logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Sylwia Szpakowska
Jaki był Jezus?
materiał własny
 


Cóż tu dodawać? I to jest chyba ta wielka tajemnica Boskiego stworzenia WSZYSTKIEGO, czego my mądrzy ludzie nigdy nie ogarniemy i nie zrozumiemy. I dobrze. I tak już jesteśmy za mądrzy. I dobrze, że Bóg stworzył człowieka takim, że człowiek Go nigdy nie pojmie. Gdyby pojął, nie odczuwałby takiego respektu, czułby się Jemu równy. A tak...nie ma Jemu równego. Więc do Jego mądrości i czułości, wrażliwości i miłości ciągle nam daleko. Nawet nie jesteśmy w stanie tych pojęć zrozumieć w Boskich ich rozumieniu. Dzięki temu ciągle mamy do czego dążyć. Z takim Ojcem nigdy nie będzie nudno. Nawet dla najbardziej wprawionych i wytrwałych Ojciec ma specjalne zadanie - następną górkę. I ten trud nigdy nie jest bezsensowny. Każde wejście na górę czegoś nas uczy, możemy podziwiać piękne widoki. Im wyżej wejdziesz - tym jesteś mądrzejszy, tym więcej rozumiesz z tej gmatwaniny. Jednak ciągle jak ten osioł za marchewką... człapiesz za z nią i nie możesz dopaść. I na swoje szczęście nie dopadniesz. Dzięki temu ciągle zdobywasz i ogarnia cię duma z tego, co już pojąłeś. Możesz dzięki temu pomóc innym, wytłumaczyć to, czego oni jeszcze nie zrozumieli, być przewodnikiem i wsparciem.

Boża duma

A teraz Jezus. Tu będzie może większe zróżnicowanie, bo On żył tu na tej ziemi. Miał ręce i nogi, i oddychał, i czuł. Gdzie Jego męskie cechy? Mądrość - to bezsprzecznie. Do dziś się głowią bibliści i rozszyfrowują filozoficzne teksty Jezusa. Potrafił mówić i do biednych i prostych, i do bogatych i mądrych. Gdzie trzeba, przytaczał opowieści, gdzie indziej mówił tajemniczo zmuszając człowieka do refleksji. Jezus był wymagający – nie zadowalał sie byle czym. Mówił o tym, że nie wolno być letnim "niech twoja mowa będzie tak, tak; nie, nie". Swoich zasad bronił bez względu na okoliczności i nie wyparł się ich nawet pod biczem. Czy był więc dumny? Był. Z pewnością była to męska, ale i Boża duma. Ilu z nas dziś potrafi bronić tego, co uważa za dobre nawet pod naporem szyderstwa? Może pora pomyśleć czego taka postawa uczy i czego wymaga? Na spotkaniu usłyszeliśmy, że na pewno będzie wymagała ofiary. Ale wszystko w życiu wymaga ofiary: udane życie rodzinne, wykształcenie, praca zawodowa. Wszędzie składamy ofiary i krople swego potu. Czy jednak później tego żałujemy? Nie, czujemy się dumni. Może właśnie i tutaj złożymy na stole ofiary z tych fałszywych przyjaciół, którzy nie są naszym wsparciem, ale udręką, która ogranicza naszą radość i wolność? Może jednak warto się zjednoczyć z tymi, z którymi będziesz nabierał sił, kto Cię będzie budował i kogo będziesz mógł budować Ty? Czy nie lepiej zostawić to, co ciąży i nie patrząc na świat wyrwać się z tej obłudy, budując swój świat z ludźmi, z którymi będziesz się czuł pewnie i stabilnie, na wsparcie i mądrość których zawsze będziesz mógł liczyć?

Zachowywać zdrowe granice

Jezus był czuły. Spędzał czas z dziećmi i prosił rodziców, by pozwoliły dzieciom przychodzić do niego. Skoro przychodziły, musiało być im z nim dobrze. Musiał je przytulać i głaskać. Musiał im opowiadać różne historie i brać na ręce.

Jezus był surowy. Krzyk do Piotra "idź precz szatanie" z pewnością nie był serdecznym upomnieniem. Bardziej wyobrażam sobie wtedy Jezusa złego, który z zaciekłością broni tego, co wg Niego dobre i prawdziwe. Jezus był też łaskawy i ciepły. Mam na myśli scenę z jawnogrzesznicą: "idź i nie grzesz więcej". Ile razy dobroć Jezusa była taką, na jaką my byśmy się nigdy nie odważyli? My się biednych, trędowatych i pijanych brzydzimy. Wytykać jest łatwo. Pokazywać błędy też.  Debatować i rozmyślać nad psychologicznymi czynnikami, które doprowadziły kogoś na skraj ludzkiej godności wymaga już co prawda większego wysiłku, ale i tak nie jest wyciągnięciem ręki do człowieka. Jest tylko siedzeniem w swoim bezpiecznym, uporządkowanym światku z wytykaniem komuś (nie)jego błędów. Nasze życie często jest bierne, zamknięte wokół naszego JA. Jezus taki nie był. Jezus szczerze kochał człowieka, którego kiedy trzeba było to podtrzymał, kiedy trzeba było to skarcił, wyrzucił, i się na niego zezłościł. Kiedy trzeba było, był ciepły i wyrozumiały, litościwy i pomocny. Ale umiał też przyjąć czyjąś pomoc. Nie grał Herkulesa, który wszystko zrobi sam (przyjął z wdzięcznością pomoc Szymona pod krzyżem). Był ludzki, ale wszędzie umiał zachować zdrowe granice.

Nie bądź niedowiarkiem

Jezus też się bał. Oddalał się wtedy i modlił się do Boga prosząc o pomoc i wskazówkę.

Jezus był pracowity. Od dziecka pracował z Józefem, a później nauczał. Te nauki też musiały być nie byle jakie, skoro w świątyniach słuchali go starcy i uczeni w Piśmie. O właśnie... znał Pismo, które było dla Niego najlepszą wskazówką tego, co dobre.

Czy Bóg wymaga byśmy byli nieomylni jak Jezus? Nie. Jezus wybrał sobie dwunastu, w tym Piotra. Jaki był Piotr? Długa to historia, bo Piotr nie raz przysparzał problemów i długo się uczył od swojego Mistrza. W chwili, gdy zaatakowały ich wojska cesarskiej Jezus stał dzielnie nie wypierając się siebie i swoich zasad, a Piotr chwycił za miecz, za co dostał Jezusowe upomnienie. Niczym to jednak było w porównaniu z wyparciem się Piotra, który powiedział: "nie znam tego człowieka". Jezus nie odwraca się od Piotra wyrzucając go ze swojego zgromadzenia żołnierzy, nie obraża się na śmierć i życie unosząc się dumą. Powiedziałabym bardziej, że rozumie ludzkie słabości, nie skreślając zwykłego, pogubionego człowieka. Czy to nie nazywa się miłość? Mimo tego Jezus był wymagający wobec swoich uczniów. Nie dopuszczał przeciętności, stawiał wysokie wymagania. Nie chciał ludzi letnich, chciał ludzi oddanych sprawie. Dopuszczał upadki, ale pomagał się podnieść, bo wiedział, że w upadkach i powstaniach doskonali się prawdziwa moc i siła. Wymagał zaufania Bogu "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary" (w czasie burzy na jeziorze, kiedy uczniowie wystraszyli się, że toną) lub gdy pokazuje swój przebity bok po Zmartwychwstaniu "nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym".

Bo jaki sens jest ludzkiego życia?

Trochę się już tych cech uzbierało, a ciągle czuję, że to nie wszystko, że wciąż sama znam za słabo Pismo i za słabo tego Mistrza, który jest nie tylko Mistrzem mężczyzn ale i kobiet. Bo kobiety też muszą być silne, też muszą wiedzieć kiedy być waleczną, kiedy pokorną, kiedy wybaczyć, a kiedy krzyczeć. Może jest nam łatwiej, bo pewne rozeznanie przychodzi samo. Pewne rzeczy podpowiada intuicja miłości i czułości. Mężczyznom jest trudniej odnaleźć się w świecie, w którym mają być jednocześnie i silni i czuli, wrażliwi, i mądrzy i pokorni, i poważni, odpowiedzialni i jednocześnie radośni i wrażliwi. Myślę, że Jezus rzeczywiście jest tu świetnym przykładem. On doskonale znał wszystkie te granice i na tysiącach kart nikt go do tej pory nie przyłapał na tym, by się gdzieś pomylił. Więc pomysł z przedstawieniem Jezusa, jako wzoru dla współczesnego mężczyzny był świetny, tylko zabrakło mi nazwania tych cech po imieniu, z przytoczeniem przykładów i dowodów tego, że ten nasz Jezus to był takim mądrym facetem, jakiego ja osobiście nie poznałam do dziś, a nie Jezusikiem, który chodził i opowiadał historyjki, i z którego zrobiono biednego męczennika, który bardziej wymaga litości, niż podziwu. Nasz Jezus potrafił krzyczeć i powiedzieć człowiekowi prawdę w oczy, ale potrafił też przygarnąć. Wszystko co robił budowało człowieka, zmuszało go do refleksji i przybliżało do Boga. I w tym tkwi chyba ta Boża mądrość. Robić wszystko tak, żeby innych przyciągnąć do Boga. Bo jaki sens jest ludzkiego życia? Pomóc innemu żyć, pokazać to piękno życia, jego radość i niezwykłość, jego cud (czyż nie tego uczymy dzieci?). Wyrywać innych z tej szarości codzienności. Pociągnąć za Bogiem tych, którzy czują się spętani głupotami tego świata, które ograniczają ich prawdziwą radość i ludzką naturalną wolność. Wydaje mi się, że po to trzeba żyć. A cała reszta jest przy okazji. A przy tym ta reszta jest taka niezwykła i nieogarnięta...

Sylwia Szpakowska

 
 
Zobacz także
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Trzeba żyć. W jakiś sposób nawet musimy żyć. Życie jest bowiem rzeką, w którą w pewnym momencie historii wpadliśmy i płyniemy z jej nurtem. Czas płynie i z nim upływa nasze życie. Ale to, co stanowi jego najlepszy smak, jego nowość i świeżość jest czymś więcej niż wyłącznie uznaniem, że „trzeba” czy „muszę” żyć. Życie bowiem to przede wszystkim jakaś szkoła tego, co „mogę”. 
 
ks. Przemysław Bukowski SCJ
Do wychowania odnosi się zatem biblijna zasada, że kto ma, temu jeszcze będzie dodane, a kto nie ma, temu zabiorą i to niewiele, co osiągnął. Jeśli rodzice i inni wychowawcy chcą, by wychowanie chłopca było rzeczywiście wszechstronne, a zarazem harmonijne, to muszą postawić sobie trzy główne cele... 
 
Ks. Jarosław Międzybrodzki
Zanim podejmiemy temat wyrażony w tytule, musimy odpowiedzieć na pytanie: co rozumiemy przez „wzrost”? Na początek trzeba powiedzieć, że wzrost niekoniecznie musi być związany z dobrym samopoczuciem czy psychicznym komfortem. Odwrotnie – wzrastanie często wymaga trudu, powiązane jest ze zmaganiami z własną słabością i niemocą. Jeśli mamy wzrastać, musimy dotykać swoich słabych stron...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS