logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Ryszard Nowak
Jak długo się modlić?
Wieczernik
 


Po pierwsze trzeba ofiarować czas dla Pana Boga, zgodzić się na to, że potrzebna jest pewna przestrzeń, dar z siebie, z tego, co moje, aby w ogóle mogło zaistnieć spotkanie. Po prostu, najpierw trzeba być, a dopiero potem zadbać o sposób zagospodarowania tej przestrzeni. Przyjść i pomilczeć na wspólny temat, jak często robią to zakochani. Zaan­gażowanie w treść, choć konieczne, zawsze jednak jest wtórne, dlatego trzeba też umieć zmarnować ten czas dla Pana Jezusa – po prostu podczas modlitwy – dla Niego – nie robić kompletnie nic innego, tylko być. Życie i świadectwo wielu pokazuje, że zdystansowanie się od własnych planów i oczekiwań nie jest łatwe, ale w modlitwie inicjatywę należy zostawić Panu Bogu.

Duchowe korzyści

Modlitwa to łaska, a nie wyłącznie sprawność, więc istotne jest tu nie tyle to, żeby tylko nakarmić intelekt, ale aby zachować doświadczenie obec­ności. Dlatego w modlitwie ważniejsze jest to, aby się spotkać, a nie je­dynie wykonać zadanie, spełnić swój obowiązek. Pan Bóg ma zazwy­czaj bardziej wielkoduszne pomysły dla naszego życia i warto dać Mu się mile zaskoczyć. Nie znaczy to, że nie powinniśmy mieć jakiegoś ogólne­go za­mysłu, co do samej formy spotkania. Warto przy tym jednak pamiętać, że dany schemat (forma) modlitwy jest dobry jedynie tak długo, jak długo jest do­bry, to znaczy, jak długo modlącemu się w ten sposób przynosi duchową korzyść. Warto też wiedzieć, że żaden ze sposobów modlitwy nie jest dobry „raz na zawsze”, a i ten, któ­ry jest „dobry dla mnie”, niekoniecznie okazuje się dobry dla każdego!

Teraz warto wrócić do pytania postawionego na początku naszych rozważań, jak dłu­go się modlić, aby rzeczywiście osiągnąć dobrą jakość modlitwy? Aby pozytywnie odpowiedzieć na to pytanie, trzeba rozumieć owo „długo” nie tyle jako czas trwania jed­nej modlitwy, ale jako długi czasokres pogłębionego trwania w życiu modlitwy! To wier­ność wobec czasu zasiadania z Panem do dialogu rodzi przemianę i w ostateczności świętość.

Mierzyć miłością, a nie ze­garkiem

Odpowiadając na szczegółowe pytanie, ile czasu dziennie należy poświęcać na mod­litwę, trzeba najpierw wskazać na to, że czas modlitwy należy mierzyć miłością, a nie ze­garkiem. To miłość szczerze i radośnie skorzysta zarówno z możliwości, jakie niesie kon­kretna sytuacja życiowa, jak i z „pojemności” serca, które jest w stanie zaangażować się tylko w takim stopniu, w jakim dojrzała jest sama miłość, a w niej zaś, trzeba nam stale się wydoskonalać.

Ilość czasu, którą należy codziennie poświęcać na modlitwę, musi być z góry jasno określona i codziennie mniej więcej taka sama. Z jednej strony powinno modlić się na ty­le długo, by doświadczyć nasycenia obecnością Pana Boga, a z drugiej strony uważać, aby przez nachalność duchową, nie roztrwonić zapału przez nadmiar pobożności. Nie ma tu ogólnej reguły ile minut/godzin to jest owo „wystarczająco”. Na pewno kiedyś trzeba zacząć, najlepiej od uczciwego „kwadransa”, a potem stopniowo ten czas osobi­stego spotkania z Panem Bogiem roztropnie przedłużać. Ważne tu byłoby także określa­nie tego czasu i zmian z kierownikiem duchowym, wszak, jeśli rodzi się pragnienie wej­ścia na drogę pogłębionego życia wewnętrznego, powinno się mieć w niej doświadczo­nego towarzysza, który nas poprowadzi i nauczy.

Ile czasu należy codziennie poświęcać na modlitwę? Tego nie wiem, ale wiem, że na pewno potrzeba...!

ks. Ryszard Nowak
 
Zobacz także
Fr. Justin
Czy w okresie ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego oraz zarzucania metod chrześcijańskiej medytacji modlitwa nie mogłaby wzbogacić się czerpiąc z doświadczenia starych religii wschodnich, jak hinduizmu i buddyzmu? Czy nie moglibyśmy czerpać natchnienia z jogi, zenu, medytacji transcedentalnej?
 
Dariusz Piórkowski SJ
Naśladowanie Chrystusa jest krzyżem. W jakim sensie? Czy ta głęboka prawda ma być jedynie teologicznym frazesem usprawiedliwiającym wszelkie zło, które nas spotyka? Czy cierpienie to fundament chrześcijaństwa? Czy krzyż to drugie imię naszej bezradności, prowadzącej do zaprzestania jakiegokolwiek działania w celu polepszenia naszego losu? Wydaje się, że Jezusowi chodzi o coś innego. 
 
ks. Radosław Chałupniak
Religijny kryzys wiary swych dzieci, jaki często boleśnie przeżywają rodzice (wychowawcy), ma swój szerszy kontekst, związany z całym procesem rozwoju i wychowania. Najczęściej odrzucenie wiary religijnej jest jedynie jednym z wielu symptomów okresu dorastania i gwałtownie zmieniającej się relacji wychowawcy – wychowankowie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS