłym.
 
Druga sprawa to postrzeganie chrześcijaństwa w Indiach przez pryzmat jego związków z kolonializmem. Chrześcijanie są traktowani jako obcy. Wyjątkiem jest tzw. chrześcijaństwo Tomaszowe (według tradycji pochodzące od św. Tomasza Apostoła), istniejące w Indiach Południowych. Ono się jednak nie rozprzestrzeniało – wtopiło się w hinduskie społeczeństwo i samo stało się kastą. Późniejsze chrześcijaństwo, przyniesione przez św. Franciszka Ksawerego, było dość powierzchowne i zakorzenione w pewnej konkretnej sytuacji historycznej: skierowane było do ludzi najniższych warstw społecznych, a poza tym nauczanie odbywało się przez tłumaczy, bo św. Franciszek Ksawery nie znał tamtejszego języka. Poza tym popełniono – moim zdaniem – pewien błąd, jeśli idzie o podejście – zabrakło właściwie rozumianej i głębokiej inkulturacji. Posłużę się metaforą: misjonarze zachowali się jak ktoś, kto przywozi do obcego kraju jabłonkę. Wycina wszystkie inne drzewa i sadzi tę jabłoń – a ona nie chce rosnąć, bo to zupełnie inny klimat! A jak powinien postąpić ogrodnik? Przywieźć szczep i zaszczepić go na drzewie mango. Po prostu! I dlatego właśnie chrześcijaństwo jest postrzegane jako coś obcego. A wiadomo, że zawsze najłatwiej jest oskarżyć o wszystko obcego.
 
– A czy obecność takich osób jak Matka Teresa czy o. Marian Żelazek SVD nie wpłynęła jakoś na zmianę tych stereotypów?
 
– Na pewno tak! Jednak nie na tyle definitywnie, aby je zmienić całkowicie i do końca. Choć jestem pewien, że gdyby Matka Teresa żyła, to mogłaby z Hindusami załatwić wszystko. Ojciec Żelazek podobnie, choć jego wpływ był raczej lokalny, ograniczony tylko do Orissy.
 
– Niestety, zabrakło ich… Wracając do zasadniczego wątku: mamy krewkich Hindusów, sprowokowanych przez jakiś drobiazg…
 
– …dodajmy: drobiazg, który został bardzo umiejętnie wykorzystany i obrócony przeciw chrześcijanom. Partia VHP – Vishwa Hindu Parishad – są to fundamentaliści, którzy szukają tylko pretekstu, by pozbyć się z Indii muzułmanów i chrześcijan. Być może wystarczyło jakieś niefortunne skojarzenie śmierci Swamiego z chrześcijanami – i zaczęło się. A jeśli coś takiego zdarzy się w jednym miejscu, to działa niczym pożar prerii.
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Joanna Mazur

Osoba konsekrowana kojarzy się nierozłączenie z habitem. To jednak nie jedyna możliwość – świeccy ze wspólnoty Przymierze Miłosierdzia pokazują, że można oddać swoje życie Bogu, żyjąc w świecie. Choć konsekrowanie świeckich jest możliwe już od 1947 r. dzięki decyzji Piusa XII – w Polsce jest to nadal rzadkość. Osoby te żyją w świecie, a jednocześnie składają śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.

 
Cezary Sękalski

Osoby zranione, gdy uświadomią sobie, że same sobie nie radzą z powodu zranień wyniesionych z dzieciństwa, bardzo często zastanawiają się nad tym, czy mogą wyjść ze swoich problemów. Myślę, że gdyby nie jakaś szczypta nadziei, nigdy nie zgłosiłyby się do gabinetu psychologicznego. Ich problemem jest nie tyle brak nadziei, ile samo zranienie i to, co ja nazywam pamięcią emocjonalną. 

 

Z ojcem Mateuszem Hincem OFMCap, wykładowcą psychologii i psychoterapeutą, rozmawia Cezary Sękalski

 
Barbara Cabała
Początki picia są więc pozytywne w naszym subiektywnym odbiorze. Ale wino jest zdradliwe: początkowo jest przyjacielem, potem staje się wrogiem (Thomas Fuller). Z każdym następnym kieliszkiem będzie coraz gorzej dla nas. Alkohol staje się głównym sposobem wywoływania uczuć: od poczucia siły i zadowolenia z siebie do poczucia wstydu i winy, od euforii do brutalności. Huśtawka nastrojów sprawia, że sięgamy po następny kieliszek, i jeszcze po następny... 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS