Złączeni przez imię
Dlaczego wybór imienia jest tak ważny? Imię, poprzez które na chrzcie świętym jesteśmy wezwani do wspólnoty Kościoła, staje się też szczególnym wyrazem łączności człowieka z Bogiem. Jest trwałym elementem relacji między człowiekiem i Tym, który go stworzył. Zarazem jednak imię jest też znakiem przynależności do wspólnoty, którą jest Kościół. Jak poprzez nazwisko identyfikujemy się z rodziną, tak wybór imienia powinien być znakiem identyfikacji z wiarą i przynależności do wspólnoty wierzących. Także tych, którzy są już w niebie – świętych. Sam święty patron staje się tu szczególnym wzorem miłości i zapewnia wstawiennictwo u Boga – jak przypomni Katechizm (por. KKK 2156).
Kodeks Prawa Kanonicznego podkreśla nawet, że „rodzice, chrzestni i proboszcz powinni troszczyć się, by nie nadawać imienia obcego duchowi chrześcijańskiemu” (KPK, kan. 855). W praktyce oznacza to, że imię może także wyrażać tajemnicę lub cnotę chrześcijańską, gdyby zaś pierwsze imię było np. częścią narodowej tradycji (jak szereg imion słowiańskich używanych w Polsce), powinno być uzupełnione drugim imieniem, tak by ochrzczone dziecko na całe życie miało swego świętego patrona.
Katechizm Kościoła zwraca natomiast uwagę, że imię ma też swoje znaczenie w naszej relacji do Boga. Podkreśla, że „Bóg wzywa każdego po imieniu (por. Iz 43,1; J 10,3). Imię każdego człowieka jest święte. Imię jest ikoną osoby. Domaga się szacunku ze względu na godność tego, kto je nosi” (2158). Dodaje także, że otrzymane imię pozostaje na zawsze, a „w Królestwie niebieskim zajaśnieje w pełnym blasku tajemniczy i niepowtarzalny charakter każdej osoby naznaczonej Bożym imieniem” (2159).
Boże wybranie
Jak ważne jest imię, obrazuje nam wiele wydarzeń w Biblii, gdzie nabiera ono znaczenia wręcz symbolicznego, a w wielu sytuacjach staje się nawet trwałym znakiem wybrania i powołania przez Boga do wypełnienia szczególnych zdań.
Dla starożytnego Wschodu imię było w gruncie rzeczy substytutem osoby – to, co imienia nie posiadało, nie istniało. Dlatego też nadanie nowego imienia staje się zapowiedzią odrodzenia, nowego życia, nowej epoki. Tak jest np. w przypadku Jerozolimy, która - jak powie prorok Izajasz - ma być nazwana „nowym imieniem nadanym przez usta Pana” (Iz 62,2). Jeszcze bardziej widać to jednak w wypadku osób, które z Bożą pomocą wchodzą w swym życiu na nową drogę i podejmują się szczególnych zadań: Abram otrzymuje wówczas imię Abraham, Jakub – Izrael, Szymon staje się Piotrem, a Szaweł – Pawłem.
Dziś ten symboliczny wymiar imienia właściwie stracił na znaczeniu. Warto jednak zatroszczyć się, by imię nadawane dziecku miało swoją głębię i wpisywało się w życie rodziny na sposób nieomal symboliczny. Niech pod imieniem dziecka kryją się głębokie przeżycia jego rodziców. Niech to imię dojrzewa wraz z nimi i będzie owocem historii ich życia oraz wiary w Boga i doświadczenia Kościoła.
Mam żywo przed oczami młode małżeństwa, które w ostatnich latach wybierały dla swoich dzieci imiona dobrze nam znanych osób, które w szczególny sposób wpisały się w ich życie: Karola, Jana, Pawła, Benedykta… Nie brakuje i tych, którzy jakieś bardzo osobiste spotkania i wdzięczność za czyjąś obecność na drodze życia utrwalili właśnie w imionach swoich dzieci. Niech to będzie zachęta dla wszystkich, którzy stają wobec tego ważnego i pięknego zadania, jakim jest wybór imienia, by z myślą o Bogu, bliskich sobie ludziach i o tym, co za kilka lat powie się dziecku, wybrać imię, będące swego rodzaju zobowiązaniem i nieustanną inspiracją dla tego, kto je będzie nosił.
ks. Dariusz Madejczyk